– Oni sami siebie ukarali. Zwłaszcza ten, który komentował słynne zdjęcia, pokazał całemu krajowi, że jest głupkiem zupełnym – mówił w TOK FM były premier Włodzimierz Cimoszewicz, pytany o konferencję ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, na której mówiono o materiałach, jakie miały być znalezione w telefonach osób zatrzymanych po nielegalnym przekroczeniu granicy Polski z Białorusią.
27 września w czasie konferencji prasowej szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował, że będzie rekomendował Radzie Ministrów przedłużenie obowiązującego na granicy Polski z Białorusią stanu wyjątkowego o 60 dni. Uzasadniał to m.in. zagrożeniem, jakie mają stwarzać dla Polski imigranci z Afganistanu i Iraku, którzy mają próbować przedostać się do Polski przez Białoruś. Na dowód, na konferencji prasowej pokazano zdjęcia, jakie służby miały znaleźć w telefonach osób zatrzymanych po nielegalnym przekroczeniu granicy z Białorusią. U dwóch mężczyzn znaleziono treści pedofilskie i zoofilskie, co w czasie konferencji prasowej udokumentowano przedstawiając zdjęcie, na którym widać mężczyznę odbywającego stosunek z krową.
– To, co się działo na tej konferencji, w wykonaniu ministra spraw wewnętrznych i ministra obrony łamało przepisy Kodeksu karnego – mówił Cimoszewicz.
Jednocześnie były szef rządu stwierdził, że jego zdaniem ministrów organizujących konferencję prasową „nie spotka żadna kara, ani reprymenda”.
– Będą się bronili do końca, to rodzaj oblężonej twierdzy. Ten problem może być rozwiązany tylko przez zmiecenie, odsunięcie od władzy. Mamy do czynienia z notorycznie łżącym premierem, z ministrami, którzy lamią prawo, z setkami a może nawet tysiącami przypadków obrzydliwego nepotyzmu. To są rzeczy nie do zaakceptowania w cywilizowanym, demokratycznym państwie – mówił Cimoszewicz.