Po radosnych zabawach sylwestrowych w Zakopanem i Chorzowie policja i prokuratura będą miały pełne ręce roboty. Do jednostek policji napływają kolejne doniesienia, by ścigać osoby, które bawiły się bez maseczek i bez zachowania dystansu społecznego. Problemy mogą mieć też organizatorzy sylwestrowych zabaw. Grozić może im nawet do ośmiu lat więzienia.
Są już pierwsze efekty dwóch największych zabaw sylwestrowych, zorganizowanych przez TVP i Polsat. I co prawda nie jest to jeszcze wzrost liczby zakażeń, ale napływ doniesień do policji i prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Oglądając migawki z dwóch największych plenerowych zabaw sylwestrowych w Zakopanem i Chorzowie, można było się spodziewać, że nie skończy się to dobrze. Ludzie stłoczeni na małej przestrzeni, jeden obok drugiego i do tego niemal wszyscy bez maseczek tak, jakby epidemia na ten jeden dzień o nas zapomniała. Nic bardziej mylnego. Są już pierwsze efekty spontanicznych zabaw.
– Po imprezie sylwestrowej na Stadionie Śląskim w Chorzowie wpłynęło oficjalne zawiadomienie dotyczące podejrzenia popełnienia przestępstwa przez osoby uczestniczące w niej, które nie miały maseczek – mówi Faktowi Sebastian Imiołczyk, rzecznik policji w Chorzowie.
I teraz to policja będzie miała pełne ręce roboty. Musi zabezpieczyć monitoring z sylwestrowej zabawy, przejrzeć, kto tańczył i śpiewał bez maseczki i starać się wszystkich zidentyfikować. Wiadomo już, że sprawa będzie prowadzona pod kątem art. 165