W sobotę w Warszawie odbyły się kolejne protesty organizowane przez Ogólnopolski Strajk Kobiet . Manifestujący zaczęli gromadzić się już ok. godz. 15 na rondzie Dmowskiego, ale protest nie ruszył od razu, ponieważ jego uczestnicy byli legitymowani przez policję.
Strajk Kobiet ok. godz. 16 wyruszył z ronda Dmowskiego. Uczestnicy tuż po wejściu na ul. Marszałkowską byli blokowani przez funkcjonariuszy policji i radiowozy, które uniemożliwiały im przejście środkiem jezdni.
Podczas interwencji policja użyła gazu łzawiącego, a wśród osób, które ucierpiały była posłanka KO Barbara Nowacka .
– Badamy okoliczności ataku gazem łzawiącym. Bardzo interesującym momentem jest dla nas, jak zachowali się funkcjonariusze, najprawdopodobniej pani poseł Nowacka pojawi się w komendzie w przyszłym tygodniu – zapowiedział nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
– Badamy nagrania z kamery policjanta. Musimy sprawdzić, w jaki sposób zachowywały się osoby z boku oraz jak zachowywała się sama pani poseł – dodał.
Mówiąc o zachowaniu parlamentarzystów podczas protestów, Marczak podał jako przykład zachowanie posłanki Jachiry z Koalicji Obywatelskiej.
– Wielkie uznania dla pani poseł Jachiry, która w sobotę podczas protestu wykonywała swoje obowiązki, ale była bardzo dobrze oznaczona, miała kamizelkę z napisem „poseł” – zauważył.
– Zachęcamy wszystkich, by nagrywać interwencje policyjne i jeśli ktoś stwierdzi, że interwencje były źle podejmowane, będziemy to wszystko wyjaśniać oraz zgłaszać to do prokuratury – zapewnił Marczak.
Jego zdaniem, nie można od razu osądzić, kto w sobotę w sytuacji posłanki Nowackiej popełnił błąd.
– W tym przypadku został użyty środek przymusu bezpośredniego. Nie tłumaczymy policjantów, ale nie możemy skazywać na ulicy czy w mediach, od tego jest prokuratura i sądy – stwierdził.
Przyznał, że „na pierwszy rzut oka jest to sytuacja bulwersująca”.
– Mamy do czynienia z osobą, która posiada immunitet i która pokazuje legitymację. Niemniej, policja wtedy wydawała komunikaty ostrzegające. Nie możemy teraz powiedzieć, że wyjaśnimy to w godzinę, ale gwarantuję, że Komendant Główny Policji postawił zadanie, by wyjaśnić to zdarzenie – dodał.
Na koniec rzecznik stołecznej policji podsumował też wczorajszą pracę funkcjonariuszy w liczbach.
– Ponad 900 osób zostało wylegitymowanych, ponad 400 notatek policja wysłała do sanepidu w związku z nieprzestrzeganiem obostrzeń epidemicznych, 11 osób zostało zatrzymanych, popełniono trzy przestępstwa związane z naruszeniem nietykalności, czy znieważeniem policjanta – wyliczył Marczak.
O zdarzeniu Nowacka opowiedziała później w TVN24 . – To była bardzo niemądra akcja policji. Nie chodzi o to, że dostałam gazem, ale o to, jak to wszystko wyglądało – powiedziała posłanka.
– Grupa młodzieży blokowała Trasę Łazienkowską. Policja ruszyła do gwałtownego najazdu na nich. Stanęliśmy za nimi, w pewnej odległości, dziewczyny poszły interweniować. Trzymałam mandat poselski, a dostałam gazem. Myślę, że to jest pomysł policji na zastraszanie, tylko że kobiety nie będą się bały – stwierdziła Nowacka.
– Rządzący stracili faktyczną władzę. Protesty trwają miesiąc, ludzie wychodzą na ulicę i domagają się praw kobiet. Coraz więcej osób, grup mówi, że nie chce tej władzy. Społeczeństwo się zmienia, widać to w badaniach – oceniła.
Posłanka KO skomentowała całą sprawę później na portalu społecznościowym: „Na 102 rocznicę zdobycia przez Polki praw wyborczych, na wiecu o prawa kobiet zostałam zaatakowana przez funkcjonariusza policji gazem. Z odległości ok. 30-50 cm, w oczy. Nie tylko ja. Tak się traktuje w Polsce walczące o prawa kobiety. I pal licho, że posłanki (legitymację pokazuję, co widać na zdjęciu), ale obywatelki”.
Źródło: PAP, Onet, TVN24
Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści.