Górnicy rozpoczną we wtorek protest na Śląsku. Będą blokowali tory i wysyłkę węgla do elektrowni. Domagają się wypłat za przepracowane nadgodziny, których podjęli się w związku z trwającym kryzysem energetycznym i niedoborem surowca na rynku. – Dzisiaj w kraju jest sytuacja tragiczna z węglem. Rządzący, którzy do tego doprowadzili, tego nie widzą – tłumaczył szef górniczej „Solidarności” Bogusław Hutek.
W założeniu protest odbędzie się 4 i 5 stycznia. Akcja będzie prowadzona we wszystkich kopalniach Polskiej Grupy Górniczej, w formie blokady torów albo blokady załadunku węgla, który miał trafić do elektrowni. Górników wesprą rolnicy z Agrounii.
Protestujący domagają się dodatkowych pieniędzy za wypracowane od września ub.r. nadgodziny, których podjęli się w związku z wysokim zapotrzebowaniem na węgiel ze strony polskich elektrowni. Chcą też wzrostu średniego wynagrodzenia z 7,8 do 8,2 tys. zł brutto.
„Od kilku miesięcy górnicy pracują nadgodzinowo i w weekendy, co pozwala uniknąć przerw w dostawie energii i ciepła. Fundusz płac w PGG nie został jednak zwiększony o dodatkowe środki na wynagrodzenie za ponadnormatywną pracę” – czytamy w komunikacie „Solidarności”.
Górnicy: w tym kraju za chwilę zabraknie energii i ciepła
– Skoro minister Pyzik (rządowy pełnomocnik ds. górnictwa – przyp. red.), ani zarząd (Polskiej Grupy Górniczej – przyp. red.) nie widzą możliwości dogadania się, skoro dla nich przeszkodą jest to, że to jest 2-dniowa sprzedaż węgla w PGG, bo o takie środki chodzi, to trudno. My jesteśmy pod ścianą, musimy podjąć pewne działania. Dzisiaj w kraju jest sytuacja tragiczna z węglem. Rządzący, którzy do tego doprowadzili, tego nie widzą – powiedział kilka dni temu szef górniczej „Solidarności” Bogusław Hutek.
– Myślę, że ktoś w końcu się otrząśnie i zrozumie, że w tym kraju za chwilę zabraknie węgla, a to oznacza, że dla Polaków zabraknie energii i ciepła. My nie mówimy o dodatkowych środkach dla górników. My chcemy tylko wynagrodzenia za to, co przepracowali górnicy, którzy w sobotę i niedzielę pracowali nadgodzinowo. Chcemy, żeby zarząd im za to oddał pieniądze – potwierdzał Rafał Jedwabny z WZZ Sierpień’80.
wiązkowcy podkreślają, że są otwarci na rozmowy. Zrezygnują z protestu, jeśli dojdzie do porozumienia ze stroną rządową i zarządem Polskiej Grupy Górniczej. Spółka znajduje się jednak w złej sytuacji finansowej. Jej przyszłość zależy m.in. od zgody Komisji Europejskiej na pomoc z budżetu państwa.
Jeśli protest potrwa 48 godzin, najprawdopodobniej nie wywoła większych reperkusji w działaniu elektrowni. Sytuacja może ulec zmianie, gdy zostanie zaostrzony i będzie prowadzony do skutku.
Sasin powołał sztab kryzysowy. Ma zająć się deficytem węgla
Urząd Regulacji Energetyki kontroluje zapasy węgla przy elektrowniach. W połowie grudnia informował, że zebrał już 26 zgłoszeń od zakładów energetycznych, które zgłosiły mniejsze zapasy węgla względem poziomów wynikających z ustawy. Wśród nich znalazły się dwa największe kompleksy energetyczne oparte na węglu kamiennym, elektrownie w Opolu i Kozienicach. Bloki energetyczne z powodu deficytów zostają wyłączone lub pracują ze zmniejszoną mocą.
Przed świętami Bożego Narodzenia w Ministerstwie Aktywów Państwowych powstał zespół antykryzysowy do spraw monitorowania zagrożeń w sektorze elektroenergetyki i gazu. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że nieformalnie pracował od listopada, zajmując się problemem niedoboru węgla na rynku.