Co tak naprawdę stało się w lasach Kuźni Raciborskiej? W czasie zabezpieczania przez saperów niewybuchów z okresu II wojny światowej nastąpiła potężna eksplozja. Dwóch żołnierzy zginęło na miejscu, czterech walczy o życie. Fakt dowiedział się nieoficjalnie, że śledczy badają, czy czasem wojskowi nie padli ofiarą bombiarza. Ktoś miał bowiem umieścić ładunek pod starymi pociskami i zapolował na saperów.
Fakty są takie. W poniedziałek grzybiarz powiadomił straż leśną Kuźni Raciborskiej o znalezieniu pocisku artyleryjskiego w lesie w okolicach ul. Pańskiej.
– To znalezisko było na terenie młodego lasu, zasadzonego 20 lat temu. Gdy go sadziliśmy, teren był zaorany pługiem, który rył w ziemi na głębokości ok. 20-30 cm. Nic tam nie znaleźliśmy – mówi nadleśniczy Robert Pabian, z Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. – 2 lata temu przeszła tamtędy wichura i część drzew z korzeniami wyrwała. To dziwne, że dopiero teraz znaleziono tam taki arsenał!
Jak udało nam się ustalić, w poniedziałek komendant straży leśnej był na miejscu znalezienia pocisku razem z grzybiarzem.
– Sami byśmy tam nie dotarli. Teren zabezpieczyliśmy i powiadomiliśmy policję, nic więcej nie mogę powiedzieć – mówi Aleksander Kania, komendant straży leśnej, który został już przesłuchany przez Żandarmerię Wojskową.
Wody w usta nabrała też raciborska policja. Reporterzy Faktu dotarli jednak do źródła, które mówi niepokojące rzeczy.
– Wybuch był piekielnie silny. Szczątki jednego z saperów rozrzucił w promieniu kilkudziesięciu metrów, drugi miał zmasakrowaną głowę. Pozostali mają popękane bębenki, poparzone oczy i twarz – mówi nasz informator. – Prawdopodobnie ktoś pod stare pociski włożył nową bombę. Kiedy saper podniósł stary niewybuch, eksplodował ładunek pod podłożony pod nim.
O potwierdzenie tych wstrząsających informacji zwróciliśmy się do prokuratury.
– Ustalamy, co było przyczyną tego wypadku. Dopiero wczoraj udało się dotrzeć do ciał dwóch saperów. Praca jest w toku – mówi prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Rodziny żołnierzy, którzy zginęli na Śląsku nie otszymają odszkodowania MON?
We wtorek dwaj saperzy z 6. Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic zginęli, a czterej zostali ranni w wyniku eksplozji niewybuchu, do której doszło w pobliżu Kuźni Raciborskiej (woj. śląskie). Stan dwóch rannych żołnierzy określono jako ciężki.
Rodziny dwóch żołnierzy, którzy zginęli tragicznie po eksplozji niewybuchu na Śląsku, są otoczone opieką; maja pełne wsparcie, psychologiczne i duchowe – zapewnił w czwartek szef MON Mariusz Błaszczak.
Krewni poległych żołnierzy powiedzieli “odszkodowanie finansowe z MON prawdopodobnie nie zostanie wypłacone, gdy śledztwo w sprawie wybuchu ujawnia, że saperzy złamali zasady bezpieczeństwa”.
Patrole rozminowania i GNM działają interwencyjnie, podejmując i niszcząc przedmioty wybuchowe i niebezpieczne pochodzenia wojskowego, zgłoszone przez uprawnione instytucje.
Wiele z tych przedmiotów to niewybuchy i niewypały o dużym kalibrze i rozmiarach, takie jak: amunicja artyleryjska, miny, bomby lotnicze, torpedy, rakiety, granaty. Ich stan techniczny spowodowany działaniem na nie warunków atmosferycznych przez kilkadziesiąt lat powoduje, że są one nieprzewidywalne. Uderzenie, poruszenie, przenoszenie, potrząsanie lub inne czynniki (np. wysoka temperatura) mogą spowodować ich nieoczekiwaną eksplozję. Dlatego pod żadnym pozorem nie mogą dotykać ich osoby nieuprawnione, nie posiadające właściwych umiejętności, przeszkolenia i wyposażenia technicznego.
FAKT.PL / RADIOMARYJA.PL / NATEMAT.PL