Liczba konstytucyjnych ministrów może zmniejszyć się nawet o połowę. Miotła będzie miała co robić także na szczeblu wiceministrów – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”. Tymczasem „Rzeczpospolita” informuje, że liczba ministerstw ma ulec zmniejszeniu. PiS mówi nawet o redukcji do 11-12 silnych resortów w miejsce obecnych 20.
Jak podaje „DGP”, powołując się na informacje uzyskane z kilku źródłach w PiS i rządzie, w dyskusji o rekonstrukcji rządu jeszcze nie pojawiają się konkretne nazwiska, zarówno jeśli chodzi o ministrów do zdymisjonowania, jak i ich następców.
– Dyskusja ma charakter strukturalny. Trwają analizy dotyczące tego, z których ministerstw możemy zrezygnować i kto mógłby przejąć ich kompetencje. Dopiero na bazie tych analiz będą podejmowane decyzje o charakterze personalnym – podaje „DGP”, cytując jednego z rozmówców.
„Według naszych informacji »miotła« szykuje się też na szczeblu wiceministrów, zwłaszcza sekretarzy stanów, którzy mogą łączyć swoje funkcje ministerialne z mandatem poselskim lub senatorskim” – informuje dziennik.
„DGP” wskazuje, że w kontekście rekonstrukcji rządu pojawia się kwestia poszerzenia koalicji. Na razie nie ma do tego chętnych, ale PiS liczy, że samo poruszanie tego tematu zmiękczy postawę mniejszych koalicjantów.
Redukcja ministerstw? Powstał specjalny zespół
Jak podaje „Rzeczpospolita”, w ramach Zjednoczonej Prawicy powstał zespół roboczy, który ma doprowadzić do powstania wspólnego stanowiska na temat programu, struktury i wreszcie personaliów w marach rekonstrukcji rządu. W zespole są politycy nowego pokolenia: Michał Woś, Marcin Ociepa i Łukasz Schreiber – informuje „Rzeczpospolita”.
Ogólny kierunek sprawi, że po zmianach w rządzie pozycja premiera Mateusza Morawieckiego ulegnie wzmocnieniu. Obecny kierunek zakłada, że liczba ministerstw ulegnie zmniejszeniu. PiS mówi nawet o redukcji do 11-12 silnych resortów w miejsce obecnych 20. Ma to usprawnić procesy decyzyjne i przełamać ostatecznie tzw. silosowość, czyli zamykanie się ministerstw we własnych kompetencjach i zakresach obowiązków – pisze „Rzeczpospolita”.
– Chodzi o przełamywanie Polski resortowej i niemożności wynikających z tego, że niektóre ministerstwa potrafią chwilami działać jak udzielne księstwa. To dobry moment by wykonać kolejny krok – przypomina słowa Michała Dworczyka, szefa KPRM, „Rzeczpospolita”.
Wiele ministerstw ulegnie likwidacji lub włączeniu do innych. Mówi się m.in. o ministerstwie sportu oraz o cyfryzacji. Wzmocnieniu może ulec Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nie jest na tym etapie jasne, kto rzeczywiście odejdzie z rządu, ale pojawiające się w mediach nazwiska – jak twierdzi „Rzeczpospolita” – nie są zgodne z prawdą.
Co z koalicjantami?
– Jeśli miałoby być ograniczenie i zmniejszenie liczby resortów, dotyczyłoby to każdego z przedstawicieli, każdego z ugrupowań wchodzących w skład Zjednoczonej Prawicy – mówił w radiowej Jedynce szef Komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski. – Trwają analizy i rozmowy wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy na temat kształtu rządu, co zostanie ogłoszone dopiero po wakacjach – dodał.
Wcześniej Ryszard Terlecki mówił na antenie TVN24, że koalicjanci PiS – Porozumienie i Solidarna Polska – będą mieć po jednym ministerstwie, a nie – jak dotychczas – po dwa. Zaprzeczył temu minister środowiska Michał Woś. – Nie planujemy zmiany liczby resortów dla Solidarnej Polski i Porozumienia. Szanuję Ryszarda Terleckiego, ale nie uczestniczy on w rozmowach trzech liderów Zjednoczonej Prawicy – powiedział w rozmowie z TVN24.