Tysiące protestujących starło się z policją podczas zamieszek w serbskiej stolicy Belgradzie po tym, jak prezydent kraju ogłosił przywrócenie blokady po gwałtownym wzroście liczby przypadków koronawirusa – poinformował w środę portal Balkan Insight.
Jak poinformował w środę portal Balkan Insight , obywatele Serbii wyszli na ulice po tym jak rząd tego kraju poinformował o powrocie do obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa.
Serbia przeszła od jednej z najostrzejszych blokad w Europie do prawie całkowitego otwarcia tego kraju na początku maja.
Zobacz też: Serbia: Zwycięstwo Serbskiej Partii Postępowej. Prezydent mówi o „historycznej wygranej”
We wtorek ministerstwo zdrowia kraju poinformowało, że 13 osób zmarło w ciągu 24 godzin i w tym samym czasie potwierdzono 299 nowych przypadków COVID-19. Ogółem odnotowano 16 719 potwierdzonych przypadków i 330 zgonów związanych z koronawirusem od początku pandemii w Serbii.
Demonstranci wściekli na to, jak rząd poradził sobie z kryzysem, rzucali w stronę policji flary, odpalili fajerwerki i próbowali zaatakować budynek parlamentu. Niektórym udało się dostać do środka, zanim zostali odepchnięci przez siły bezpieczeństwa. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym i pokazem siły.
Zobacz też: Cała Serbia w rękach Vučicia
Wcześniej serbski prezydent Aleksandar Vucic nazwał sytuację wirusową „alarmującą” i „krytyczną”. Belgradzkie szpitale zaczęły zbliżać się do limitu pojemności.
Serbskie portale informowały o wielu przykładach użycia siły przez policję, odnotowano także kilka ataków na prasę. Dziennikarze z portalu Nova.rs, agencji prasowej Beta, a także z serbskiego publicznego nadawcy RTS zostali zaatakowani podczas relacjonowania protestów w środę wieczorem, Ci ostatni mieli zostać obrzuceni przez protestujących.
Trzej dziennikarze z Nova.rs powiedzieli, że zostali zaatakowani przez policję, chociaż przedstawili swoje legitymacje prasowe.
Marko Radonjic poinformował, że został uderzony pałką policyjną i zagrożono mu aresztowaniem. Policja uderzyła innego dziennikarza, Milicę Bozinovica i roztrzaskała jego telefon o ziemię. Nova.rs poinformowała, że serbskie służby nie zwracały uwagi na legitymacje, a nawet wyrzucały je po ich sprawdzeniu.
Kresy.pl/Balkan Insight