Rząd Niemiec skrytykował groźby ze strony USA dotyczące zapowiadanych, nowych sankcji ws. budowy gazociągu Nord Stream 2 na Morzu Bałtyckim.
Jak pisaliśmy wcześniej , sekretarz stanu USA Mike Pompeo ostrzegł w środę inwestorów dwóch rosyjskich gazociągów, Nord Stream 2 i Turkstream, że mogą spotkać się z sankcjami, ponieważ administracja prezydenta Donalda Trumpa stara się ograniczyć wpływ administracji Kremla na Europę i Turcję. Ogłosił też, że europejscy inwestorzy tych rurociągów mogą być „narażeni” na sankcje USA na mocy ustawy „Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act” (Przeciwdziałanie Rywalom Ameryki Przez Sankcje) z 2017 roku, dotyczącej obecnie firm prowadzących interesy m.in. z Iranem czy Koreą Północną.
W czwartek zapowiedzi te spotkały się z reakcją niemieckiego rządu. Federalne Ministerstwo Gospodarki oświadczyło, że Niemcy odrzucają sankcje eksterytorialne, uznając je za sprzeczne z prawem międzynarodowym.
„To jasne stanowisko rządu Niemiec” – podkreślono w komunikacie. Dodano też, że oświadczenia sekretarza stanu USA zostały „przyjęte do wiadomości”. Zapowiedzi Waszyngtonu skrytykowała też Rosja, uznając zapowiedzi sankcji za wywieranie presji politycznej.
W tym kontekście niemiecki serwis Deutsche Welle przypomina, że za czasów Rexa Tillersona, pierwszego sekretarza stanu w administracji Trumpa, Nord Stream 2 został wyjęty spod ustawy CAATSA, z uwagi na to, że jego budowa już była w toku. Teraz Pompeo zapowiedział, że wytyczne do ustawy zostaną zmodyfikowane tak, żeby dotyczyły także tego rurociągu. W ten sposób amerykańskimi sankcjami może zostać objęta większa liczba firm.
Stany Zjednoczone, które mają nadmiar gazu ziemnego, próbują przystosować się do eksportowania paliwa do Europy. Wsparły także wysiłki państw europejskich na rzecz dywersyfikacji importu gazu z innych źródeł, w tym z Norwegii. Z kolei Niemcy sprzeciwiają się sankcjom, gdyż potrzebują taniego gazu, ponieważ starają się uniezależnić swoją gospodarkę od węgla i elektrowni atomowych.
Nord Stream 2 zawiesił budowę w grudniu ubiegłego roku po tym, jak szwajcarsko-holenderska firma Allseas, która specjalizuje się w budownictwie podmorskim, wycofała się po podpisaniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa ustawy o polityce obronnej, która zawierała inne sankcje dla projektu.
Pozostałe 160 km projektu mogą ukończyć dwa rosyjskie statki do układania rur, na czele z rosyjskim państwowym koncernem Gazprom. Rosyjska firma finansuje połowę projektu o wartości około 9,5 miliarda euro.
W ubiegłym miesiącu grupa senatorów USA pod przewodnictwem Jeanne Shaheen, demokratki i Teda Cruza, republikanina, wprowadziła ustawę sankcyjną wobec Nord Stream 2 . Środki, które staną się prawem dopiero po uchwaleniu przez Kongres i podpisaniu przez Trumpa, rozszerzyłyby istniejące sankcje o kary dla stron świadczących usługi ubezpieczeniowe, asekuracyjne oraz czynności związane z układaniem rur. Jak pisaliśmy , nowa ustawa jasno stwierdza, że amerykańskie sankcje dotyczące Nord Stream 2 odnoszą się także do statków zaangażowanych we wszelkie prace nad układaniem rurociągu, a także do podmiotów, które ułatwiają takim statkom oraz tym, którzy zapewniającej im ubezpieczenie, dostęp do infrastruktury portowej lub „usługi tetheringu” dla tych statków. Ostatecznie, sankcje mają dotknąć jakąkolwiek firmę, która miałaby zapewnić dla gazociągu certyfikację do rozpoczęcia działalności. Na przełomie czerwca i lipca Senat USA włączył dodatkowe sankcje wobec Nord Stream 2 do projektu budżetu obronnego Stanów Zjednoczonych na przyszły rok.
Nord Stream 2, który transportowałby do Niemiec 55 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie pod dnem Morza Bałtyckiego, omijając Ukrainę, Polskę i pozbawiając kraje potencjalnie miliardowych opłat tranzytowych, ma na celu podwojenie istniejącej przepustowości trasy Nord Stream.
Partnerami Nord Stream 2 są między innymi austriackie OMV, niemieckie firmy Uniper i Wintershall, anglo-holenderski główny koncern energetyczny Royal Dutch Shell Plc i francuska firma Engie.
dw.com / interia.pl / Kresy.pl