– To nie kwestia brutalności policji, bo ona jest efektem bezprawności jej działań. To była przemoc z jej strony. Doszło do wtargnięcia na teren Politechnki Warszawskiej. Policja zrezygnowała z przestrzegania prawa. Mamy do czynienia z przekroczeniem uprawnień – powiedziała Marta Lempart.
Liderka Strajku Kobiet zabrała głos ws. posłanki Barbarę Nowacką, która została zaatakowana gazem przez funkcjonariusza policji. – Policjant zaatakował Nowacką właśnie dlatego, że była posłanką. To skandaliczna sytuacja – oceniła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
„Jedna z liderek Strajku Kobiet Marta Lempart znieważyła funkcjonariuszy publicznych poprzez oplucie oraz używanie wobec nich słów wulgarnych podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych” – napisano w piśmie, które do prokuratury wysłał wiceminister klimatu Jacek Ozdoba, składając zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
„Czyn wypełnił znamiona w art. 226 par. 1 Kodeksu Karnego” – napisał Ozdoba w sobotę na Twitterze.
Marta Lempart odniosła się do tej sytuacji na antenie TVN24. – Byłam w maseczce, więc nikogo nie oplułam. Co najwyżej splunęłabym policjantom pod nogi. Niech oni się nie dziwią – to oni łamią prawo, a ludzie najzwyczajniej krzyczą z rozpaczy – stwierdziła.
Na sugestię, że protesty są przez niektórych uznawane za nielegalne w czasie epidemii, Lempart odpowiedziała, że ludzie nadal mają prawo do zgromadzeń. – Skoro rządzący nie są w stanie uchwalić odpowiedniej ustawy w czasie epidemii lub nie chcą wprowadzić stanu nadzwyczajnego, to nie jest nasz problem – powiedziała.
Wsparcie parlamentarzystów na protestach Marta Lempart określiła „wielkim wzmocnieniem psychicznym”. – Oni pokazują, że zależy im na obywatelkach. Zawsze będę wdzięczna każdemu z nich – dodała.
(TVN24, kw)