Coraz więcej mówi się o zarobkach kadry medycznej. Zapowiadany od dawna protest m.in. przedstawicieli zespołów ratownictwa medycznego ma związek z niskimi płacami w tym zawodzie. Ile tak naprawdę może zarobić ratownik medyczny? Czy rzeczywiście stawka godzinowa jest zbyt niska? Wiele wskazuje na to, że pensje w tej branży mogą zadziwiać.
Przy okazji zapowiadanego protestu pracowników ochrony zdrowia wiele mówi się o zarobkach ratowników medycznych, którzy stanowią trzon tego systemu. W znakomitej większości ratownicy medyczni nie strajkują, ale protestują. To „subtelna” różnica. Tym bardziej że wymieniona grupa nie odmawia wyjazdów do pacjentów. Protestując, ratownicy po prostu odmawiają pracy ponad swoje siły. Pracy, która dotychczas charakteryzowała się olbrzymią liczbą nadgodzin. Co w dużym uproszczeniu skutkowało wyrabianiem przez jednego ratownika półtora etatu miesięcznie. Wracając jednak do zarobków, które w ratownictwie medycznym powinny ulec zmianie. Siatka płac zdecydowanie musi zostać skorygowana na korzyść ratowników medycznych. Oczywiście kwestia finansowa nie jest najistotniejsza, ale każdy pracownik wykonujący obowiązki zawodowe dąży do tego, aby godnie zarabiać. Dobrym przykładem na zobrazowanie dysproporcji płacowej jest lekarz, który w POZ może liczyć na 120 zł brutto za godzinę pracy. Wyobraźmy sobie sytuację, w której starsza osoba przechodzi zawał i mdleje. Wówczas bliska osoba wykonuje telefon i wzywa karetkę. W drzwiach staje ratownik, który dopełni wszelkich starań, aby uratować nieprzytomnego pacjenta. Zrobi to za mniej więcej 26-46 zł brutto za godzinę pracy. Mimo ogromnego zaangażowania ratownicy medyczni nadal są stygmatyzowani. Nie ma najmniejszego powodu, aby obecna sytuacja trwała. Zespoły jeżdżące w karetce, uczestniczące w ratowaniu ludzi muszą być godziwie opłacane.
To od ratownika najczęściej zależy, czy pacjent dojedzie na SOR żywy. Ogromna odpowiedzialność psychiczna spoczywa na ludziach, którzy na co dzień tworzą zespoły mknące do pacjenta, którego zdrowie i życie jest zagrożone. To niedopuszczalne, aby człowiek, od którego zależy życie innej osoby, zarabiał tak mało. Część przedstawicieli protestujących ratowników optuje za tym, by zarobki na wspomnianym stanowisku stanowiły 1,5 średniej krajowej. Z całą stanowczością można stwierdzić, że 1,5 średniej krajowej to za mało. Ciężko przeliczyć zdrowie i życie człowieka na monety. Jednak niegodziwie opłacany ratownik odejdzie z pracy i wybierze inny zawód. Tak dzieje się od lat. Deficyt pracowników systemu ochrony zdrowia stale się pogłębia. To czas, aby minister zdrowia Adam Niedzielski wspólnie z Waldemarem Kraską, który przed przyjściem do MZ jeździł w zespole ratownictwa medycznego, wyszli ze swojej strefy komfortu i zrobili coś dla ludzi, którym tak gromko klaskali w czasie apogeum epidemii koronawirusa.