Nie milkną echa afery, której szczegóły ujawniła kanadyjska jednostka badawcza Citizen Lab. Krzysztof Brejza, Roman Giertych i prok. Ewa Wrzosek byli szpiegowani systemem Pegasus. – Przecież na tym polega podsłuch. Jeżeli się kogoś podsłuchuje to się kogoś podsłuchuje po to, żeby usłyszeć różne rzeczy – uważa eurodeputowany PiS Kosma Złotowski. Jego zdaniem nie ma dowodów na to, że oprogramowania używały polskie służby.
Senator Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza eurodeputowany z ramienia PiS Kosma Złotowski byli gośćmi wieczornego programu „Kropka nad i”. Głównym tematem rozmowy była afera związana z Pegasusem. Przypomnijmy, że ofiarą hakerskiego ataku, przeprowadzonego za pomocą izraelskiego oprogramowania padli mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i wspomniany wyżej Brejza.
Afera z Pegasusem. Poseł PiS: na tym właśnie polega inwigilacja
Prowadząca program Monika Olejnik zapytała, czy tego rodzaju oprogramowanie szpiegowskie polskie służby powinny stosować wobec wyżej wymienionych osób i przeciwników politycznych.
– Ten system szpiegowski powinno się wykorzystywać zgodnie z jego przeznaczeniem, to znaczy w sprawach, w których sąd wyraził zgodę na stosowanie inwigilacji – odparł Kosma Złotowski.
Dziennikarka zwróciła uwagę, że stworzony przez izraelską NSO Group system jest specjalistyczną”cyberbronią” do walki z terroryzmem i przestępczością zorganizowaną. Zapytała Złotowskiego, czy jego zdaniem Brejza, mec. Giertych i prok. Wrzosek zasługują na miano terrorystów. – Nie sprawiają wrażenia terrorystów, to prawda, ale nie wiadomo, czy system Pegasus był wobec nich stosowany. Na razie nic na to nie wskazuje.
– System szpiegowski powinien być stosowany wobec przestępców, wobec których toczy się postępowania, toczy się śledztwo i jest zgoda sądu. Taki system szpiegowski czy jakikolwiek inny – kontynuował gość TVN24. Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że wobec senatora Brejzy nie toczy się żadne śledztwo i w żadnej sprawie nie postawiono mu zarzutów. Ponadto – jak ustało OKO.press – sąd, udzielając zgody CBA na inwigilację nie wie, jakie narzędzie będą w tym celu wykorzystane przez służby.
Szpiegowanie Pegasusem „w alkowie” ? Europoseł PiS: na tym polega podsłuch
– Co to za różnica, czy to taki system, czy inny – ciągnął europoseł PiS.
Prowadząca program stanowczo zareagowała na te słowa, zaznaczając, że mówiąc o Pegasusie należy mieć na uwadze, iż jest to oprogramowanie, które może podsłuchiwać i podglądać ofiarę cyberataku podczas snu, w sytuacjach intymnych, mieć dostęp do wiadomości i połączeń sprzed lat. – Na tym właśnie polega inwigilacja – upierał się Złotowski.
Dopytywany przez dziennikarkę o to, czy polskie służby mogą stosować system, który inwigiluje przeciwnika politycznego – i jednocześnie szefa sztabu wyborczego – „w alkowie”, odpowiedział:
– Przecież na tym polega podsłuch. Jeżeli się kogoś podsłuchuje to się kogoś podsłuchuje, po to, żeby usłyszeć różne rzeczy – twierdził Złotowski.
Stwierdził jednak, że Brejza jako szef kampanii wyborczej nie powinien paść ofiara podsłuchiwania.
„Nawet poszlak nie ma, że Pegasus został nielegalnie wykorzystany”
– Jak jest szefem kampanii wyborczej, to oczywiście nie powinien być podsłuchiwany. Natomiast jeżeli wobec takiej osoby toczy się śledztwo i zgodę wyraził sąd, to taka osoba jest inwigilowana. Nie wiem, jak było w przypadku senatora Brejzy – oznajmił.
Pytany to o, czy ws. afery związanej z Pegasusem należałoby powołać komisję śledczą odparł krótko: nie.
– Dlaczego miałaby być? Nawet poszlak nie ma, że Pegasus został nielegalnie wykorzystany – dodawał.
Krzysztof Brejza: we mnie uderzono tą cyberwojskową bronią w kampanii wyborczej
Na wypowiedz europosła stanowczo reagował też Krzysztof Brejza, który padł ofiarą inwigilacji Pegasusem.
– Wobec mnie nie toczy się żadne śledztwo, nie mam żadnych zarzutów. (…) We mnie uderzono tą cyberwojskową bronią w kampanii wyborczej – powiedział.
Ludzie, którzy użyli tego systemu, to nie są ludzie z Tanzanii albo Kolumbii, to są polskie służby. (…) To była permanentna inwigilacja, szpiegowanie sztabu – wskazywał.
Krzysztof Brejza nie miał też wątpliwości, że tego rodzaju działania – w trakcie kampanii wyborczej – było „atakiem’ na wolne wybory. – Wybory w Polsce nie były przeprowadzone nieuczciwe. To był atak na wolny wybór Polaków, wybory były przeprowadzone w sposób nieuczciwy – oznajmił polityk.