Szokujący raport dotyczący polskich żołnierzy na wschodniej granicy. Alarmujące wnioski

Żołnierze stacjonujący na granicy polsko-białoruskiej wymagają doposażenia w kurtki puchowe, takie same, jakie mają wojska specjalne i obuwie zimowe – apeluje Rzecznik Praw Obywatelskich. Nad wschód Polski nadciągają siarczyste mrozy, a według raportu RPO żołnierze mogą liczyć jedynie na własne ubranie nakładane na cebulkę. Rzecznik podkreśla, że taki strój nie jest regulaminowy.

W grudniu ubiegłego roku przedstawiciele RPO przeprowadzili wizytacje kilkudziesięciu posterunków na pasie granicznym: od okolic Białowieży, Dubicz Cerkiewnych, Czeremchy (Połowce), po Mielnik w południowej części województwa podlaskiego.

Wnioski z raportu są alarmujące. Żołnierze, którzy od 8 do 12 godzin służą na zewnątrz, nie mają zapewnionego dostatecznie ciepłego ubrania. Niektórym brakuje ciepłych, zimowych butów. Żołnierze przez Rzecznika apelują do ministra obrony o doposażenie w kurtki puchowe (jakie mają wojska specjalne). Nie są one wprawdzie przeznaczone na tę strefę klimatyczną, jednak dolegliwe mrozy, a także fakt, że żołnierze ubierają się na tzw. cebulkę, a większość elementów nie stanowi regulaminowego umundurowania – powoduje, że normy umundurowania w tym zakresie powinno się zmienić – pisze RPO w raporcie pokontrolnym.

RPO apeluje także o dostarczenie obuwia zimowego, bo nie wszyscy, szczególnie młodzi żołnierze, je otrzymali i podaje jako przykład Wojskowy Oddział Gospodarczy 44 z Krosna Odrzańskiego.

„Brakuje też małych rozmiarów gumofilców dla kobiet” – podsumowuje RPO.

I dodaje, jak żołnierze radzą sobie w mrozach.

„Wobec niskich temperatur powstawały improwizowane zadaszone posterunki, ogrzewane tzw. kozą” – czytamy w raporcie.

Sami żołnierze przyznają, że zimowe warunki w pasie przygranicznym nie rozpieszczają. Co więcej, meteorolodzy ostrzegają przed nawet kilkunastostopniowymi mrozami na wschodzie.

– Żołnierze noszą m.in. kurtki ubrania ochronnego, podpinki do tych kurtek, kominiarki i rękawice zimowe. Mają bieliznę termiczną – wylicza kpt. Łukasz Wilczewski z 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej. – Otrzymaliśmy też jako darowiznę od jeden z firm ogrzewacze do rąk i stóp. Tam, gdzie jest to możliwe, żołnierze rozgrzewają się przy ogniskach.

Poprosiliśmy ministerstwo obrony o komentarz w tej sprawie.

„Oficjalna odpowiedź MON zostanie udzielona Rzecznikowi Praw Obywatelskich zgodnie z obowiązującym terminem. Po otrzymaniu odpowiedzi przez odbiorcę będziemy mogli przekazać ją opinii publicznej” – odpowiedziało krótko ministerstwo.

„Rzecznik przedstawia ministrowi problemy poruszone przez żołnierzy w nadziei, że przyczyni się to do ich rozwiązania” – czytamy natomiast w raporcie.

1. Uwzględnienia w planach szkoleń tematów, jak np. „walka z tłumem”, podobnie jak w przypadku żołnierzy przygotowywanych do misji wojskowych (ostatnio na Bałkanach).

2. Doposażenia żołnierzy w kurtki puchowe (jakie mają wojska specjalne). Żołnierze ubierają się na tzw. cebulkę, a większość elementów nie stanowi regulaminowego umundurowania.

3. Dostarczenia obuwia zimowego, bo nie wszyscy, szczególnie młodzi żołnierze, je otrzymali (WOG 44 Krosno Odrzańskie); brakuje też małych rozmiarów gumofilców dla kobiet.

4. Doposażenia żołnierzy w tarcze i pałki oraz gaz łzawiący w plecakach (z uwagi na większy zasięg niż miotacze ręczne).

5. Skrócenia realizacji zamówień niezbędnego wyposażenia (np. mobilny maszt oświetleniowy i latarki o dużej mocy) i pierwszeństwo w ich realizacji dla żołnierzy pełniących służbę na granicy.

FAKT.PL

Więcej postów