Dzieci Morawieckiego wiedziały o adopcji. Współpracownik premiera ujawnił rodzinne kulisy

Dzieci Morawieckiego

Mateusz Morawiecki na ustach całej Polski. Po wczorajszej okładce „Super Expressu”, nawiązującej do kontrowersyjnej książki o rodzinie premiera, kraj obiegła wieść o tym, że premier z żoną adoptowali dwójkę dzieci. Dziś szef kancelarii Morawieckiego, Michał Dworczyk, przyznał, że pociechy wiedziały o tym fakcie na długo przed kontrowersyjną okładką.

Mateusz Morawiecki wraz ze swoimi pociechami znalazł się wczoraj na okładce tabloidu „Super Express”. Komentatorzy sceny politycznej, jak i sami politycy w większości nie mieli wątpliwości. W czasie intensywnej kampanii wyborczej przekroczono granicę przyzwoitości i poruszono tematy, które zgorszyły wielu Polaków.

Mateusz Morawiecki komentuje zamieszanie wywołane kontrowersyjną okładką

Premier w końcu postanowił odnieść się do sprawy, którą żyje teraz cały nasz kraj. Wyznał, że jest szczęśliwy i dumny ze swoich pociech. Po tak emocjonalnym przekazie, za premierem wstawiła się znaczna część opinii publicznej i Polaków.

Minął jednak ledwie dzień, gdy osądy w tej sprawie zmieniły się diametralnie. Okazuje się, że przekaz „SE” i kontrowersyjnej książki „Delfin. Mateusz Morawiecki” zamiast uderzyć w Morawieckiego, wzmocnił jego pozycję w rządzie, a przy okazji same notowania PiS.

Głos zabrał także współpracownik premiera

Sprawę skomentował dziś Michał Dworczyk. Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów stwierdził wprost, że atak na premiera z wykorzystaniem jego dzieci, nigdy nie powinien mieć miejsca, nawet biorąc pod uwagę to, że bliscy osób publicznych od zawsze są w centrum uwagi opinii publicznej.

– Ale atak wykorzystujący dzieci, które przecież nie mają wpływu na to, że ich tata jest premierem, jest po prostu oburzający – podkreślił Dworczyk.

Zastrzegł, że jest to intymna sprawa rodziny. Dalej wyjawił to, na co czekało wielu Polaków – okazało się, że najmłodsza dwójka dzieci premiera zdążyła dowiedzieć się o fakcie adopcji już wcześniej.

– Mogę powiedzieć tyle: dzieci wiedziały o tym, zanim sprawa stała się publiczna – powiedział Dworczyk gazecie tytułem „uzupełnienia”, którego nie zrobili dziennikarze.

W przestrzeni publiczne wybrzmiewa dziś głośno zarzut niepisanej „ustawki” premiera z szefostwem „Super Expressu”. Spora część komentatorów politycznych nie ma wątpliwości po szybkim uzupełnieniu ministra Dworczyka, że cały zabieg gazety nie był nastawiony na atak premiera, a poprawę notowań zarówno jego, jak i całej partii.

– Zamiast pozwu i żądania wielomilionowego odszkodowania (choćby na Caritas), jest wywiad szefa kancelarii PMM w brukowcu, który – wczoraj się tak wydawało – naruszył prywatność bezbronnych dzieci – skomentowała dziennikarka Hanna Lis.

– Byłem naiwny. Premier Morawiecki poszedł na ustawkę z brukowcem wykorzystując dzieci dla celów politycznych. A o adopcji pisała też w 2016 r. „Gazeta Wyborcza”. Nikt nie protestował – napisał z kolei Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz i komentator „Rzeczpospolitej”.

PIKIO.PL

Więcej postów