„Andrzej woli Rafała, ale Jarek mu nie pozwala” oraz „Andrzeju, to koniec. Wolę Rafała. Agata” – takie hasła namalowali autorzy banerów, które zawisły w Nowym Sączu. Teraz twórcy haseł mogą mieć kłopoty, bo poseł PiS Arkadiusz Mularczyk złożył doniesienie policję. Zdaniem posła Mularczyka to znieważenie prezydenta, poprzez „sugerowanie nieprawdziwych informacji dotyczących jego orientacji seksualnej”. Autorzy banerów odpowiadają, że ich hasła nie mają z orientacją nic wspólnego i dodają, że mają prawo demonstrować swoje przekonania polityczne.
Poseł Arkadiusz Mularczyk uważa, że policja powinna ścigać autorów banerów zawieszonych w Nowym Sączu. – W ciągu ostatnich dni w Nowym Sączu i na Sądecczyźnie doszło do bulwersujących wydarzeń, polegających na fali hejtu i nienawiści, a także niszczenia materiałów wyborczych prezydenta Andrzeja Dudy. Osoby, które to robią, chcą być anonimowe – tłumaczył poseł podczas konferencji prasowej zorganizowanej pod tamtejszą komendą.
Parlamentarzysta przekonuje, że znieważono prezydenta Andrzeja Dudę sugerując, że osobą jest innej orientacji seksualnej. – Starano się w bardzo obrzydliwy dla mnie sposób znieważyć pana prezydenta, sugerując różne nieprawdziwe rzeczy dotyczące jego orientacji seksualnej w bardzo prześmiewczy sposób. Hasła dotyczyły tez jego małżonki. Taki obrzydliwy język hejtu powinien być sankcjonowany – przekonywał Arkadiusz Mularczyk podczas konferencji. Jego zdaniem takie treści wywieszone na banerze, to zwyczajny hejt.
„Próba ograniczenia wolności słowa i nadinterpretacja”
Innego zdania są autorzy plakatów. W rozmowie z dziennikarzami tłumaczą, że chcieli zrobić serię zabawnych napisów, aby zademonstrować swoje poglądy polityczne. Oprócz wspomnianych haseł, które oburzyły posła Mularczyka, na banerach znalazły się też „A my wolimy Rafała. Dla każdej Polki i Polaka” i „Andrzeju, nie będę tęsknić. Jagoda”. Jeden z pomysłodawców plakatów – Jacek Powałka w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wyznaje, że po konferencji prasowej Arkadiusza Mularczyka, do jego miejsca pracy wpłynęły anonimowe donosy, wysyłane z podobnych, dziwnych kont mailowych.
– To jest jakaś kuriozalna sytuacja, próba ograniczenia wolności słowa i nadinterpretacja. Nikogo nie obraziliśmy – mówią autorzy banerów w rozmowie z „GW”. Twierdzą też, że kiedy wieszali plakaty, poseł Mularczyk zajechał im drogę i zaczął robić zdjęcia z samochodu, ale nie zgodził się na rozmowę pomimo próśb.
To, co posłowi Mularczykowi skojarzyło się z seksem, autorom kojarzyło się z wyborami prezydenckimi. Jacek Powałka podkreśla, że hasła nie mały sugerować niczyjej orientacji seksualnej.
– Nie mieliśmy w ogóle takich intencji. Nikomu z nas nie przyszło do głowy, że ktoś może w ten sposób zinterpretować to hasło. Nam chodziło o to, żeby pokazać, że Andrzej Duda też głosowałby na Rafała Trzaskowskiego, ale Jarosław Kaczyński mu na to nie pozwala – wyjaśnia Jacek Powałka w rozmowie z „GW”.
(Gazeta Krakowska, Gazeta Wyborcza)
Zobacz także:
Autorzy banerów uważają, że Mularczyk źle zinterpretował hasła.
Czy policja będzie ścigać mieszkańców Nowego Sącza?