– Przyjechałam, by wspomóc bratową. To, co tu zobaczyłam woła o pomstę do nieba. Chcę, by urzędnicy potraktowali ludzi na ulicy Równej poważnie – mówi w rozmowie z Onetem Dorota Stalińska, aktorka i radna sejmiku województwa mazowieckiego.
Temat nie dotyczy jednak Mazowsza, a Gdańska. Konkretnie ulicy Równej, która od miesięcy jest remontowana. Zdaniem okolicznych mieszkańców, roboty prowadzone są nieudolnie i niechlujnie. Ludzie nie boją się używać mocnych słów. Przekonują, że prace na Równej to fuszerka, a miasto nie przeprowadziło wcześniej żadnych konsultacji.
W wyniku remontu poziom ulicy znacznie się podniósł, a miasto musiało dobudować zjazdy, które w praktyce pozostawiają wiele do życzenia. – Tak wygląda ten remont w praktyce. Podnieśli mi bramę o ponad 60 centymetrów i zbudowali mi skocznię narciarską – pokazywała mi kilka dni temu wjazd do swojego domu pani Ewa Stalińska, bratowa Doroty Stalińskiej.
Na Równej niektóre posesje są położone wyjątkowo nisko. – Jak tak dalej pójdzie, to przy kolejnych remontach za 20 lat ulica będzie na poziomie dachów tych budynków – mówi ze śmiechem Dorota Stalińska.
Mieszkańcy nie mają wątpliwości, że po remoncie Równej miasto musi teraz poprawić zjazdy do posesji, zbudować murki oporowe, a w niektórych miejscach zastanowić się nad budową ekranów. Skarżą się też na zbyt wysokie krawężniki. Utyskują nad brakiem poszerzenia jezdni (nawet kosztem chodnika), co skutkuje rozjeżdżaniem nowych krawężników czy chodników przez auta. W rejonie ulicy Równej jeździ sporo ciężarówek, w pobliżu jest też Pomorski Ośrodek Ruchu Drogowego. Nie jest to okolica, po której spacerują dużo pieszych.
Mieszkańcy wskazują też na zabetonowanie dużych lip przy ulicy. Ich zdaniem, drzewa nie mają odpowiednio dużo zieleni dookoła i w ten sposób mogą zacząć usychać.
W sprawie lip na Równej głos zabrali też aktywiści z Zielonej Fali. To organizacja, która w przeszłości toczyła już boje z gdańską władzą, m.in. w sprawie zabudowania Brzeźna.
Aktywiści przekonują, że remont ulicy Równej jest doskonałym przykładem tezy, że miasto Gdańsk nie realizuje nawet wytycznych ze swoich dokumentów. Przypominają, że urzędnicy przyjęli m.in. projekt o Standardach Ulicy Miejskiej czy dokument pod nazwą „Standardy projektowe i katalog nawierzchni Gdańska”. Są tam zapisane wytyczne dla projektantów i wykonawców remontów ulic. „Między innymi, ile miejsca należy pozostawić wokół dorodnego drzewa. Oba dokumenty – jak widzimy w praktyce – wsadzono głęboko do szuflad urzędniczych i mamy kolejną PR-ową ściemę władz” – piszą.
Na Równej temat drzew nie jest jedyny. Mieszkańcy zwracają uwagę, że w niektórych miejscach miasto nie wybudowało jeszcze dojść do posesji. Wnuczka 91-letniej kobiety relacjonowała, że jej korzystająca z wózka elektrycznego babcia ma kłopoty z wydostaniem się z domu.
Tematem zainteresowała się lokalna rada dzielnicy, która w sprawie remontu pisała m.in. do inspektora nadzoru budowlanego.
Miasto tłumaczy, że remont wciąż jeszcze trwa. Urzędnicy przyznają jednak, że pracują nad rozwiązaniem, które „zadowoli mieszkańców i będzie zgodne ze sztuką budowlaną”.
W sukurs mieszkańcom przyszła Dorota Stalińska, która wczoraj spotkała się przedstawicielką Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska. I cieszy się, że została wysłuchana przez urzędników, którzy obiecali, że w niektórych miejscach na Równej chodnik zostanie obniżony, by ułatwić ludziom wyjazd z posesji.
Dorota Stalińska nie szczędzi jednak gorzkich słów. – Dla mnie to jest skandal, że ktoś zatwierdził taki projekt. Taka osoba powinna zostać pociągnięta do odpowiedzialności. Na Równej naprawiamy teraz, co możemy, by ulżyć trochę mieszkańcom. Można było pomyśleć wcześniej o dobrych rozwiązaniach. Ktoś, kto projektuje, powinien osobiście poznać teren i skonsultować wszystko z mieszkańcami.
Radna mówi, że podobnych historii nie brakuje też w innych częściach Polski.
– Z takim samym problemem zderzyliśmy się u nas w województwie mazowieckim. Pod Radomiem wybudowano drogę. Podniesiono ją o około 70 cm i w ten sposób odcięto wiele posesji. Tam też nie zapewniono odpowiednich wjazdów i nie zadbano o bezpieczeństwo mieszkańców. Na to nie można się godzić. Urzędnicy muszą wiedzieć, że nie są bezkarni. Liczę, że władze Gdańska wyciągną konsekwencje wobec osób, które zatwierdziły ten dyskryminujący mieszkańców projekt – puentuje.
Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści