Były szef IPN prowadzi nowy program, w ktorym mówi o polskiej okupacji Lwowa

Wołodymyr Wjatrowycz, do niedawna szef Ukraińskiego IPN, ponownie pracuje dla tej instytucji, prowadząc nowy program historyczny, o wyraźnie propagandowych cechach. W pierwszym odcinku, poświęconym początkom wojny polsko-ukraińskiej próbuje przedstawić początek walki o Lwów jako ukraińskie zwycięstwo i mówi o „polskiej okupacji Galicji i Wołynia”.

Były dyrektor Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyr Wjatrowycz, odwołany z tego stanowiska w połowie września br., po niespełna dwóch miesiącach powrócił do tej instytucji. W czwartek 31 października oficjalnie poinformowano, że ten znany kłamca wołyński i apologeta Stepana Bandery oraz OUN-UPA, poprowadzi „IstFatk”. To nowy cykl krótkich nagrań zamieszczanych w sieci, w formule programu popularyzującego historię Ukrainy w formie pytań-odpowiedzi, z infografikami i animacjami komputerowymi. Wiatrowycz pełni tam rolę lektora-narratora.

Tego samego dnia oficjalnie zaprezentowano pierwszy odcinek serii „IstFaktu”, zatytułowany „Listopadowy zryw”. Pod tą nazwą na Ukrainie określa się wydarzenia z początku listopada 1918 roku. 1 listopada Ukraińcy, którzy stanowili tylko niecałe 10 proc. ludności Lwowa, ogłosili w tym mieście powstanie tzw. Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej (ZURL). Próbie oderwania Lwowa i okolicznych ziem od odradzającej się Polski sprzeciwili się polscy mieszkańcy Lwowa, co dało początek wojnie polsko-ukraińskiej. Lwów został wyzwolony 22 listopada 1918 r., natomiast w ciągu niespełna roku siły ukraińskie zostały pokonane i wyparte za rzekę Zbrucz. W ostatnich latach ukraińskie władze Lwowa świętują jednak na początku listopada rocznicę powstania antypolskiej ZURL. W ubiegłym roku, z okazji 100. rocznicy, odbywało się to bardzo hucznie.

Choć oddziały ukraińskie została pokonane i wyparte przez Polaków, Wjatrowycz próbuje przedstawiać zajęcie znacznej części Lwowa w początkowym etapie przez Ukraińców, stanowiących wyraźną mniejszość mieszkańców miasta, jako duże zwycięstwo, ważne dla późniejszej ukraińskiej świadomości narodowej.

Już na wstępie programu Wjatrowycz podkreśla, że Ukraińcy w zasadzie gołymi rękami zrobili przewrót wojskowy we Lwowie i „wyrwali miasto z rąk Polski i Austrii”. Kontynuuje, że w wyniku rozpadu Austro-Węgier i proklamowania kolejnych państwa „powstało pytanie, co będzie z Galicją, do której wówczas pretendowali i Ukraińcy, i Polacy”, przy czym mapa wskazuje, że pod tym pojęciem rozumie także m.in. ziemię przemyską. Jak powiedział, w związku z przyznaniem Lwowa Polsce i planowanym na 1 listopada 1918 r. przyjazdem do miasta delegacji Polskiej Komisji Likwidacyjnej, w celu objęcia władzy w imieniu Polski, Ukraińcy „o jeden dzień wyprzedzili Polaków” i zorganizowali powstanie, uprzedzając polską akcję. Podaje przy, że Polacy stanowili około połowy mieszkańców Lwowa, a Ukraińcy blisko 20 procent, tym samym zawyżając odsetek Ukraińców. Zaznacza, że większą część miasta, w tym ważne punktu jak ratusz czy dworzec kolejowy, udało się zająć dzięki zaskoczeniu i twierdzi, że „na budynkach wisiały [ukraińskie] flagi i Lwów stał się ukraiński”. Później mówi o tym, że Polacy walczyli starając się odzyskać miasto. Nie wspomina jednak, że nastąpiło to już stosunkowo szybko (mówi jedynie, że „przez trzy tygodnie na ulicach toczyły się walki”) ani o tym, że do walki ruszyli zasadniczo lwowscy Polacy. Z jego wypowiedzi odnosi się raczej wrażenie, że o Lwów bili się raczej polscy żołnierze, którzy przybyli tam w ramach wojny polsko-ukraińskiej.

„W tej wojnie zwyciężyła Polska i okupowała Galicję i Wołyń aż do drugiej wojny światowej” – mówi Wjatrowycz. Podkreśla przy tym, że Ukraińcy odnieśli jednak „zwycięstwo tak potrzebne im w ważnym XX wieku”.

Zapowiedziano już kolejne odcinki „IstFaktu”, które mają być poświęcone m.in. tryzubowi Ukraińskiej Republiki Ludowej, pieśni „Szczedryk”, bitwie z bolszewikami pod Wozniesieńskiem (siła ukraińskimi dowodził wówczas Petro Diaczenko, dowódca Ukraińskiego Legionu Samoobrony, odpowiedzialny za mordy na Polakach i pacyfikację powstania warszawskiego) czy tzw. operacji krymskiej.

Ukraiński, rosyjskojęzyczny portal Strana.ua zauważa, że Wjatrowycz dość szybko wrócił do pracy w państwowej instytucji, a jego praca prawdopodobnie jest finansowana z budżetu państwa, a zatem z kieszeni ukraińskich podatników. Zaznaczono, że nawet, jeśli z jakiegoś powodu pracuje on tam „społecznie”, nie pobierając za to wynagrodzenia, to „jego obecność w nagraniu, nakręconego za publiczne środki, to jawne splunięcie w twarz wyborcom, którzy doprowadzili [prezydenta Wołodymyra] Zełenskiego do władzy”. Wcześniej Wjatrowycz, który kandydował do parlamentu z list partii byłego prezydenta Petra Poroszenki (i niewiele zabrakło mu do zostania deputowanym), dał się poznać jako zagorzały przeciwnik Zełenskiego, w tym podejścia nowego prezydenta do spraw polityki historycznej i względem Rosji.

Przypomnijmy, że Wołodymyr Wjatrowycz to znany „kłamca wołyński”, historyk, który zrobił karierę na Ukrainie gloryfikując OUN-UPA i zaprzeczając ludobójstwu wołyńsko-małopolskiemu, które nazywa „drugą wojną polsko-ukraińską”. W celu przekonania ukraińskiej opinii publicznej do swoich tez ucieka się do fałszerstw i manipulacji. Kierowany przez niego IPN w odpowiedzi na rozbiórkę nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach zablokował prowadzenie na Ukrainie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych polskich specjalistów. W czasie prezydentury Petra Poroszenki Wjatrowycz realizował politykę historyczną, w wyniku której spuścizna skrajnie nacjonalistycznych i ludobójczych organizacji OUN i UPA została usankcjonowana przez ukraińskie państwo. Weterani OUN-UPA, włącznie z tymi, którzy byli skazani za przestępstwa przeciwko ludzkości, otrzymali uprawnienia kombatanckie a elementy symboliki tych organizacji weszły do oficjalnego użycia. Banderowskie zawołanie stało się oficjalnym pozdrowieniem ukraińskiej armii, a hymn OUN – oficjalnym marszem ukraińskich sił zbrojnych i policji.

UIPN.GOV.UA / STRANA.UA / KRESY.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.