Szanowny Panie, ze zdumieniem wysłuchałam dziś Pana komentarza na temat zakupu systemu szpiegującego Pegasus. Pytania dziennikarki postanowił pan zbyć dowcipami. Zaczął pan mówić o Reptilianach i zasugerował, że reporterzy mylą wojskowe oprogramowanie do walki z terrorystami z konsolą do gry znalezioną na strychu. Stwierdził Pan też – nie wiadomo w czyim imieniu, chyba tylko w imieniu władzy – że „Nie ma afery wokół Pegasusa”.
Tymczasem sprawa jest poważna i chyba nikomu oprócz Pana nie jest do śmiechu. Przypomnę Panu może, czym jest Pegasus. To wyjątkowo skuteczne, brutalne narzędzie inwigilacji, opracowane przez izraelską firmę NSO Group. Technicznie rzecz biorąc, jest rodzajem wirusa, którego specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa nazywają koniem trojańskim. Eksperci kanadyjskiej organizacji, która od lat tropi nadużycia z wykorzystaniem Pegasusa, mówią, że jest to „narzędzie, o którym esbecy nawet nie marzyli”. W Izraelu jest uznawane za broń. Aby firma NSO Group mogła sprzedać Pegasusa innemu krajowi, musi uzyskać na to zgodę izraelskiego rządu.
Od trzech lat spekuluje się w Polsce, czy nasz rząd kupił, czy nie kupił Pegasusa. Takie spekulacje nie powinny pana dziwić. Trwały albo trwają także w innych krajach. Spekulowano także u naszego bliskiego sąsiada, w Niemczech, do czasu, aż tamtejszy Federalny Urząd Śledczy (BKA) ostatecznie potwierdził, że nabył Pegasusa w 2020 roku (potwierdzono to dopiero pod koniec 2021 r. po doniesieniach dziennikarzy).
Polscy obywatele, podobnie jak niemieccy, francuscy, angielscy, hiszpańscy czy węgierscy, mają prawo wiedzieć, czy ich rząd kupił jedną z najniebezpieczniejszych broni do walki z zagrożeniem terrorystycznym. Taka informacja nie musi mieć oczywiście formy publicznego briefingu. Demokracja przewiduje instytucje, w ramach których władza dzieli się takimi wiadomościami z przedstawicielami sił reprezentujących całe polityczne spektrum.
My, Polacy, mamy prawo do tego, by naszego bezpieczeństwa strzeżono najnowocześniejszymi metodami. Sytuacja międzynarodowa jest napięta, a w minionym roku doświadczyliśmy tego na własnej skórze wyjątkowo mocno. My, Polacy, mamy też prawo wiedzieć, czy z potężnych narzędzi władza korzysta zgodnie z przeznaczeniem. I jakie są mechanizmy kontroli władzy w tym zakresie.
A Pan z pewnością nie ma prawa drwić ani z potrzeby bezpieczeństwa, ani z potrzeby informacji. Powinien Pan za swoje głupie dowcipy się wstydzić.