Dlaczego mieszkańcy Białowieży nie boją się migrantów? „Każdy, kto zetknął się z tymi przerażonymi oczami…”

Dlaczego mieszkańcy Białowieży nie boją się migrantów? „Każdy, kto zetknął się z tymi przerażonymi oczami...” [WIDEO]

– To jest odruch serca i wszyscy się tym kierowali. Generalnie wszyscy w Białowieży mieli kontakt z tymi ludźmi i pomagali wszyscy na własną rękę, z potrzeby serca – mówi o pomocy migrantom Sławomir Droń (52 l.), przedsiębiorca z Podlasia. Jego skromność jest uderzająca. A także to, jak na jego twarzy pojawiają się emocje, gdy mówi o cierpieniu migrantów.

Kilka dni temu, wraz z 50. innymi białowieżanami, założył Białowieską Akcję Humanitarną.

Sławomir Droń z dziennikarzami Faktu spotkał się w Hajnówce, ok. 15 km od granicy stanu wyjątkowego. Wiedział, że nie będziemy mogli z nim rozmawiać tam, gdzie on i jego współpracownicy działają na co dzień. Od 2 września obowiązuje w Polsce stan wyjątkowy. Działalność niezależnych dziennikarzy jest zakazana w 183 miejscowościach położonych wzdłuż pasa granicznego.

– Działamy w terenie i pomagamy ludziom już od dłuższego czasu, czyli od początku września, kiedy migranci się tu pojawili. Generalnie wszyscy w Białowieży mieli kontakt z tymi ludźmi i pomagali wszyscy na własną rękę, z potrzeby serca – przedsiębiorca opowiada o pomocy migrantom.

Pomoc migrantom? To jest odruch serca

Na czym polegała pomoc? – Woda, jedzenie i czasem ubranie, które mieli ci ludzie przemoczone. Byli zmarznięci, przemoczeni – mówi mężczyzna.

14 listopada wraz z 50. innymi białowieżanami, głównie przedsiębiorcami działającymi w usługach turystycznych czy gastronomii, założył Białowieską Akcję Humanitarną.

Gdy Droń zaczyna mówić o migrantach, którzy przez białoruskie służby zostali przepchnięci do polskiego lasu, łamie mu się głos: – Cierpienie tych ludzi jest niewyobrażalne. (…) Każdy, kto zetknął się twarzą w twarz z takim człowiekiem, spotkał się z tymi przerażonymi oczami, z tymi dziećmi, ze zmarzniętymi ludźmi, z serca od razu otwierał swój dom, od razu chciał ich ubrać, od razu chciał ich nakarmić. To jest odruch serca i wszyscy się tym kierowali.

Białowieska Akcja Humanitarna: Potrzeba nam rąk do pracy

– Nam brakuje rąk do pracy. Mamy rzeczy, mamy jedzenie, zresztą ci migranci docierają do nas falami, to nie jest tak, że to jest cały czas jednakowo. Na razie nie przyjmujemy żadnych darów – wyjaśnia pan Droń.

Dodaje, że wraz z towarzyszami z BAH chcą się teraz lepiej zorganizować. I że zamierza współpracować z polską Strażą Graniczną. Wbrew różnym głosom, które się w Polsce pojawiają, pan Sławomir ma jednoznacznie pozytywną ocenę działania polskich służb mundurowych.

fakt.pl

Więcej postów