Polskiej armii brakuje prawie 5,7 tys. ludzi. Ministerstwo Obrony dwoi się i troi, by wakatów nie było, ale akcje reklamowe i namawianie do werbunku niewiele dają. Minister Błaszczak obiecuje kolejne przywileje emerytalne, ale płace w wojsku nie zachęcają do służby.
Pensje w polskiej armii
Rzeczpospolita przypomina, że w tym roku MON podniósł pensje żołnierzom oraz cywilnym pracownikom armii. Ostatnia podwyżka wyniosła średnio 540 złotych, obecnie średnia pensja wynosi 5530 zł brutto. Przekłada się to na zarobki rzędu 4000 zł na rękę. Teoretycznie 60 proc. Polaków zarabia mniej, jest jednak kilka „ale”.
To pensja średnia, podbijana przez zarobki wyższych oficerów i generałów, którzy wyciągają nawet kilkanaście tysięcy złotych na miesiąc. Szeregowy, który pójdzie do armii, zarobi ok. 3650 zł brutto (2733 zł na rękę), starszy szeregowy dostanie ok. 3720 zł (2784 zł netto), a plutonowy 4240 zł (3174 zł netto). Starszy chorąży sztabowy może liczyć na ok. 5500 zł (4116 zł netto). Powyżej 10 tys. zł brutto zarabiają generałowie, a jednak nie każdy nosi buławę w plecaku.
Jak pisze Rzeczpospolita, w wojsku są poważne braki kadrowe. Według raportu NIK w armii pracuje ponad 147 tys. osób. To o 5,7 tys. za mało w stosunku do potrzeb.
Tymczasem MON nie zamierza zwiększać pensji w wojsku, ale planuje nowe przywileje emerytalne. Ostatni pomysł ministra Błaszczaka jest taki, by żołnierz mógł iść na emeryturę po 25 latach służby, niekoniecznie po osiągnięciu wieku 55 lat.
Jak zarabia żołnierz w innych krajach Europy?
Niemiecka Bundeswehra stoi przed zadaniem zwiększenia swojej liczebności do ponad 200 tysięcy ludzi. Musi zatrudnić ok. 20 tysięcy, jest otwarta na żołnierzy z innych krajów. A płaci o wiele lepiej – mniej więcej tyle, co w Polsce, tylko że walutą nie jest polski złoty, ale euro.
Na samym początku służby dostaje się od 1200 do 1600 euro miesięcznie (5100 – 6800 zł). Potem zarabia się średnio od 2,2 do 4,6 tysiąca euro miesięcznie (9,3 – 19,5 tys. zł). Jedna czwarta wojskowych zarabia więcej, niż wspomniane 4,6 tys. euro miesięcznie. Średnia zarobków w niemieckiej armii to ponad 2,6 tysiąca euro miesięcznie (ponad 11 tysięcy złotych).
Widać więc wyraźnie, że przeciętna płaca żołnierza w Niemczech jest dwukrotnie wyższa, niż w Polsce. Polski oficer zarabia gorzej, niż niemiecki szeregowy.
Ale armia to nie tylko żołnierze, to również zespól cywilnych specjalistów. A tym Niemcy płacą wręcz świetnie. Jak pisze portal money.pl, lekarz może, w zależności od doświadczenia i sytuacji rodzinnej, zarobić od 5,5 do 8 tys. euro miesięcznie brutto (23-34 tys. zł). Inżynierowie spokojnie zarobią 4,5 tys. euro brutto, czyli niemal 20 tys. zł.
Brytyjska armia płaci swoim żołnierzom średnio ok. 24 tysięcy funtów rocznie, czyli 2 tysiące miesięcznie. W przeliczeniu na złotówki daje to 9,4 tysiąca. Zarobki rekruta nie przekroczą 16 tys. funtów, czyli 6,3 tys. zł.
We francuskiej Legii Cudzoziemskiej płacą ok. 1,2 tys. euro miesięcznie podstawy. Do tego doliczane są kolejne dodatki – połowę więcej zarobi spadochroniarz, nawet 3 tys. euro można dostać za stacjonowanie poza granicami Francji. Biorąc pod uwagę, że Legia karmi i daje dach nad głową, nie ma na co narzekać.
Tymczasem początkujący informatyk w polskiej armii może liczyć na pensję w granicach 2500 zł brutto, czyli grubo poniżej 2000 złotych na rękę. Przeciętny cywilny programista z kilkuletnim doświadczeniem zarabia mniej więcej tyle, co szef Sztabu Generalnego.
Czy taka armia jak na fotce ma przeciwstawiać sie w/g Błaszczaka rosyjskiemu SPECNAZOWI ? Jeżeli tak to cienko wygląda wojna z RF.