Joe Biden jako prezydent-elekt USA odbył rozmowę telefoniczną z premierem Japonii. W jej trakcie miała paść ważna deklaracja, która zwiększy napięcia Waszyngtonu z Pekinem.
Rozmowa między Bidenem i premierem Japonii Yoshihide Sugą odbyła się w czwartek rano. Jak twierdzi agencja informacyjna Nikkei trwała 15 minut. Suga miał zadeklarować, że sojusz z USA jest dla Japonii „kamieniem węgielnym” jej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, choć stwierdził też, że sojusz ten wymaga dalszego „wzmocnienia”. Szef japońskiego rządu stwierdził, że sojusz ten przynosi w Azji Wschodniej „pokój i stabilność”.
Suga wyraził zaangażowanie Japonii w utrzymywanie „wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku” oraz nadzieję na spotkanie z Bidenem „tak szybko jak to tylko możliwe”. Wizyta japońskiego premiera w USA zaplanowana jest na luty przyszłego roku.
Ze swojej strony Biden miał podtrzymać amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla Japonii wynikające z dwustronnego traktatu sojuszniczego, zobowiązującego USA do odpowiedzi w przypadku ataku na terytorium sojusznika. Co ważne prezydent-elekt USA zadeklarował, że gwarancje te obejmują także wyspy Senkaku/Diaoyu, które są przedmiotem sporu między Japonią, a Chinami.
Biden nie jest pierwszym amerykańskim politykiem, który rozciągnął amerykańskie gwarancje na Senkaku/Diaoyu. Przed nim zrobił to za swoich rządów prezydent Barack Obama.
Wyspy te są przedmiotem sporu Japonii i Chińskiej Republiki Ludowej, a także Republiki Chińskiej z Tajwanu, którą Pekin uważa za swoją zbuntowaną prowincję. Wyspy były swobodnie użytkowane przez chińskich rybaków do 1895 r. kiedy zostały anektowane przez Japończyków. Po ich przegranej w drugiej wojnie światowej, archipelagiem administrowali Amerykanie, którzy w 1972 przywrócili formalne japońskie zwierzchnictwo nad nimi.
Wyspy mają duże znaczenie bowiem ich posiadanie znacznie zwiększa strefę ekonomiczną kontrolującego je państwa na Morzu Wschodniochińskim, a więc daje prawa do surowców zalegających pod morskim dnem oraz zasobów ryb. Chińscy rybacy od lat dokonują połowów wokół Senkaku/Diaoyu nie uznając ich przynależności do Japonii. Jak twierdzi Nikkei tylko w tym roku chińskie statki pływały w strefie wokół spornych wysp co najmniej 280 razy.