Były marszałek Sejmu zawstydza rządzących: Za mało robimy dla Białorusi

Legendarny marszałek Sejmu Józef Zych ze smutkiem i zaniepokojeniem przygląda się sytuacji na Białorusi, gdzie od wielu tygodni trwają protesty po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Martwi go jednak brak jednomyślności i wspólnego działania polskich władz na tym polu w Polsce oraz brak dostatecznie skutecznych działań z UE i USA.

A Białoruś jest szczególnie bliska jego sercu, bo właśnie na terenie dzisiejszej Białorusi urodziła się jego żona, tam bowiem mieszkali jego teść (był kierownikiem szkoły w Mołodecznie), a jego żona była nauczycielką w tej szkole. Zycha do dziś łączy przyjaźń z legendarnym białoruskim opozycjonistą, Siamonem Szareckim, który jako pierwszy przeciwstawił się Łukaszence, był prześladowany i ostatecznie zmuszony do emigracji do Stanów Zjednoczonych. Żałuje jedynie, że po wyjeździe Szareckiego do USA nie mógł się z nim kontaktować w taki sposób jak uprzednio. 

Zych krytykuje prezydenta Andrzeja Dudę za to, że w obliczu bardzo poważnej sytuacji na Białorusi nie zwołał Rady Bezpieczeństwa Narodowego pomimo żądań opozycji. – To niezrozumiała sytuacja, jeśli chcemy wspomagać Białoruś, działania powinny być bardziej zdecydowane, prezydent nie powinien odmawiać, tym bardziej, że polskie społeczeństwo na co dzień nie interesuje się sytuacją na Białorusi, a także, iż klarowność sytuacji i postawa polskich władz, a szczególnie prezydenta leży w interesie Polaków – podkreśla w rozmowie z Faktem były marszałek Sejmu.

– Jedno spotkanie organizowane przez premiera nie wystarczy. W tak skomplikowanej sytuacji, w jakiej znalazło się społeczeństwo białoruskie, Polacy oczekują bieżącej i rzetelnej informacji ze strony premiera, a nie jednorazowej wymiany zdań. Mówiąc o tym mam pełną świadomość skomplikowanej sytuacji wokół problemu białoruskiego wewnątrz samej Białorusi, jak i w skali międzynarodowej, a jednocześnie posiadam doświadczenie z okresu, gdy na Białorusi krytykowany system wprowadzał Łukaszenka – mówi nam. 

I przypomina czasy, gdy stał na czele Sejmu a Łukaszenka coraz śmielej poczynał sobie względem opozycji. – Wtedy w trudnych momentach współpracowaliśmy z białoruską opozycją, nie baliśmy się, działalność polskiego parlamentu była aktywna – podkreśla.

Jego ścisła współpraca z parlamentem Białorusi a zwłaszcza przewodniczącym Rady Najwyższej Siamonem Szareckim przypadła na lata 1995-1997. – W tym okresie Łukaszenko podjął ostrą i zdecydowaną walkę z opozycją parlamentarną, w tym także z Szareckim – wspomina. Jak mówi, polskiemu Sejmowi, któremu przewodniczył, bardzo zależało na dobrej współpracy z parlamentem białoruskim w imię dobrego sąsiedztwa i przyjaźni. O to samo chodziło także opozycji parlamentu białoruskiego.

– Jako parlamentarzyści nie zamierzaliśmy przyglądać się biernie rozwojowi niekorzystnej sytuacji na Białorusi a tym bardziej pozwalać Łukaszence na niszczenie opozycji parlamentarnej na Białorusi. W kwietniu 1995 r. podjąłem decyzję, że udaję się z oficjalną wizytą do parlamentu białoruskiego, aby podkreślić pełne poparcie dla opozycji parlamentarnej. Nie miałem jednak zamiaru złożenia wizyty Łukaszence, co w takich przypadkach jest zasadą protokolarną. Zaproponowałem Szareckiemu, abyśmy spotkali się pod koniec czerwca po stronie białoruskiej w Brześciu. Szarecki tę propozycję zaakceptował. W ten sposób uniknąłem spotkania z Łukaszenką, którego działań w żaden sposób nie mogłem akceptować. Jak się później dowiedziałem od jednego z białoruskich ambasadorów taka decyzja boleśnie dotknęła Łukaszenkę. Nawiasem mówiąc, podobnie postąpiłem, gdy prezydent Rosji Jelcyn rozprawił się z Dumą. Na znak solidarności z parlamentarzystami rosyjskimi odmówiłem wyjazdu do Moskwy, aby nie spotkać się z Jelcynem. Z ówczesnym przewodniczącym parlamentu rosyjskiego Sielezniowem spotkałem się czterokrotnie, a więc w Brukseli, Strasburgu i dwukrotnie w Warszawie. Sam jednak nigdy do Moskwy nie pojechałem – opowiada.

Zdradza, że kilkugodzinne rozmowy w Brześciu z były bardzo owocne. Szarecki, z którym się zaprzyjaźnił, dokładnie poinformował go o sytuacji na Białorusi a zwłaszcza trudnej sytuacji opozycji białoruskiej i drastycznych działaniach Łukaszenki. Z Szareckim ustalili dalsze formy współpracy między naszymi parlamentami w pogarszającej się sytuacji na Białorusi.

– Szarecki o ważnych sprawach o charakterze państwowym, które miały znaczenie na odcinku współpracy polsko-białoruskiej informował mnie w osobiście pisanych listach (odręcznych) przekazywanych Mi przez jednego z białoruskich działaczy gospodarczych. O informacjach tych informowałem zarówno Polskie władze, jaki przewodniczących klubów opozycyjnych. Po rozwiązaniu parlamentu białoruskiego przez Łukaszenkę i ostrym konflikcie z Szareckim otrzymałem od niego jeszcze dwa odręcznie pisane listy. W jednym z nich Szarecki informował mnie o trudnej sytuacji finansowej i materialnej białoruskiej opozycji – wspomina. 

Kurtuazyjną wizytę, ale ważną z punktu widzenia popierania białoruskiej opozycji parlamentarnej, złożył Szarecki w Sejmie RP 5 lipca 1997 r. po rozwiązaniu Parlamentu Białoruskiego przez Łukaszenkę. W obawie o dalsze represje ze strony Łukaszenki, które mogły szkodzić Szareckiemu opuścił on Białoruś i wyjechał do Stanów Zjednoczonych.

Podkreśla, że w tym trudnym okresie dla opozycji białoruskiej wszyscy począwszy od prezydenta Lecha Wałęsy, premiera, ministra spraw zagranicznych na parlamentarzystach kończąc jednomyślnie popierali dążenia białoruskiej opozycji do samostanowienia w sprawach dotyczących wszystkich istotnych spraw państwa i społeczeństwa białoruskiego. 

Dodaje, że polscy parlamentarzyści, pomimo wielu przeszkód, przywiązywali dużą wagę do kontaktów z parlamentarzystami białoruskimi, bacząc równocześnie na to, aby im nie utrudniać sytuacji w ich kraju. Również parlamentarzyści białoruscy, szczególnie pozostający w opozycji do Łukaszenki, często odwiedzali nasz parlament. 

– Obserwując dzisiejsze działania białoruskiej opozycji należy podkreślić, że początek sprzeciwu wobec metod stosowanych w latach 1995-1997 przez Łukaszenkę i spychania Białorusi w ramiona Rosji dali jako pierwsi białoruscy parlamentarzyści, a szczególną rolę w działaniach opozycji odgrywał Szarecki – podkreśla na koniec Zych.

Legendarny marszałek Sejmu Józef Zych ze smutkiem i zaniepokojeniem przygląda się sytuacji na Białorusi, gdzie od wielu tygodni trwają protesty po sfałszowanych wyborach prezydenckich

Martwi go jednak brak jednomyślności i wspólnego działania polskich władz na tym polu w Polsce oraz brak dostatecznie skutecznych działań z UE i USA

FAKT.PL

Więcej postów