Wielki bunt w Telewizji Polskiej. Pracownicy mają serdecznie dość, są wściekli. Rozjuszeni ruszyli do Kaczyńskiego! Zarzucają mu, że przez niego jest tylko gorzej!
TVP niby mlekiem i miodem pod rządami PiS płynie, partia zrobiła sobie z niej telewizję rządowo-propagandową, co przyznają już nawet politycy, a pracownicy telewizji zaczynają mieć dość. Okazuje się bowiem, że nie każdy w TVP może liczyć na kokosy, stabilność i spokój, ba, niektórym nie należy się nawet uśmiech prezesa.
W związku z tym niezadowoleni pracownicy zebrali się i wściekli ruszyli do Jarosława Kaczyńskiego. Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa wystosował list do szefa PiS, skarżąc się na dramatyczne warunki pracy w TVP i rolę, jaką partia odgrywa w ich zawodowym życiu.
Bunt w TVP. Atakują Kaczyńskiego
Większość pracowników telewizji publicznej zatrudnionych jest na śmieciówkach – umowach o dzieło lub zlecenie – mimo że wykonują pracę na pełnym etacie. To oznacza, że nie należą im się urlopy, nie odkładają na emeryturę, a szefostwo może w każdej chwili przyjść i z dnia na dzień pozbawić ich zatrudnienia. Zwyczajnie nic się im nie należy.
W tym samym czasie politycy PiS przekonują, że za ich rządów ludziom w Polsce żyje się lepiej i lepiej, ale zapomnieli zadbać nawet o pracowników swej tuby informacyjnej. Związkowa Alternatywa skarży się więc prezesowi Kaczyńskiemu, że on i jego kumple nie raz obiecywali likwidację śmieciówek i nic. To tylko obiecanki cacanki.
Za rządów Pana partii w wielu branżach stabilność zatrudnienia zmniejszyła się – zarzucili Kaczyńskiemu.
W TVP nie widzą problemu
I niby w TVP miała nastąpić poprawa, a umowy o dzieło miały być zlikwidowane, ale okazało się, że zaczęło się wielkie kombinatorstwo. Zamiast zatrudnić swych pracowników na podstawie normalnych, porządnych umów o pracę, władze kazały ludziom… przejść na samozatrudnienie! Chwilę później zaproponowano pracownikom podpisywanie umów o dzieło ze specjalnie stworzoną na ten cel firmą. Kreatywnie…
Wobec wielu pracowników narodowy nadawca wymusza samozatrudnienie z zakazem konkurencji, chociaż zgodnie z prawem powinni mieć etaty. TVP ma też wiele kontraktów z firmami zewnętrznymi, które oferują niskopłatne umowy cywilnoprawne, na dodatek pobierając od nich prowizję – skarży się lider Związkowej Alternatywy Piotr Szumlewicz.
Czekamy na konkrety. Ma Pan szansę pokazać, na ile wiarygodne są Pana deklaracje – piszą związkowcy, oczekując, że Kaczyński zrobi w TVP czystki, pozbawi stanowisk osoby narzucające pracownikom śmieciówki i w końcu ureguluje prawo tak, by nikt pracujący na pełen etat, nie był zatrudniany na podstawie krzywdzących umów o dzieło.
Co na to TVP? Problemu nie widzą, bo choć ludzie pracują u nich w pełnym wymiarze godzin, to charakter ich pracy „jest unikatowy i specyficzny oraz trudny do zrozumienia przez osoby niezwiązane z rynkiem telewizyjnym”. No cóż. Widać najciemniej pod latarnią.