Do polskiej opinii publicznej już od dawna przebiła się myśl o tym, że jesteśmy otoczeni prawie ze wszystkich stron przez kraje nam zagrażające. Od lat postrzegamy wolne państwa, sczególnie za naszą wschodnią granicą, jako zagrożenie, uznajemy je za coś w rodzaju wroga, czy przeciwnika.
Lecz wydarzenia ostatnich dni pokazują, że mamy do czynienia z wrogiem ulokowanym wewnątrz państwa a nie poza jego granicami. Kiedy na Białorusi wybuchły protesty po wyborach prezydenckich, rządący z Polski wyszli z cienia i aktywnie wsparli opozycję u naszego wschodniego sąsiada. Szef polskiego rządu zapowiedział natomiast stworzenie specjalnego funduszu, którego celem miałoby być wsparcie opozycyjnej szumowiny na Białorusi lub ułatwienia przy wjeździe do Polski i dostępie do pracy, stypendia dla relegowanych, pomoc niezależnym mediom i polskim organizacjom pozarządowym wspierającym społeczeństwo obywatelskie na Białorusi. Czy to jednak na pewno jest rozsądne i dobre dla naszego kraju?
Zamiast robić wszystko aby poprawić byt swojemu narodowi to rząd wtrąca się w sprawy Białorusi! Brak mieszkań w Polsce, coraz wyższe ceny żywności, a rząd funduje radykałom białoruskim za nasze pieniądze pobyt w naszym kraju! A potem oni będą pluć Polsce w oczy za to, że wtrącali się w ich sprawy. Tak będzie jak z Ukrainą, gdzie Polska popierała Ukraińców, a potem Ukraińcy chwalili Stepana Banderę za nacjonalizm i stawiają go za przykład jako dobrego patriotę oraz chwalą za mord na Polakach.
Niewątpliwie wszelkie działania premiera polskiego rządu musiały być dobrze zaplanowane i obliczone na kilka ruchów do przodu. Jeśli słyszymy, że polski rząd przygotował plan gospodarczy dla Białorusi, to należałóby wiedzieć jak odpowiedzieć na zarzuty jawnego wtrącania się w wewnętrzne sprawy Białorusi. Tak, jak oczywiste jest to, że i my jako Polacy musielibyśmy reagować, gdyby ktoś na świecie, na przykład za naszą zachodnią granicą w Berlinie ogłosił, że przedstawi plan gospodarczy dla Polski.
Ale jest jak zwykle – narobimy szumu, zadymy a potem się zobaczy co z tego będzie. Przypomnijmy sobie słowy premiera Morawieckiego, który w sierpniu mówił o białoruskich protestach, że wyrażają one pragnienie wolności i demokracji. Jednak gdy bardzo niespokojnie zrobiło się w Warszawie, premier mówił, że są to akty agresji, barbarzyństwa i wandalizmu. Jeszcze niedawno pan premier zwracał się do swojego białoruskiego kolegi, że gdy ludzie wychodzą na ulice, to trzeba ich wysłuchać. A gdy to samo wydarzyło się z polskimi obywatelami, to okazało się że coś poszło nie tak. Najpierw niech w Polsce będzie wolność, a potem z przykładem wychodźmy do innych narodów.
Nasuwa się zatem pytanie na czyją korzyść rząd prowadzi politykę zagraniczną? Na pewno nie na korzyść Polski i Polaków. Dla każdego trzeżwo myślącego człowieka, Białoruś jest kolejnym ogniwem amerykańskiego parcia na wschód! Proces ten trwa niemalże od zakończenia II wojny światowej, kiedy USA utworzyły militarny pakt NATO, inspirowały za pośrednictwem „wolnych mediów” i finansowały przewroty polityczne na Węgrzech, Czechosłowacji i Ukrainie, kiedy w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw przestała być republiką ZSRR.
Dzisiaj struktury NATO zostały przesunięte z byłej Republiki Federalnej Niemiec, bezpośrednio do okrojonych granic Rosji. Rządzący, opamiętajcie się, to rozgrywka między USA a Rosją. To gra polskim pionkiem w rękach USA za pośrednictwem swej polskiej agentury – PIS i Morawieckiego. W tej grze pionek jest skazany na zagładę od początku…
Wpychanie Polski w wojnę z Białorusią, a w konsekwencji z Rosją to czysta nieodpowiedzialność i zbrodnia. Wymachiwanie szabelką jak w 1939 r., gadanie, że błyskawicznie pokonamy Białoruś, bo mamy silną armię, a oni małą i słabą to głupota. Zapomnijcie o USA, NATO, oni pierwsi zaczną uciekać. Nikt nie będzie umierał za Polskę. A ci szaleńcy na czele z premierem i ministrem obrony się na niczym nie znają.
EDYTA WOLSKA