Emilewicz po rozmowie z Kaczyńskim. Przekonała go do tego

Była wicepremier i posłanka klubu PiS została delegowana do pilotowania w parlamencie projektu ustawy zmieniającej zapisy ustawy aborcyjnej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński postawił w tej sprawie ultimatum: albo projekt zyska ponadpartyjne poparcie i nie doprowadzić do wojny z Trybunałem Konstytucyjnym, albo upadnie.

Publikacji wyroku Trybunały Konstytucyjnego w obecnym stanie domaga się  konserwatywny odłam Prawa i Sprawiedliwości . Według otoczenia premiera  Mateusza Morawieckiego  zapowiedziana na 2 listopada publikacja wyroku TK jest „kłopotliwa”. Premier ma się obawiać zaognienia i tak niełatwej dla rządu sytuacji w kraju.

Tymczasem prezydent  Andrzej Duda  skierował do Sejmu swój projekt ustawy. Według zawartych w niej zapisów aborcja byłaby dozwolona, gdy „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne”.

 Projekt trafi do Sejmu  To właśnie Jadwiga Emilewicz miała namówić  Jarosława Kaczyńskiego  do przesunięcia publikacji wyroku TK i zajęcia się projektem prezydenta. I choć prezes PiS początkowo miał reagować niezbyt chętnie, zmienił nastawienie. Jednak, jak donosi WP, prezes miał postawić ultimatum – po pierwsze projekt ma zostać maksymalnie dopracowany przez ekspertów. Po drugie – ma nie dojść do konfliktu z TK. Po trzecie: projekt ma zyskać ponad partyjne poparcie. Jeśli nie, to projekt upadnie i aborcja z powodu jakichkolwiek wad płody będzie zabroniona.

Jakie są na to szanse? Łatwo nie będzie. Prezydencki projekt natychmiast odrzucił też  Ogólnopolski Strajk Kobiet . Koalicja Obywatelska i Lewica odrzuciły go od razu.

A w samej prawicy głosy są podzielone, nie brakuje głosów, że część posłów nie chce zgodzić się na takie zapisy i uważa, że należy opublikować orzeczenie TK i zakazać aborcji z powodu wad płodu. Emilewicz nie znalazła się więc w łatwej sytuacji. W niedzielę w Polsat News oceniła, ze propozycja Dudy jest „próbą wyjścia do dialogu, którego potrzebujemy dziś bardzo”. – Spierać się w Polsce warto, ale wojen na pewno prowadzić nie warto, bo to może doprowadzić do konsekwencji, których nikt nie chce – mówiła.

Emilewicz była też pytana o kwestię publikacji wyroku TK w Dzienniku Ustaw. – Wydaje się, że w stanie, w którym dziś jesteśmy, mamy zgłoszony do Sejmu projekt legislacji, który wprost odnosi się do orzeczenia TK, wydaje się, że szef Rządowego Centrum Legislacji może podjąć decyzję o odsunięciu publikacji właśnie dlatego, że procedowana jest ustawa, która konsumuje jakoś wyrok TK – powiedziała. 

Była wicepremier nie jest też dobrze postrzegana przez zwolenników i zwolenniczki ostatnich protestów. Szczególnie po jej ostatniej wypowiedzi w TVN24 na temat Strajku Kobiet. – Kiedy słucham postulatów, które są wykrzykiwane, że: „Mój brzuch, moja sprawa”, to jest to dla mnie jakieś fundamentalne niezrozumienie jednostki ludzkiej. Wolność kobiety kończy się, kiedy zachodzi w ciążę, bo jest ograniczona wolnością dziecka – stwierdziła na antenie. Jej słowa wywołały szereg komentarzy wśród protestujących.

Teraz możesz czytać FAKT bez wychodzenia z domu!   Pobierz najnowsze wydanie gazety i bądź zawsze na bieżąco  

Prezes PiS początkowo miał reagować niezbyt chętnie

Pilotuje projekt Dudy ws. aborcji w Sejmie

Prezes miał postawić ultimatum – po pierwsze projekt ma zostać maksymalnie dopracowany przez ekspertów. Po drugie – ma nie dojść do konfliktu z TK. Po trzecie: projekt ma zyskać ponad partyjne poparcie.

FAKT.PL

Więcej postów