Kulisy zakupu abramsów

Kulisy zakupu abramsów

Zakup od USA czołgów M1 Abrams ma wielu przeciwników w obozie władzy i wojsku. Według ustaleń Gazeta.pl sceptyczny był Mateusz Morawiecki, a za błąd uważa to szef KPRM Michał Dworczyk. Od pomysłu dystansuje się też Sztab Generalny. Pomimo tego zakup za 23 mld zł przepchnięto, głównie wolą Jarosława Kaczyńskiego.

W środę wicepremier Jarosław Kaczyński i szef MON Mariusz Błaszczak pękali z dumy, gdy mówili, że Polska kupi od USA 250 czołgów M1A2 Abrams SEPv3. Koszt: 23 mld 300 mln zł. Gigantyczny. A co więcej, wedle ich zapewnienia, czołgi te mają być w Polsce bardzo szybko.

Czołgi przed wyborami

Plany zakupu abramsów od USA ujawnił przed tygodniem w Gazeta.pl Maciej Kucharczyk. Jak pisał, to kolejny „zakup na Błaszczaka, czyli skrycie, na już, z USA i bez planu”. W środę te informacje się potwierdziły.

– Kaczyński i Błaszczak powiedzieli, że chcą mieć te abramsy w ciągu dwóch lat. Czyli chcą mieć je na defiladę przed wyborami 2023 r. – słyszymy od polityka PiS bliskiego kancelarii premiera.

W obozie PiS po deklaracjach Kaczyńskiego i Błaszczaka o kupnie abramsów zapanowało zaskoczenie. A wśród ludzi zajmujących się tam wojskiem czasami wręcz niedowierzanie. Jak słyszymy w obozie rządzącym, polityków PiS, którzy są przeciwni zakupowi abramsów, jest sporo, ale milczą. I to nawet na szczytach władzy.

Wedle naszych informacji premier Morawiecki nigdy nie był entuzjastą kupowania czołgów z USA. Wolał spolonizowane i być może częściowo produkowane w Polsce K2 z Korei Południowej albo Leopardy 2 z Niemiec, które już są na stanie polskiej armii.

Dworczyk przeciw abramsom

Jednym z najbliższych współpracowników Morawieckiego, a jednocześnie specem od wojska, jest Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. On, jako były wiceszef MON, ma wpływ na premiera na tym froncie. Jak wynika z naszych informacji, Dworczyk był stanowczo przeciw kupowaniu od USA abramsów. Jednak zdanie tak Morawieckiego, jak i Dworczyka nie miało znaczenia. Kaczyński i Błaszczak i tak ogłosili, że rząd chce kupić czołgi od Amerykanów.

Osoba bliska prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego: – Zakup abramsów negocjowano od długich miesięcy.

Później Błaszczak pisał więc, że choć właśnie teraz oficjalnie wysyła do USA tzw. Letter of Request – zapytanie o możliwość zakupu czołgów, to jest to formalność, bo wcześniej odbyły się już długie negocjacje i ustalenia.

„Morawiecki nie pójdzie na wojnę z abramsami”

Co symptomatyczne, premier Mateusz Morawiecki publicznie nie opiewa planów zakupu amerykańskich czołgów. Ale też nie może powiedzieć ani słowa krytycznego wobec tych planów. – Morawiecki nie pójdzie na wojnę z abramsami, więc jeśli prezes chce kupować te czołgi, to Morawiecki nie zaprotestuje – mówi nam jeden z polityków PiS bliskich KPRM-owi. – Morawiecki wcześniej chodził za koreańskimi czołgami i obrał sobie za cel, aby w przyszłości to je produkować w Polsce – słyszymy. Z tych wizji – po zakupie abramsów – nic już wyjść nie może.

Publicznie jeśli ktokolwiek z PiS wypowiada się o planie zakupu abramsów, to tylko pochlebnie, że Polska stanie się pancerną siłą, a Siły Zbrojne RP są teraz odbudowywane po latach rządów PO-PSL. I tak na przykład Michał Jach (PiS), który jest szefem komisji obrony w Sejmie, mówił, że dzięki temu zakupowi polska armia będzie mieć potencjał „gwarantujący nam silną pieść pancerną, zdolną odpowiedzieć na zagrożenia”.

Hurraoptymistyczna narracja

Ale nieoficjalnie można usłyszeć, że choćby z sejmowej Komisji Obrony Narodowej, to jedynie Waldemar Andzel szczerze może w taką hurraoptymistyczną wersję wierzyć, bo on na wojsku się nie zna i jest jednym z najwierniejszych druhów prezesa PiS, a przy okazji też rzecznikiem dyscypliny w klubie PiS.

– Jest tyle argumentów na „nie” dla abramsów, że ten zakup to po prostu dramat – słyszymy od polityka PiS bliskiego KPRM-owi. Przeczytaj tutaj więcej o wadach i zaletach abramsów.

W szeregach PiS można też usłyszeć, że być może zapowiedzią wydania ponad 23 miliardów złotych na zakup czołgów od USA prezes PiS wespół z Błaszczakiem chcą stępić krytykę ze strony administracji prezydenta Joe Bidena pod adresem polskich władz. – Przy Donaldzie Trumpie taka transakcja, że skoro kupujecie czołgi, to macie spokój i pochwalę, byłaby jeszcze możliwa. Ale teraz tak już nie będzie – ucina polityk PiS taki domysł.

Wojsko rozdarte

Jedności nie ma też w wojsku, choć oczywiście oficjalnie żaden oficer w służbie czynnej nie może pozwolić sobie na otwartą krytykę. Można jednak nieoficjalnie usłyszeć, że na zakup sceptycznie patrzy choćby Sztab Generalny na czele z jego szefem i formalnie pierwszym żołnierzem RP, generałem Rajmundem Andrzejczakiem.

Wymowne było to, kto towarzyszył Kaczyńskiemu i Błaszczakowi podczas publicznego ogłaszania zakupu abramsów. Wśród mundurowych pierwsze skrzypce bezsprzecznie grał generał Jarosław Mika, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. To on przemawiał po Błaszczaku, dziękując mu oraz Kaczyńskiemu za decyzję ws. abramsów i wychwalając amerykańskie pojazdy. Dodawał przy tym, że „bezpieczeństwo nie ma ceny”.

Pierwszy żołnierz RP na bocznym torze

Tak się dodatkowo składa, że kluczową rolę w tworzeniu PMT ma Sztab Generalny. Jednak jak już pisaliśmy przy okazji afery z ćwiczeniami Zima-20, jego szef, gen. Andrzejczak jest w kiepskich relacjach z Błaszczakiem i gen. Miką. Nie było go na uroczystym ogłoszeniu zakupu abramsów. Co więcej, w ogóle nie było nikogo wyższego rangą ze Sztabu Generalnego, choć to jeden z kilku największych zakupów uzbrojenia w historii III RP, który będzie miał ogromne znaczenie dla kształtu wojsk lądowych w kolejnych dekadach.

Nieoficjalnie można usłyszeć, że gen. Andrzejczak po prostu jest sceptycznie nastawiony do zakupu amerykańskich czołgów. Tego, w jakim trybie jest przepychany, wbrew obowiązującym długofalowym planom, faktycznie wywracając je do góry nogami, jeśli chodzi o zakupy czołgów. Tego, że ich zakup wiąże się z dużym dodatkowym obciążeniem logistycznym. Teoretycznie to szef SG powinien mieć decydujące słowo w kontekście tak strategicznych decyzji jak zakup M1. Faktycznie go jednak nie miał.

Co więcej, jak wynika z najnowszego wywiadu Błaszczaka dla portalu Defence24.pl, o planowanych zmianach w procesie zakupów sprzętu, rola SG ma zostać w nim istotnie ograniczona.

Dwuwładza w wojsku

To dobitnie pokazuje, że na szczycie wojska powstała dwuwładza, co też opisywaliśmy przy okazji ćwiczeń Zima’21. Z jednej strony jest Sztab Generalny i gen. Andrzejczak, wspierany przez prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Z drugiej gen. Mika i MON. Do tej drugiej grupy najwyraźniej przystał teraz wicepremier Jarosław Kaczyński, czyli nie ma przed nią już nic niemożliwego.

gazeta.pl

Więcej postów