Steven Mathias, wiceprezes Bell Textron, w wywiadzie dla WNP.PL opowiada o możliwościach współpracy w ramach polskich i amerykańskich programów śmigłowcowych.
- – Złożyliśmy list intencyjny w sprawie współpracy z Polską Grupą Zbrojeniową. Z naszego punktu widzenia zarówno PGZ, jak i WZL-1 mają zaawansowane zdolności, by uczestniczyć w budowie śmigłowców szturmowych dla Polski – zapewnia Steven Mathias.
- – Bell jest otwarty na różne warianty współpracy, także w zakresie budowania, serwisowania i modernizacji śmigłowców w Polsce. Staramy się pokazać, że współpraca polskiego przemysłu z Bellem, w tym w ramach Future Vertical Lift, wyjdzie na korzyść obu stronom – dodaje menedżer.
- – Bell Textron utworzył też w Polsce, w Konstancinie, autoryzowane centrum obsługi (pierwszy tego rodzaju obiekt w Europie), gdzie na początek serwisowane są śmigłowce Bell 505 i Bell 407 – wyjaśnia.
Mimo pandemii odwiedził pan nasz kraj. Najpewniej nie tylko w celach turystycznych…
Steven Mathias, wiceprezes Bell Textron: – To moja pierwsza wizyta zagraniczna od początku pandemii. Cieszę się, że mogę tu być, chcemy współpracować z polskim przemysłem, z polskim rządem, oferując nasze śmigłowce w polskich programach zbrojeniowych.
Jesteśmy gotowi rozmawiać także o współpracy w ramach programu Future Vertical Lift (FVL).
A propos FVL: na jakim etapie jesteście i kiedy w ogóle dowiemy się, który z prototypów śmigłowców biorących udział w tym programie zostanie wybrany?
– Na pierwszą część pytania odpowiem krótko: Bell jest liderem we wspieraniu wymagań militarnych armii amerykańskiej i sił specjalnych Stanów Zjednoczonych w zakresie przyszłego wiropłata pionowego startu i lądowania.
A co do decyzji o wyborze prototypu: ma ona zapaść latem 2022 r. Do służby maszyny powinny trafiać od 2030 r.
W programie Future Vertical Lift, dotyczącym pozyskania wielozadaniowego śmigłowca dalekiego zasięgu – czyli FLRAA, proponujemy platformę V-280 Valor, która daje dużo nowych możliwości wspierania operacji lądowych i zasadniczo zmienia sposób poruszania się wojska na polu bitwy.
V-280 ma już ponad 200 godzin nalotu i spełnia wszelkie kryteria armii amerykańskiej, a nawet znacząco je przekracza, dlatego wierzę, że wygramy we FLRAA, a tym samym nasza maszyna zastąpi wszystkie śmigłowce Black Hawk, które obecnie są na wyposażeniu wojsk Stanów Zjednoczonych, a – dodam – są ich tysiące.
Natomiast w drugim programie FVL – FARA, zmierzającym do zbudowania śmigłowca szturmowo-rozpoznawczego dla US Army – pracujemy nad maszyną Bell-360 Invictus, powstającą w fabryce w Amarillo. Za rok, najwyżej dwa lata będzie decyzja, co do wyboru śmigłowca w tym programie i mam nadzieję, że Bell w tej konkurencji również wygra.
Nie mogę nie wspomnieć, że jesteśmy także otwarci na udział Polski w FVL.
Zanim dojdziemy do kwestii samej oferty dla Polski: w obu wspomnianych programach FVL Bell ma silną konkurencję. W programie FLRAA to Boeing i Sikorsky z maszyną SB>1 Defiant, a w FARA – Lockheed Martin ze śmigłowcem Raider X. Pojawiły się opinie, że o ile Valor jest bardzo dobry jeśli chodzi o prędkość i zasięg, o tyle jego plusy nikną, kiedy musi latać bardzo nisko – a tak trzeba przy zmasowanej obronie przeciwlotniczej.
– Zupełnie się z tym nie zgadzam. W modelu V-280 zwinność i manewrowość jest bardzo wysoka zarówno na niskich, jak i wysokich pułapach. Do tego maszyny te mają nie tylko bardzo wysoką prędkość przelotową, ale też i zasięg.
V-280 jest maszyną precyzyjną i zawsze dociera do celu. Na ten moment nasz zmiennowirnikowiec przewyższa ponad dwukrotnie niektóre z wymaganych parametrów, jak choćby prędkość. Wszystko to potwierdzają loty testowe.
Zresztą, ostatnio wprowadziliśmy dodatkowe zmiany w zakresie samej produkcji maszyn, by V-280 była platformą jeszcze bardziej opłacalną przy zakupie, a więc zmniejszyliśmy koszt całego cyklu życia tego modelu. Z Valorem zrewolucjonizujemy pole walki.
A co z europejską konkurencją? Włochy, Francja, Wielka Brytania i Grecja podpisały list intencyjny w kwestii budowy własnego śmigłowca przyszłości.
– Wspaniałą rzeczą, jeśli chodzi o czas, w którym żyjemy, jest to, że mamy swobodę konkurowania. Dzięki temu możemy stawać się lepsi. A odpowiadając wprost: proszę spojrzeć choćby na wspomniany model V-280 i jego obecne osiągi.
Ponadto, jak już mówiłem, samych godzin nalotu ma ta maszyna już ponad 200, więc wyprzedzamy to, co dzieje się w Europie o wiele długości, dlatego w sumie nie nazwałbym już tego konkurencją.
Jeszcze jeden temat nasuwa się w kontekście FVL. Bell pracuje też nad bezzałogowcem pionowego startu i lądowania. Jak zaawansowane są te prace? I czy to rozwiązania dostępne także dla Polski?
– Zacznę od tego, że Bell pracuje nad kilkoma projektami bezzałogowymi. Jednym z nich jest V-247 Vigilant. Został on zbudowany pod wymogi Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych (USMC). Może być zintegrowany z okrętem i wykonywać wiele różnych zadań na morzu, w przyszłości także bojowych.
Sama nazwa 247 wzięła się z tego, że jest to pionowzlot pracujący 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu – i w takim trybie może operować, nieważne czy dokonuje obserwacji, czy misji o dalekim zasięgu.
Wymogi, które USMC postawił przed nami, zrealizowaliśmy i jeżeli dostaniemy zapytanie ze strony zainteresowanego klienta, jesteśmy w stanie rozpocząć produkcję.
Obecnie Bell kontynuuje też prace nad autonomicznym śmigłowcem transportowym APT, który jest również platformą startu pionowego, aczkolwiek później leci już jak samolot. Można w nim transportować na przykład paliwo, amunicję, wyposażenie i sprzęt, które są dystrybuowane na polu walki. Może też służyć transportom zasobów specjalnych, jak krew.
W przypadku Polski taki system również by się sprawdził, szczególnie jeśli chodzi o nowoczesne pole walki.
Doszliśmy do tematu rozwiązań dla Polski. Naszemu wojsku najbardziej zależy na śmigłowcach bojowych w programie Kruk. Bell proponuje nam w tym programie śmigłowiec AH-1Z Viper, który – jak deklarujecie – ma najlepiej ze wszystkich oferowanych wpisywać się w potrzeby bojowe naszej armii oraz warunki geograficzne kraju. Proszę uargumentować.
– Model AH-1Z Viper jest najbardziej właściwym modelem dla polskich sił zbrojnych. Po pierwsze z uwagi na zdolności bojowe i możliwości zwalczania celów powietrznych oraz naziemnych, a po drugie – z uwagi na czynnik ekonomiczny, to jest koszt zakupu czy też koszt całkowity cyklu życia.
To jedyny śmigłowiec produkcji amerykańskiej z tak dużymi zdolnościami walki powietrze-powietrze, szczególnie, gdy przenosi najnowszej generacji pociski AIM-9 Sidewinder, a także z uwzględnieniem zaawansowanego systemu obserwacji i celowania [Target Sight System – przyp. redakcji].
Korpus Piechoty Stanów Zjednoczonych, którego żołnierze stacjonują na całym świecie, wykorzystuje ten właśnie model śmigłowca szturmowego. Maszyna bardzo dobrze sprawdziła się podczas działań w wielu misjach i w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych.
Powtórzę to, co mówiliśmy m.in. na ostatnich targach MSPO: Viper byłby najlepszym dla Polski wyborem, jeśli chodzi o środowisko operacyjne, w jakim może przyjść działać polskim siłom zbrojnym.
Jest odporny na wilgoć, złe warunki klimatyczne, niskie temperatury. Do tego AH-1Z ma większy zasięg działania niż maszyny konkurencji, a także – co ważne – nie potrzebuje dodatkowej infrastruktury wsparcia startu czy lądowania, co zapewnia uczestnikom misji dużą samodzielność. Koszty napraw i utrzymania też są mniejsze niż u konkurencji.
Oferta pod kątem Kruka to jedno. Druga kwestia – chyba powiązana z pierwszą – to deklaracja składana od pewnego czasu, o której także pan napomknął na początku, czyli możliwość udziału Polski we wspomnianym FVL. Czy to realna propozycja?
– Bardzo bym zachęcał polski rząd oraz siły zbrojne, by przystąpiły do współpracy z amerykańskim wojskiem właśnie w programach FVL. Początkiem drogi jest oficjalny list do rządu Stanów Zjednoczonych – letter of interest – z zapytaniem o możliwość uczestniczenia w tym programie.
W niedalekiej przyszłości taki śmigłowiec, jak V-280 będzie wykorzystywany na całym świecie będzie wykorzystywany w bardzo dużej liczbie sztuk.
Zbudowanie właściwych relacji przemysłowych już na początkowym etapie jego powstawania i projektowania łańcucha dostaw pomiędzy naszym i – mam nadzieję – polskim przemysłem na pewno zaowocowałoby wieloma korzyściami w przyszłości.
A dokładnie, jakie korzyści dla polskiego przemysłu płynęłyby z tej współpracy?
– Odpowiem w ten sposób: Bell na tę chwilę jest otwarty na różne warianty współpracy, także w kwestii budowania, serwisowania i modernizacji śmigłowców w Polsce. Staramy się pokazać, że współpraca polskiego przemysłu z Bellem, w tym w ramach Future Vertical Lift, na pewno wyjdzie na korzyść obu stronom.
Polski wkład w projekty śmigłowców przyszłości Bella jest dla nas ważny, ale i proszę patrzeć na to też z drugiej strony – polski przemysł we współpracy z nami może dokonać skoku technologicznego w sektorze zbrojeniowym i lotniczym.
Zachętą przystąpienia do programu mają być korzyści – podobne do tych, które mają europejskie państwa NATO, biorące udział w programie myśliwca nowej generacji F-35. Myśmy do niego nie przystąpili, dlatego kupujemy te samoloty drożej. Da się te programy – FVL i F-35 – tak prosto porównać?
– To dobre pytanie… Program FVL i to, jak wpisuje się on w potrzeby armii USA, nie może być porównywany wprost, jeden do jednego z programem F-35, ponieważ to dwa zupełnie różne programy w sensie technologicznym.
Natomiast w kontekście kooperacji przemysłowej, korzyści gospodarczych: wszystko jest kwestią negocjacji i ustaleń międzyrządowych.
Możemy powiedzieć, że w przypadku armii Stanów Zjednoczonych uczestniczymy w programie, który ma wyłonić wielozadaniowy śmigłowiec szturmowy dalekiego zasięgu przyszłości, ale też i śmigłowiec bojowo-rozpoznawczy. Dlatego Bell stara się spełnić wszystkie wymogi, które stawia przed nim armia amerykańska i które są w trakcie opracowywania.
Pański przyjazd wiąże się pewnie ze spotkaniami z potencjalnymi partnerami w ramach omawianej tu współpracy.
– Złożyliśmy list intencyjny w sprawie współpracy z Polską Grupą Zbrojeniową. Z naszego punktu widzenia zarówno PGZ, jak i WZL-1 mają zaawansowane zdolności, by uczestniczyć w budowie śmigłowców szturmowych dla Polski.
Dla Bella ważna jest innowacyjność, dlatego spoglądamy w kierunku tych firm, które spełniają kryteria w tej mierze. I w Polsce takie przedsiębiorstwa znajdujemy. Co więcej, widzimy niebywałą gotowość i potencjał kompetencji.
Służyłem w wojskach specjalnych USA. Pierwszą główną zasadę, jaką mieliśmy – i kultywujemy ją także w Bellu – to przekonanie, że człowiek jest ważniejszy niż sprzęt. Po spotkaniach choćby z pracownikami WZL muszę powiedzieć, że to fantastyczni ludzie.
Nie zapominajmy jednak, że plany na przyszłość to jedna kwestia, a warto też z drugiej strony przypomnieć, że Bell już teraz współdziała z wyspecjalizowanymi firmami z Polski. Mamy wspaniały przykład współpracy z innowacyjną polską spółką Seco Warwick przy stworzonym niedawno przez Bella Centrum Technologii Produkcyjnych (Manufacturing Technology Center) – centrum to pozwoli na jeszcze efektywniejszy proces wdrażania nowych technologii w projektach Bella dla programu FVL.
Bell utworzył też w Polsce, w Konstancinie, autoryzowane centrum obsługi – pierwszy tego rodzaju obiekt w Europie, gdzie na początek serwisowane są śmigłowce Bell 505 i Bell 407.
Na pewno jesteśmy wystarczająco przygotowani pod względem technologicznym i organizacyjnym do współpracy przy budowie tak zaawansowanych śmigłowców nowej generacji?
– To, co widziałem w Polsce, pozwala stwierdzić – i jestem o tym przekonany – że polski przemysł lotniczy jest gotowy do współpracy z Bellem, ale też z innymi firmami z przemysłu amerykańskiego. Powinniśmy ściślej współpracować już teraz, by zbudować coś wspólnie, ale też rozwijać pola kooperacji na przyszłość.
Co zatem jest priorytetem na dziś i na jutro?
– Przede wszystkim Bell zamierza zacieśnić współpracę z kluczowymi partnerami, tak by – jak już wskazałem wcześniej – móc budować, serwisować i modernizować śmigłowce dla Polski w Polsce. To kluczowe z naszej perspektywy, ale też istotne dla polskiej strony.
Dziś jesteśmy gotowi współdziałać choćby w programach Kruk czy Kondor. FVL to z kolei pole do działania w nieodległej przyszłości. W obu przypadkach korzyścią jest bezpieczeństwo Polski i regionu, ale i Stanów Zjednoczonych.
Równie ważne będą efekty współpracy przemysłowej między Bellem a polskimi firmami, dające konkretny impuls rozwojowy dla lokalnego sektora obronnego i lotniczego. Podsumowując: wszystko jest możliwe.
Włodek Kaleta