Pandemia koronawirusa uderza w coraz więcej firm. Branża fitness, gastronomia, hotelarze, właściciele sklepów w galeriach handlowych liczą straty. Wśród rządowych programów, które mają wspomóc gospodarkę, ma być dotacja na przebranżowienie. Zapowiedział ją premier Mateusz Morawiecki. Kto liczył, że dostanie setki tysięcy złotych na to, by zbudować od nowa nową firmę, srogo się zawiedzie. Nowa pomoc rządu, będzie dużo skromniejsza. I nie każdy z niej skorzysta. Znamy szczegóły.
O tej pomocy stało się głośno, zanim jeszcze na dobre… zaczęła działać! Chodzi o dotację na przebranżowienie się. To za sprawą wiceministra finansów Piotra Patkowskiego, który stwierdził, że to pomoże być pomoc firmom, które ucierpią przez pandemię.
– Są branże, które szczególnie odczują skutki koronawirusa. To im dedykujemy działania zaproponowane przez premiera. Wśród rozwiązań jest też możliwość przebranżowienia. Chodzi o to, żeby nowa forma działalności gospodarczej, którą podejmą, dawała możliwość rozwoju i zarabiania – ta wypowiedź wiceministra Patkowskiego w TVP Info sprzed tygodnia zelektryzowała przedsiębiorców.
Porównywana była do słów byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. W 2015 r., w czasie kampanii wyborczej, odpowiadając młodemu człowiekowi, który pytał o to jak jego siostra zarabiająca 2000 zł ma kupić mieszkanie w Polsce i się utrzymać, Komorowski stwierdził, że powinna „wziąć kredyt, zmienić pracę”.
40 tys. zł na przebranżowienie. Dla kogo?
Jak mają wyglądać szczegóły nowego programu? Nieco inaczej, niż zapowiada wiceminister. Otóż okazuje się, że z pomocy nie skorzystają przedsiębiorcy. Rząd będzie chciał zmodyfikować działający już program dotacji na biznes.
– On już dziś jest wdrożony. Umożliwia osobom bez pracy uzyskanie dotacji w wysokości 6-krotności średniego wynagrodzenia (to ok. 31 tys. zł-red.) na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Ten program zostanie zmodyfikowany – mówi Faktowi Paweł Borys szef Polskiego Funduszu Rozwoju. – Kwota dotacji zostanie zwiększona do 8-krotności średniej pensji (czyli ok. 40 tys. zł-red.), a środki te będą mogły otrzymać również osoby, które dziś prowadzą jakąś niewielką działalność gospodarczą. Chodzi o osoby, które mają problemy w swoim podstawowym obszarze i chcą uzyskać środki na nakłady konieczne, by zdywersyfikować działalność i móc mieć przychody z innych źródeł – dodaje.
To oznacza, że ze wsparcia, skorzystają osoby bezrobotne i mikrofirmy.
40 tys. zł na przebranżowienie. Pomoże bezrobotnym?
Co o tym pomyśle sądzą eksperci? – To za mało. Rząd powinien przygotować szeroko zakrojony, długofalowy plan odbudowy miejsc pracy. Zwłaszcza że szykują się duże zwolnienia w przemyśle stoczniowym, górnictwie, nie mówiąc już o branżach, które z powodu koronawirusa nie mogą prowadzić działalności – mówi Andrzej Radzikowski, szef OPZZ.
Podobnego zdania są pracodawcy. – Pytanie, jakie warunki trzeba będzie spełnić, by te pieniądze otrzymać. Do tej pory, jednym z nich była konieczność utrzymania firmy przynajmniej przez dwa lata. Wiele osób brało dotacje, otwierało firmy i po dwóch latach je zamykało. To nie jest efektywny sposób na walkę z bezrobociem – mówi Antoni Kolek ekspert Pracodawców RP.
Myślę że 40 tys. złotych to zbyt mało, aby się całkowicie przebranżowić lub też otworzyć własny biznes. Nie rozwiąże to problemu ludzi, którzy mogą utracić pracę w wyniku pandemii. Poza tym nawet gdyby ktoś się na to zdecydował, dostęp do tych pieniędzy może być mocno utrudniony poprzez urzędnicze procedury i warunki jakie trzeba by było spełnić. Sam kilka lat temu próbowałem sięgnąć po pieniądze z podobnego programu i niestety mi się nie udało, stąd wiem jakie to trudne.
Jego wypowiedź na temat pieniędzy na przebranżowienie zbulwersowała przedsiębiorców.