Kariera przewodniczącej klubu Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku województwa zachodniopomorskiego rozpędza się w spółkach Skarbu Państwa od 2016 r. Najpierw dostała posadę w radzie nadzorczej Stoczni Remontowej Gryfia, gdzie była nawet przewodniczącą. Odwołana została pod koniec 2018 r., jednak na „bezrobocie” długo nie narzekała. W marcu 2019 r. trafiła do rady Stoczni Szczecińskiej „Wulkan”. Tu też ostatecznie zajęła najwyższe stanowisko .
Z tej posady jednak właśnie zrezygnowała. Małgorzata Jacyna-Witt, która sama o sobie mówi, że jest przedsiębiorcą (prowadzi firmę sprzedającą okna) otrzymała tydzień temu pozytywną opinię rady ds. spółek Skarbu Państwa i została powołana do rady nadzorczej Funduszu Rozwoju Spółek, który zarządza zarówno Stocznią Szczecińską „Wulkan”, jak i MSR „Gryfia”.
– Jest to dla mnie piękny awans – oznajmiła z dumą w Radiu Szczecin.
Znana z niewybrednych komentarzy Jacyna-Witt znalazła się na długiej liście tzw. tłustych kotów, którą przygotowali politycy PSL-u. Według oświadczenia majątkowego, w ubiegłym roku radna sejmiku w Stoczni Szczecińskiej „Wulkan” zarobiła prawie 52 tys. zł.
To i tak niewiele, bo rok wcześniej, kiedy Jacyna-Witt (od kwietnia do lipca) pełniła obowiązki prezesa, jej zarobki w spółce Skarbu Państwa były ponad dwukrotnie wyższe. – Gośka znana jest z tego, że robi to, co się jej opłaca, a teraz opłaca jej się być z PiS-em – mówi Onetowi jeden z bliskich współpracowników radnej.
Faktycznie, polityczce trudno zarzucić jednobarwność w kwestii współpracy z partiami, choć od 2015 r. wiernie stoi przy Prawie i Sprawiedliwości. Wcześniej jednak, mimo określania siebie jako „radna niezależna”, zdarzało się jej romansować z różnymi ugrupowaniami.
W politycznym CV ma członkostwo w Unii Wolności, współpracę z Prawem i Sprawiedliwością, własną listę składającą się m.in. z byłych członków Ruchu Palikota czy wspieranie Ryszarda Petru i Piotra Misiły.
A tu wpis tej samej Małgorzaty Jacyny-Witt cztery lata później:
-Tak demokratycznej partii jak Prawo i Sprawiedliwość tutaj w Szczecinie nie znam – mówiła dla wSzczecinie.pl w 2009 r. Jacyna-Witt.
– Przede wszystkim jest to partia zbyt zamknięta na nowych ludzi. PiS nie powinien pouczać innych i nie powinien mówić, że my jesteśmy tymi jedynymi, którzy głoszą prawdę. PiS i Jarosław Kaczyński stawiają nam zbyt wysoką poprzeczkę. Dajmy ludziom normalnie żyć, kochajmy ich. Akceptujmy ich wybory i decyzje – to już wypowiedź dla tego samego portalu, ale dwa lata później po tym jak Prawo i Sprawiedliwość nie poparło Jacyny-Witt w wyborach na prezydenta Szczecina w 2010 r.
Podczas kolejnych, w 2014 r., postawiła na dość liberalne podejście. Na jej liście znalazł się m.in. Daniel Michalski, znany działacz LGBT oraz Przemysław Kazaniecki ze Stronnictwa Demokratycznego. Dziś większość byłych bliskich współpracowników Małgorzaty Jacyny-Witt nie chce o niej rozmawiać. – Nie mam z tą kobietą nic wspólnego. Odmawiam jakiegokolwiek komentarza – ucina stanowczo Kazaniecki.
– My chyba wszyscy jej wtedy wierzyliśmy. Rozmawiała z nami, w wywiadach mówiła, że moja orientacja jej nie przeszkadza. Że przecież szczecin jest różnorodny. Powiem tylko, że zaskoczyła mnie, kiedy nagle stanęła po stronie Prawa i Sprawiedliwości, nawet próbowałem z nią dyskutować. Zablokowała mnie w mediach społecznościowych – mówi z kolei Michalski.
Skąd nagły powrót do łask Prawa i Sprawiedliwości? – Dla niej nie ma większego znaczenia kierunek polityczny. Dla niej ważne jest „kto da więcej” – słyszymy od kolejnego byłego już bliskiego współpracownika radnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Faktycznie, na współpracy z PiS-em Jacyna-Witt zyskała bardzo wiele. Zresztą nie tylko ona. Kiedy w 2014 r. rozpoczął się remont Dworca PKP Szczecin Główny, miejsce pracy stracili dotychczasowi najemcy, którzy prowadzili w budynku swoją działalność. Wśród nich był Marek Witt, mąż radnej, który na dworcu prowadził swój kiosk. Fiaskiem zakończył się także kolejny biznes mężczyzny, czyli sklep z ekologiczną żywnością.
Ale kariera Marka Witta także nabrała rozpędu po tym, jak jego żona ponownie zbliżyła się do Prawa i Sprawiedliwości. W 2018 r. został prezesem spółki Polsteam, w której większościowe udziały ma Polska Żegluga Morska, czyli przedsiębiorstwo państwowe. Prezesurą nie cieszył się długo, bo półtora miesiąca. Problemem było zasiadanie Jacyny-Witt w radzie miasta.
Ustawa o samorządzie gminnym mówi jasno, że radni i ich małżonkowie nie mogą pełnić takich funkcji w spółkach, w których udziały ma dana gmina, a Szczecin w Polsteamie ma 49 proc. udziałów. Marek Witt z prezesury zrezygnował (tłumacząc się względami osobistymi), ale pozostał w Polsteamie na kierowniczym stanowisku.
Problem rozwiązał się sam po wyborach samorządowych w 2018 r. Po raz pierwszy radna nie kandydowała na prezydenta Szczecina, ani do rady miejskiej. Małgorzata Jacyna-Witt została „jedynką” PiS-u w wyborach do sejmiku i w sejmiku zasiadła, a chwilę później oficjalnie została członkiem Prawa i Sprawiedliwości.
Niecałe cztery miesiące po tym mąż radnej – już nie miasta a województwa – wrócił na stanowisko prezesa Polsteamu.
– Jedno trzeba Jacynie-Witt oddać. Potrafi być skuteczna w swoich działaniach i ma dokładnie określone cele. Chce wejść do parlamentu i będzie robić wszystko, żeby się jej udało. Jest cyniczna, ale skuteczna – mówi Onetowi osoba z otoczenia radnej.
Od lat kluczowym tematem dla każdego polityka z Pomorza Zachodniego jest kwestia stoczni. Będąca aktualnie w radzie nadzorczej Funduszu Rozwoju Spółek, nadzorującego obie szczecińskie stocznie Jacyna-Witt jest w centrum tego problemu.
W 2017 r. zapowiedziano wielką inwestycję, którą miała realizować Gryfia. – Przyjechaliśmy tutaj, żeby dać nadzieję na rozwój Stoczni Szczecińskiej , dać konkretne zamówienia, stworzyć popyt na okręty i statki, które będą tutaj budowane – przekonywał w Szczecinie wówczas jeszcze wicepremier Mateusz Morawiecki .
W czerwcu minęły cztery lata od tej deklaracji. Stępka, która miała być zapowiedzią „odbudowy przemysłu stoczniowego”, stoi w tym samym miejscu do dziś. O tej samej stępce Małgorzata Jacyna-Witt – będąc w radzie nadzorczej Stoczni Szczecińskiej „Wulkan” – napisała:
„PO zablokowało w stoczni produkcję statków do 2019 roku. Ile razy jeszcze mam to tłumaczyć? Zrobiliśmy w Polsce bardzo dużo. S*ał kot tę stępkę”.
Sama Jacyna-Witt w wywiadzie dla Radia Szczecin (tym samym, w którym pochwaliła się awansem do Funduszu Rozwoju Spółek) przyznała, że „stocznia utrzymywana jest perspektywicznie” oraz że „przemysł stoczniowy w Szczecinie udało się popchnąć do przodu, ale nie na tyle, żeby zbudować prom, bo nie ma ani ludzi, ani takiego potencjału, jak wydawało się jeszcze sześć lat temu”. Za taki stan rzeczy obwinia Platformę Obywatelską, która „sprowadziła przemysł stoczniowy do zera”.
Jednak jeszcze w 2017 r. (przed słynną stępką) obecny szef Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia, a były poseł PiS, Krzysztof Zaremba, przekonywał, że przemysł stoczniowy w Szczecinie jest w większości odbudowany. – Uratowaliśmy przed zniszczeniem w wyniku rządów Platformy Stocznię Remontową Gryfia, a Stocznia Szczecińska jest odbudowana w 80 proc. – odpowiadał wówczas jeszcze poseł Zaremba.
Wspomnienie rządu PO to zresztą najczęściej przewijający się argument polityków Prawa i Sprawiedliwości, kiedy pyta się ich o stępkę czy przemysł stoczniowy w Szczecinie. Faktycznie, to za rządów właśnie Platformy Obywatelskiej Stocznia Szczecińska ostatecznie upadła, a stoczniowcom proponowano szkolenia przebranżawiające np. na psich fryzjerów (ten argument również często się pojawia).
Historia upadku Stoczni Szczecińskiej jest jednak głębsza i wykraczająca poza działanie jednego czy dwóch rządów. Prof. Małgorzata Kamola-Cieślik, politolog Uniwersytetu Szczecińskiego, pisała w swojej książce:
„W latach 2002 – 2005 rząd polski nie podjął żadnych działań mających na celu pozyskanie inwestorów zainteresowanych przejęciem większości udziałów w stoczniach. Opracowany i przyjęty przez rząd Marka Belki program konsolidacji sektora stoczniowego zakładał rozwój przemysłu stoczniowego, jednak zmiana rządu oznaczała zaniechanie realizacji tego programu. Prywatyzację stoczni w Szczecinie, Gdyni i Gdańsku zapowiedział dopiero rząd Jarosława Kaczyńskiego, przy czym sprywatyzowano jedynie Stocznię Gdańską (w 2007 roku), prywatyzacja dwóch pozostałych zakończyła się niepowodzeniem. Trudności z pozyskaniem inwestora miał również rząd Donalda Tuska. Decyzja Komisji Europejskiej położyła kres nierentownym przedsiębiorstwom”.
Wszystko wskazuje na to, że teraz sztandarowym działaniem przy odbudowie przemysłu stoczniowego w Szczecinie ma być budowa nowego doku pływającego w Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia. Na budowę tego doku „Gryfia” chciała przeznaczyć pieniądze ze sprzedaży terenów po stoczni w Świnoujściu, którą zlikwidowano pod koniec ubiegłego roku. Pracę straciło wówczas 200 osób.
Budowa doku faktycznie ruszyła. Stocznia Szczecińska „Wulkan” rozpoczęła nawet cięcie blach pod tę budowę. Inwestorem jest Fundusz Rozwoju Spółek, który nadzoruje obie stocznie, a w którego radzie zasiadła właśnie Jacyna-Witt.
Na co dzień konkurujemy ze sobą o newsy i uwagę odbiorców. W tym śledztwie postanowiliśmy połączyć siły, bo wymagała tego racja stanu. Każda z naszych redakcji w ostatnich latach opisywała, jak PiS i jego koalicjanci coraz bardziej rozsiadają się w państwowych spółkach, używając rozdawania posad do poszerzania pola swoich wpływów. Widzieliśmy, że skala tego zjawiska jest duża. Ale jak konkretnie? Który z polityków rozdaje najwięcej łupów? Jakie są kulisy sporów o polityczne synekury? I jak to wpływa na stan samych spółek? Na te pytania postanowiliśmy uzyskać szczegółowe odpowiedzi.
Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści.