Posłowie PiS w końcu doczekali się wyjazdowego posiedzenia klubu, które odbyło się w Przysusze (woj. mazowieckie). Zdradzili, jak ich ugoszczono. Prezes nie zaszalał.
Na to spotkanie czekali ponad rok. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie mogli zorganizować zjazdu przez pandemię. Po długim oczekiwaniu w końcu mogli zasiąść przy jednym stole. I to nie do końca.
Zjazd odbył się w miejscowości Przysucha (woj. mazowieckie). Media podają, że spotkanie trwało ok. 5 godzin. Najważniejszym jego punktem było przemówienie prezesa Kaczyńskiego. Nie omieszkał on skrytykować działań opozycji i miał skomentować również konflikt w koalicji. Gdy już jednak omówiono najważniejsze sprawy dla kraju i zachęcono posłów do pracy, przyszła kolej na kolację.
Posłowie nie zasiedli przy jednym stole. Jak relacjonuje „Super Express” dostępnych było kilka małych stolików. A co na nich stało? Nie wszyscy byli zadowoleni z wyjazdu.
To spotkanie było wręcz w warunkach polowych, nie hotelowych. Tak bliżej ludzi i to naprawdę mi się podobało. Trwało około 5 godzin, skończyło się po 22. Ja na przykład zjadłem na stojąco, większość siedziała przy malutkich stolikach. Dania polskie, typowe, bez szaleństw. Na stole mięso, ciasto, kawa, herbata, woda, soki. Żadnych kelnerów – mówi „SE” jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy.
Oprócz obsługi kelnerskiej zabrakło jeszcze jednego elementu typowego dla spotkań integracyjnych. Zebrani relacjonują, że nie było też napojów wysokoprocentowych. I choć uwag kilka się zebrało, tak informatorzy przekazali, że spóźnialscy nakrytych stołów nie zastali. Wszystko miało zniknąć w ciągu pół godziny.