Białorusini i Rosjanie intensywnie szykują się do wielkich ćwiczeń wojskowych Zapad. Ich poprzedniej edycji cztery lata temu towarzyszyła wojenna panika i sugestie, że oto Rosja szykuje się do agresji. Wszystko wskazuje na to, że Zapad-21 będzie jeszcze większy.
Tak jak na potrzeby ćwiczeń Zapad-17 Rosjanie przerzucili na Białoruś elementy jednej brygady pancernej i wspierających ją oddziałów.
Strach wielkie ma oczy
Ćwiczenia Zapad to jedne z wielkich cyklicznych ćwiczeń rosyjskich okręgów wojskowych. Każdego roku przeprowadza je jeden z nich. Nazwy ćwiczeń są powiązane z nazwami okręgów. Zapad oznacza po rosyjsku zachód, czyli w tym roku ćwiczy Zachodni Okręg Wojskowy, obejmujący większość europejskiej części Rosji, którego głównym zadaniem jest być gotowym na konflikt z NATO.
Ćwiczenia Zapad są o tyle szczególne, że częściowo odbywają się na terytorium Białorusi. Można być więc pewnym, że scenariusz Zapad-21 zakłada ścisłą współpracę Białorusi i Rosji. Część ćwiczeń odbędzie się na białoruskich poligonach w rejonie Baranowicz, trochę ponad sto kilometrów od polskiej granicy.
Zobacz też: cwiczenie „Zapad-2021”
Nie może więc dziwić, że to właśnie te ćwiczenia przyciągają najwięcej uwagi w Polsce i NATO. Tym w 2017 roku towarzyszył wręcz zalew artykułów sugerujących, że oto Rosja szykuje się skrycie do inwazji, bo rosyjskie wojsko zamówiło tyle to a tyle wagonów do przewozu wojsk na Białoruś, czyli znacznie więcej niż potrzeba do przerzutu sił, o których mowa oficjalnie. Przy okazji Zapad-13 wiele uwagi przyciągnęły twierdzenia, że Rosja ćwiczyła atak jądrowy na Warszawę. Teraz można się spodziewać podobnych reakcji albo jeszcze bardziej alarmistycznych.
Napewno ćwiczenia Zapad-21 będą bardzo dobrze przygotowane. Przede wszystkim może to być efektem chęci wysłania wymownego sygnału pod adresem Zachodu, w reakcji na jego wsparcie białoruskiej opozycji po wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku.
Moskwa i Mińsk mogą więc z premedytacją podgrzewać atmosferę, aby wzmocnić swój przekaz. Tak samo jak Rosjanie robili to wiosną, przy okazji dużych ćwiczeń i przerzutu wojsk w pobliże Ukrainy. Robiono to tak, aby było widoczne i skutkowało obawami na Zachodzie oraz poczuciem presji w Kijowie.
Kontratak w kierunku Polski, ale…
We wrześniu, podczas trwającej tydzień aktywnej fazy ćwiczeń Zapad-21, czyli tego właściwego symulowania konfliktu, siły zbrojne Białorusi i Rosji oficjalnie będą zwalczały dywersantów, terrorystów, stabilizowały sytuację i zapewniały pokój. – Tak naprawdę najpewniej będzie to ćwiczenie odparcia ataku NATO.
Lecz nie należy się jednak zbytnio przejmować i ulegać alarmistycznym nastrojom – to nie są przygotowania do wszczęcia wojny pod przykrywką ćwiczeń. Nic na to nie wskazuje. Przede wszystkim brak jest kryzysu politycznego, który by taką agresję uzasadniał. Rosja idzie na wojnę, kiedy traci kontrolę i wpływy w swoim otoczeniu. Obecnie, choć relacje z Zachodem i Ukrainą są najgorsze od dekad, to jednak nie ma jakiegoś ostrego, nagłego kryzysu.
Niezależnie od tego, obserwowanie ćwiczeń jest źródłem cennej wiedzy na temat rosyjskich sił zbrojnych. I to nie tylko tej aktywnej fazy, trwającej zaledwie tydzień i przyciągającej najwięcej uwagi, bo to w jej trakcie odbywają się najbardziej widowiskowe wydarzenia. Można wówczas obserwować przerzut wojsk, różne lokalne ćwiczenia, stawianie oddziałów w stan gotowości, sprawdzanie sprawności uzbrojenia, zdolności do mobilizacji i działania służb logistycznych. Można w ten sposób oceniać gotowość, sprawność i zdolności logistyczne. Bo choć liczba czołgów, czy prędkości, z jakimi latają samoloty, robią większe wrażenie, to do oceny potencjału rosyjskiego wojska równie ważne są zwykłe wagony-platformy.
MAREK LIZAK