W czasie zamieszek w Duesseldorfie w Nadrenii Północnej-Westfalii wywołanych przez komunistów i faszystów z Antify policja pobiła dziennikarzy. Opozycja domaga się wyjaśnienia tej sprawy, a agencja dpa napisała o „niedopuszczalnym ataku na wolność prasy”.
W sobotę 6 tysięcy, według organizatorów, a 3 tysiące osób, zdaniem policji, demonstrowało w centrum Duesseldorfu przeciwko planowanej przez rządzące w Nadrenii Północnej-Westfalii partie CDU i FDP nowej ustawie o zgromadzeniach, która ma m.in. zaostrzyć przepisy dla ich organizatorów i zwiększyć uprawnienia policji. Na ulicę wyszli komuniści, lewackie bojówki, faszyści z Antify.
Doszło do starć policji z demonstrantami. Według policji protestujący zaatakowali funkcjonariuszy, odpalili też petardy i świece dymne. Siły porządkowe użyły gazu łzawiącego i pałek.
Fotoreporter agencji dpa, który znalazł się między faszystami z Antify, lewackimi bojówkami i interweniującą policją, twierdzi, że wielokrotnie został uderzony policyjną pałką. Z jego relacji wynika, że jeszcze co najmniej jeden dziennikarz został zaatakowany przez policjantów.
Przeciwko brutalnym działaniom policji wobec jej współpracownika, a także innych dziennikarzy, zaprotestowała agencja dpa. „To niedopuszczalny atak na wolność prasy” – oświadczył w niedzielę redaktor naczelny dpa Sven Goesmann.
W liście od szefa MSW Nadrenii Północnej-Westfalii Herberta Reula (CDU) Goesmann zażądał wyjaśnienia sobotnich wydarzeń w Duesseldorfie. Tego chce także opozycja, m.in SPD. „Domagamy się pełnego wyjaśnienia” – napisał na Twitterze szef SPD w Nadrenii Północnej-Westfalii Thomas Kutschaty. Zapowiedział także, że sprawa brutalnej interwencji policji trafi pod obrady parlamentu tego kraju związkowego RFN.
nczas.com