Rzeszów. Żołnierz miał narazić innych żołnierzy na zakażenie koronawirusem. Groziło mu 10 lat więzienia. Kary jednak nie będzie?

Rzeszów. Żołnierz miał narazić innych żołnierzy na zakażenie koronawirusem. Groziło mu 10 lat więzienia. Kary jednak nie będzie?

Sprawa swój początek miała jesienią 2020 roku, kiedy to pewien starszy szeregowy, żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej z 312 kompani 31 batalionu lekkiej piechoty w Rzeszowie przyjechał do jednostki na ćwiczenia rotacyjne. Kłopot w tym, że miał być zarażony koronawirusem. Za świadome narażenie na zakażenie nawet kilkudziesięciu żołnierzy grozić mu miało nawet 10 lat. Sprawa właśnie została umorzona. Dlaczego?

12 stycznia 2021 roku prokurator z działu do spraw wojskowych Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów wydał postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie bezpośredniego narażenia na zarażenie chorobą zakaźną „COVID-19” wielu osób – żołnierzy z 31 batalionu lekkiej piechoty 3 PBOT w Rzeszowie, w okresie od 29 października 2020 roku do 1 listopada 2020 roku. Sprawcą miał być żołnierz w stopniu starszego szeregowego.

Jak twierdzili wówczas śledczy ów żołnierz stawił się do swojej jednostki wojskowej na ćwiczenia rotacyjne, jednocześnie wiedząc, że jest dotknięty chorobą zakaźną, czyli koronawirusem. Tymczasem przepisy nakazywały zostać mu w domu na obowiązkowej izolacji. Tego jednak nie zrobił. W kodeksie karnym to czyn z art. 161 § 3 k.k. Z pierwszych ustaleń wynikało, że mógł zarazić kilkadziesiąt osób uczestniczących w ćwiczeniach. Żołnierz usłyszał zarzuty i groziło mu nawet 10 lat więzienia.

Sprawa toczyła się blisko rok i niespodziewanie zakończyła się niedawno decyzją o umorzeniu postępowania. A to z kolei oznacza, że żołnierz nie stanie przed sądem. Postanowiliśmy dowiedzieć się jak mając pozytywny wynik testu i decyzję o umieszczeniu na izolacji żołnierz stał się jednak niewinny? O sprawę zapytaliśmy Wojciecha Przybyło, szefa Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów.

– Podstawą do umorzenia postępowania był brak możliwości wykazania, że podczas stawiennictwa w jednostce żołnierz faktycznie był zarażony koronawirusem. Pomimo pozytywnego wyniku testu i skierowania na izolację żołnierz zgłosił się do stacji krwiodawstwa i krwiolecznictwa w Rzeszowie. Tam pobrano mu krew kilka dni po tym zdarzeniu i w surowicy tej krwi nie wykazano przeciwciał, co zdaniem powołanego w tej sprawie biegłego mogło wskazywać, że zaistniał błąd laboratoryjny i ten jego wynik testu na koronawirusa był pozytywnie fałszywy – tłumaczy prokurator.

Z naszych informacji wynika, że śledczy dodatkowo ustalili, iż żołnierz podczas ćwiczeń miał założoną maseczkę i rękawiczki, zresztą podobnie jak pozostali wojskowi. Nie miał kontaktu z dużą ilością żołnierzy. Wprawdzie uczestniczył w apelu, w którym brało udział kilkadziesiąt osób, ale apel odbywał się na otwartym powietrzu. Zdaniem biegłego, nawet gdyby był zakażony, to nie mogło to spowodować w tych warunkach zarażenia innych osób.

Postępowanie jeszcze w czwartek, 13 stycznia umorzone było nieprawomocnie, więc istnieje teoretyczna szansa, że ktoś się od tej decyzji odwoła. Jest to jednak mało prawdopodobne.

nowiny24.pl

Więcej postów