Zagraniczni politycy oferują pomoc Polkom. „Polski rząd igra z życiem kobiet”

„Polski rząd igra z życiem i nietykalnością cielesną kobiet w niechcianej ciąży. Najwyższy czas, aby rząd Niemiec i Unia Europejska zwiększyły presję polityczną na Polskę i zażądały europejskich standardów praw człowieka” – tak wiceprzewodnicząca Bundestagu Claudia Roth komentowała wyrok TK ws. aborcji. Wsparcie dla protestujących Polek płynie z całej Europy

5 listopada 2020 miną dwa tygodnie, od kiedy Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej uznał aborcję ze względu na wady rozwojowe płodu za niezgodną z konstytucją. Wyrok, który zmusiłby Polki do rodzenia ciężko upośledzonych dzieci, miał zostać opublikowany w Dzienniku Ustaw w poniedziałek 2 listopada. Ale rząd go nie opublikował.

Z doniesień Onetu wynika, że stało się to na osobiste polecenie premiera Mateusza Morawieckiego. Co więcej PiS przełożył na 18 listopada obrady Sejmu, które miały odbyć się w tym tygodniu. Bo jak na razie nie ma większości dla prezydenckiego projektu ustawy, który zaostrzyłby prawo aborcyjne, ale nieco złagodził wyrok TK.

W rządzącej partii wrze, a masowe protesty dalej odbywają się w całym kraju. W piątek 30 października w Warszawie manifestowało ponad 100 tys. ludzi. Mimo agresji kibicowskich bojówek kobiety są zdeterminowane, by dalej wychodzić na ulice. Pomagają też sobie nawzajem.

„Dużo ludzi ze świata nas wspiera, ludzie się nakręcili. To najdłuższe i największe protesty od dawna. Mam nadzieję, że kobiety będą walczyć dalej” – powiedziała OKO.press jedna z uczestniczek, która padła ofiarą napaści 30 października.

Rzeczywiście – wyrok TK zbulwersował część zagranicznej opinii publicznej. Zwłaszcza w krajach, gdzie legalna aborcja jest oczywistością. Słowa wsparcia i oferty konkretnej pomocy płyną z instytucji UE oraz poszczególnych europejskich krajów. O wyroku i protestach obszernie piszą też zagraniczne media, w tym największe tytuły prasowe w Europie i USA.

Parlament Europejski pisze do Morawieckiego

W obronie praw kobiet w Polsce stanęli przewodniczący największych frakcji w Parlamencie Europejskim. Szefowie Europejskiej Partii Ludowej (EPP), Socjalistów i Demokratów (S&D), liberalnej „Odnówmy Europę”, Zielonych oraz Lewicy (GUE) 30 października napisali list do premiera Mateusza Morawieckiego.

„Jako członkowie PE z całą mocą sprzeciwiamy się temu bezprecedensowemu atakowi na prawa i swobody kobiet w Polsce” – podkreślają eurodeputowani. Nalegają, by polski premier jak najszybciej zajął się tym problemem.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października niepokoi europosłów z dwóch powodów:

  • po pierwsze orzeczenie zapadło w czasie drugiej fali pandemii koronawirusa, kiedy to przeprowadzenie demokratycznej debaty jest poważnie utrudnione ze względu na obowiązujące restrykcje;
  • po drugie nie bierze pod uwagę praw kobiet, jak choćby gwarantowanej w polskiej konstytucji ich „wrodzonej i niezbywalnej” godności, łamie także międzynarodowe konwencje o zakazie tortur i prawach człowieka.

„Ponadto pragniemy przypomnieć, że Parlament Europejski podobnie jak Komisja Europejska, od 2015 roku ostrzega przed konsekwencjami sądowych reform wdrażanych przez polski rząd. Potępiliśmy przypadki naruszeń praworządności. Podaliśmy w wątpliwość niezależność i legalność Trybunału Konstytucyjnego, a w konsekwencji jego orzeczeń” – wskazują eurodeputowani.

W liście wyrażają także solidarność z protestującymi, którzy walczą o swoje prawa mimo pandemii.

„Tak jak inne kobiety w Europie Polki mają prawo decydować o swoim życiu i nie powinny być zmuszane do rodzenia, zwłaszcza w sytuacji, gdy silnie zdeformowany płód ma nikłe szanse przeżycia” – podkreślają.

Rezolucja PE pod koniec listopada

Połączone grupy EPP, S&D, „Odnówmy Europę”, Zieloni i GUE reprezentują 539 na 705 miejsc w PE. List przewodniczących oznacza, że zdecydowana większość Parlamentu – wszyscy członkowie proeuropejskiego konsensusu – potępia wyrok TK.

Na tym jednak nie koniec, bo Parlament pracuje także nad rezolucją w tej sprawie, czyli oficjalnym stanowiskiem całej instytucji. Inicjatywę w tej sprawie złożył europoseł Lewicy i członek frakcji S&D Robert Biedroń, wiceprzewodniczący Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM) w PE.

S&D chciało, by rezolucja została poddana pod głosowanie na najbliższej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego 11-13 listopada 2020. Propozycję złożyło jednak po terminie, przez co europosłowie PiS zasiadający we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów mogli ją zawetować.

„Rezolucja będzie procedowana na drugiej listopadowej sesji Parlamentu 23-26 listopada, będę jej sprawozdawcą. Chcemy, by skupiała się na kwestii dostępu do legalnej aborcji i tej decyzji tzw. Trybunału Konstytucyjnego, która sprawia, że w kwestii praw kobiet nastąpił w Polsce regres” – mówi nam Biedroń.

„Parlament Europejski prawdopodobnie skupi się na tym, że prawa, które są nabyte przez Polki dotyczące dostępu do legalnych zabiegów przerywania ciąży zostały ograniczone. Będzie podstawa, by Komisja Europejska, wszczęła działania wobec polskiego rządu” – zapowiada.

Komisja Europejska

Jak na razie Komisja Europejska ostrożnie wypowiadała się na ten temat.

Na konferencji prasowej nazajutrz po wyroku, 23 października, rzecznik Christian Wigand przypomniał, że „UE zgodnie z traktatami nie ma żadnych uprawnień ws. przepisów o aborcji. Prawodawstwo w tej dziedzinie należy do krajów UE”. Przypominał natomiast, że Komisja wciąż ma obawy co do niezależności i legalności TK.

Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen 28 października napisała na Twitterze:

„Postęp trudno uzyskać, ale łatwo go stracić. Silne prawa kobiet stanowią kapitał i osiągnięcie, z którego cała Europa powinna być dumna. Powinniśmy iść naprzód, a nie się cofać. Robienie kroku wstecz nie powinno mieć miejsca na kontynencie, który chce wygrać przyszłość”.

Choć nie odniosła się wprost do wyroku TK, jej słowa powszechnie odczytano jako wyraz solidarności z polskimi kobietami. Wpis Von der Leyen podała dalej unijna komisarz ds. równości Helena Dalli.

„Prawa człowieka są uniwersalne i niepodzielne. Kobiety i grupy marginalizowane już teraz są niewspółmiernie obciążone skutkami pandemii COVID-19. Należy je wspierać, a nie handlować politycznie ich ciężko pozyskanymi prawami” – skomentowała Dalli.

W poniedziałek 2 listopada zamieściła także zdjęcie z masowych protestów w Warszawie. „Indeks Równości Płci 2020 pokazuje, że w tej dziedzinie posuwamy się do przodu w ślimaczym tempie. W tym samym czasie obserwujemy wzmożone ataki na prawa kobiet, a nawet przypadki rozmontowywania tych praw”.

Zarówno von der Leyen jak i Dalli na razie unikają pisania o Polsce wprost. W przeciwieństwie do praworządności i praw osób LGBT (niedyskryminacja), prawo do aborcji nie wynika bezpośrednio z unijnych traktatów.

Rada Europy, Szwecja, Norwegia…

Na wyrok TK błyskawicznie zareagowała komisarz praw człowieka Rady Europy Dunja Mijatović.

Usunięcie podstawy niemal wszystkich legalnych aborcji w #Polska to praktycznie ich zakaz i naruszenie #PrawaCzlowieka. Dzisiejszy wyrok TK oznacza aborcje w podziemiu / za granicą dla tych, których na to stać i jeszcze większe cierpienie pozostałych. Smutny dzień dla #PrawaKobiet” – napisała na Twitterze 22 października, tuż po ogłoszeniu orzeczenia.

Wyrok jeszcze tego samego dnia komentowała również szwedzka minister spraw zagranicznych Ann Linde: „Niepokoi mnie dzisiejsza decyzja polskiego Trybunału Konstytucyjnego dot. dostępu do aborcji w Polsce. Zdrowie reprodukcyjne i seksualne oraz związane z nimi prawa to prawa człowieka, w tym także prawo do bezpiecznej i legalnej aborcji”.

Åsa Lindhagen, minister ds. równości ze szwedzkich Zielonych zaproponowała, by aborcje w Szwecji były dla Polek dostępne i darmowe. „Żadna kobieta nie powinna ryzykować życiem, dokonując aborcji w ukryciu” – napisała na Facebooku 28 października. Pomysł poparła też Partia Lewicy, stanowisko opublikował jej przewodniczący Jonas Sjöstedt.

Podobnie zareagowali politycy norwescy. Lewicowa Partia Socjalistyczna (SV) zaproponowała, by także w Norwegii Polki miały dostęp do darmowych zabiegów aborcji.

…USA, Rumunia, Czechy, Niemcy

Głosy wsparcia dla polskich kobiet płyną także zza oceanu. Senator USA Bernie Sanders – jedna z czołowych postaci amerykańskiej lewicy – pogratulował „setkom tysięcy odważnych kobiet w Polsce, które na ulicach walczą o demokrację i prawo do kontroli nad własnym ciałem”.

Rumuński poseł z liberalno-konserwatywnej partii PNL Ovidiu Raețchi 2 listopada napisał w tej sprawie do polskiego ambasadora w Bukareszcie. W swoim liście przytoczył historię zaostrzenia prawa aborcyjnego przez reżim Ceaușescu w 1966 roku.

„Oczywiście zakaz aborcji nie oznaczał ich faktycznego zniknięcia. […] Szacuje się, że tysiące osób zmarło podczas niewłaściwie zabiegów aborcyjnych i w ich następstwie. […] W swojej rozpaczy rumuńskie kobiety próbowały wszystkiego, od ziół poronnych po aborcję za pomocą złowrogiego wieszaka” – pisze Raețchi do ambasadora Macieja Langa.

Poseł czeskiej Partii Piratów (największej siły opozycyjnej w tym kraju) Frantisek Kopriva zwrócił się z interpelacją do premiera Andreja Babiša, by ten ułatwił Polkom przerywanie ciąży w Czechach. Chodzi o to, by rząd przypomniał czeskim lekarzom, że mogą legalnie pomagać obywatelkom wszystkich krajów UE. Część medyków obawiała się, że nie ma do tego prawa.

Głos zabrała Claudia Roth, wiceprzewodnicząca Bundestagu z niemieckich Zielonych. „Polski rząd igra z życiem i nietykalnością cielesną kobiet w niechcianej ciąży. Najwyższy czas, aby rząd Niemiec i Unia Europejska zwiększyły presję polityczną na Polskę i zażądały europejskich standardów praw człowieka. Prawa kobiet to prawa człowieka – w Polsce, Europie i na świecie!” – napisała na Facebooku.

Maria Pankowska

Więcej postów