Nasze państwo coraz bardziej przypomina wesoły autobus, który jedzie z dużą prędkością po dobrej prostej drodze tyle, że zbliża się do zakrętu, za którym nie wiadomo co jest. Może tam być nadal ładna pogoda i dobra prosta droga a może być burza i zerwany most. Odnoszę wrażenie, że wszyscy pasażerowie zajęci są tym co dzieje się w autobusie i ani kierowcę, ani pasażerów nie obchodzi co nas może czekać za zakrętem. Tymczasem za oknami autobusu pogoda zmienia się; jakby coś wisiało w powietrzu.
Stany Zjednoczone, nasz strategiczny sojusznik, toczą pojedynki na kilku frontach. Żaden z nich nie jest na żarty a wynik każdego pojedynku będzie powodował geopolityczne zmiany na naszym globie. Jeden z konfliktów zachodzi niedaleko od naszego państwa, a konkretnie na wschód od naszej „wschodniej flanki”, czyli na Ukrainie. Nie ma wątpliwości, że jest to konflikt między dwoma mocarstwami, naszym byłym sojusznikiem i naszym obecnym strategicznym sojusznikiem. Na wstępie opiszę jak widzę kondycję obu przeciwników.
W ciągu ostatnich pięciu lata, w Federacji Rosyjskiej (FR) zaszły znaczące przeobrażenia. FR unowocześniła swój potencjał wojskowy do tego stopnia, że Zachód nie posiada już przewagi, jaką posiadał przez ostatnie trzydzieści lat. Skończył się dla niego czas, kiedy mógłby zaryzykować wojskową konfrontację z FR z nadzieją na wygranie.
Potencjały wojskowe naszego nowego strategicznego sojusznika oraz państw Europy Zachodniej okazały się przestarzałe. Były zbudowane w XX wieku na potrzeby XX-wiekowych wojen. Tymczasem okazało się, że Federacja Rosyjska stworzyła i posiada broń XXI wieku. W przeciągu jednego roku w sprawach wojskowych role zostały odwrócone – teraz to Zachód będzie próbował dogonić Rosję. Drugim, istotnym wydarzeniem było ustabilizowanie gospodarki rosyjskiej po kryzysie, jaki wystąpił w 2014 roku. Stała się ona nieczuła na kolejne sankcje oraz na wahania cen ropy naftowej na rynkach światowych. FR jest również samowystarczalna w produkcji produktów spożywczych.
A teraz kilka słów o adwersarzu. Moim zdaniem Stany Zjednoczone błędnie oceniły przyczynę rozpadu ZSRR, którego upadek był związany głównie z nawarstwieniem się tam wielu trudności wewnętrznych oraz utratą przez elity wiary w socjalizm. Stany Zjednoczone uwierzyły w to, że to one pokonały ZSRR, ponieważ były silniejszym graczem w Zimnej Wojnie. Na podstawie błędnie wyciągniętego wniosku stworzyły fałszywy obraz swojego państwa i jego potęgi. Wierząc bezgranicznie w swoją potęgę wojskową i gospodarczą przespały kolejne dziesięciolecia. Przegapiły również zagrożenie dla swojej supremacji gospodarczej ze strony szybko rozwijającej się gospodarki ChRL. Można odnieść wrażenie, że obecnie próbują utrzymać swoją przewodnią rolę w świece nie na drodze własnego rozwoju, ale poprzez hamowanie rozwoju innych państw, które chcą zająć należne im miejsce na świecie.
W ciągu ostatnich sześciu lat relacje między Federacją Rosyjską i Stanami Zjednoczonymi zmieniły się o sto osiemdziesiąt stopni. Sześć lat temu były prawie poprawne. Obecnie zapanowała między tymi państwami nowa „zimna wojna”. Konfrontacja na pewnych obszarach Ukrainy przyjmuje formę gorącej wojny. Ostatnia zmiana prezydenta na Ukrainie niewiele zmieniła w polityce zagranicznej; nie jest pewne, czy wybory do parlamentu ukraińskiego coś zmienią. Podczas wojskowego starcia w Zatoce Kerczeńskiej Rosjanie swoim postępowaniem dali do zrozumienia, że każda kolejna konfrontacja tego typu będzie traktowana jako początek działań wojennych.
Kolejnym elementem „rozgrywki” za wschodnią flanką było rozpoczęcie wydawania rosyjskich paszportów mieszkańcom obwodów Donieckiego i Ługańskiego. Teraz, w przypadku gorącego konfliktu na tym obszarze, Federacja może mieć pretekst, aby działać zbrojnie w obronie własnych obywateli na terenie innego państwa – tego typu argumentacja była już stosowana przez Stany Zjednoczone. W innym przypadku, kiedy nastąpi pokojowe uregulowanie konfliktu w Donbasie i obwodzie Ługańskim, osoby zaangażowane w walki zbrojne przeciw oddziałom ukraińskim będą miały ułatwiony wyjazd do FR.
Stan obecny konfrontacji można też opisać w następujący sposób. Stany Zjednoczone zbyt dużo zyskują na blokowania dostępu Federacji Rosyjskiej do byłego przemysłu sowieckiego na terenie Ukrainy, aby łatwo zgodziły się na odstąpienie od tej blokady. Tyle, że przemysł ten ulega ciągłej degradacji. Po drugiej stronie, w Federacji Rosyjskiej prawdopodobnie jest ochota na odzyskanie przemysłu, w który zainwestowano za czasów ZSRR. Biorąc pod uwagę to, co napisałem w pierwszej części felietonu na temat wyrównania się potencjałów wojskowych, moja „spiskowa teoria” nie przewiduje przejścia konfliktu w stan gorącej wojny. Może ona jednak przyjąć formę bardziej gorącej wojny „ekonomiczno-gospodarczej”. Przykładem takiego „ekonomiczno-gospodarczego” działania może być wstrzymanie przez FR lotów pasażerskich i wycieczek turystycznych do Gruzji.
Największym atutem Stanów Zjednoczonych pozostają ukraińskie organizacje narodowe, ciągle chętne do udziału w operacjach paramilitarnych. Cieszą się one ogromnym poparciem własnych elit politycznych oraz rządów państw sąsiednich. Jak wspomniałem wcześniej, Stanom Zjednoczonym oraz ich sojusznikom w Unii praktycznie wyczerpały się możliwości zwiększenia nacisku ekonomicznego na Rosję poprzez wprowadzanie kolejnych sankcji.
Federacja Rosyjska ma więcej narzędzi „ekonomicznych”, które może wykorzystać do „zakołysania” całym regionem. Przypomnę, że Polska i Ukraina zarabiają na tranzycie do Europy Zachodniej rosyjskiej ropy naftowej i rosyjskiego gazu. Jeżeli Rosja zwiększy moc przeładunkową swoich portów, wtedy cały eksport ropy będzie mógł odbywać się drogą morską. Po ukończeniu gazociągu północnego Nord Stream 2 oraz rurociągu Turecki Potok, cały rosyjski gaz będzie mógł być przesyłany do Europu Zachodnie rurami po dnie Bałtyku i Morza Czarnego. Również państwa Nadbałtyckie zarabiają na udostępnianiu Rosji swoich portów do przewozu rosyjskich towarów. Brak towarów do przeładunku i surowców energetycznych do tranzytu może ujemnie odbić się na budżecie wszystkich państw w naszym regionie. Czy nam się to podoba, czy nie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że i my możemy być wciągnięci w konflikt.
Na koniec warto ocenić szanse na pokojowe rozwiązanie konfliktu za nasza „wschodnią flanką”. Sankcje nałożone na Federację Rosyjska miały za zadanie wymuszenie na FR przystąpienie do rozmów pokojowych na warunkach Zachodu. Największymi zwolennikami nałożenia sankcji na Rosję są: Ukraina, państwa Nadbałtyckie, Niemcy i Polska.
Dwa ostatnie wymienione państwa radzą sobie gospodarczo bardzo dobrze i można odnieść wrażenie, że nakładanie sankcji przynosi im korzyści. Pozostałe państwa unijne są nastawione do sankcji coraz mniej optymistycznie. Dla przykładu przedstawiciele włoskiego rządu wydawali kilkukrotnie oświadczenia, że według ich oceny sankcje przynoszą im więcej strat niż Federacji Rosyjskiej.
Jeżeli takie poglądy będą się rozszerzały na innych członków Unii, to mogą pojawić się naciski na panią kanclerz Niemiec i prezydenta Francji, aby odważyli się na prowadzenie własnej polityki bardziej niezależnej od polityki Stanów Zjednoczonych.
Innym argumentem przemawiającym za pokojowym rozwiązaniem ukraińskiego konfliktu są amerykańskie i unijne wydatki na podtrzymywanie ukraińskiej gospodarki. Nadchodzą czasy, kiedy zacznie się liczyć każdy zaoszczędzony grosz. Nie bez znaczenia jest również fakt, że zwiódł główny cel „przemian” za wschodnią flanką, czyli rzucenie na kolana FR poprzez odcięcie jej gospodarki od ukraińskiego przemysłu.