Ministrowie wywodzący się z Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej (EKRE) uważają, że sfałszowanie wyborów prezydenckich w USA oznacza początek upadku tego państwa.
Członkowie rządu Estonii skomentowali wynik amerykańskich wyborów prezydenckich dla rozgłośni radiowej TRE. „Uważam, że nie ma wątpliwości, że te wybory zostały sfałszowane” – portal News.err.ee przytoczył w niedzielę wypowiedź ministra finansów Martina Helme. „Uważam, że wszyscy normalni ludzie powinni się temu sprzeciwić. Nie ma sensu mówić o demokracji czy praworządności w sytuacji, gdy wybory można sfałszować tak otwarcie, śmiało i na masową skalę” – podsumował Martin Helme przestrzegając przed podważeniem amerykańskiego ładu konstytucyjnego.
Podobne poglądy wyraził minister spraw wewnętrznych Mart Helme – „Logika, na której opiera się deep state, polega na przemycaniu brudów, skorumpowanych brudów, których można szantażować. Joe Biden i Hunter Biden są skorumpowanymi postaciami”. Minister ten twierdził nawet – „Przed wyborami miałem sen, w którym Trump spacerował po polu […] I wtedy zobaczyłem, że pole było pokryte wnętrznościami i szczątkami. Trump przeszedł przez nie. Trump ostatecznie wygra; stanie się to w wyniku ogromnej walki, może nawet rozlewu krwi, ale sprawiedliwość zwycięży w końcu”.
Krytyka ze strony EKRE na tym się nie kończy bowiem także deputowany do Parlamentu Europejskiego z ramienia partii konserwatywno-narodowej Jaak Madison kwestionował ogłaszane przez stanowe komisje wyniki.