Poniedziałkowa katastrofa myśliwca MiG-29 pod Stoczkiem na Mazowszu – z której pilot wyszedł cało – to nie pierwszy przypadek, w której pilot major Bartosz K. (38 l.) mógł stracić życie! W kwietniu zeszłego roku pilot cudem wyszedł cało po groźnym zdarzeniu na ćwiczeniach Frisian Flag 2018 w Holandii!
– To jeden z najlepszych pilotów MiG-ów w Polsce – mówi Faktowi były Inspektor Wojsk Powietrznych, gen. Tomasz Drewniak (55 l.) – W mojej ocenie pierwsza piątka – dodaje.
W poniedziałek major Bartosz K. katapultował się, gdy jego maszyna, 30-letni MiG-29 o numerze bocznym 40, stracił ciąg.
Spadochron otworzył się i pilot wylądował bezpiecznie. Samolot roztrzaskał się w lesie koło Stoczka i stanął w płomieniach. Wiadomo, że było to lot kontrolny po przeprowadzonej naprawie.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, major Bartosz K. Cudem wyszedł cało z innego groźnego zdarzenia – w zeszłym roku brał udział w międzynarodowych ćwiczeniach Frisian Flag w Holandii. Wówczas jego MiG-29 „przyziemił”, jak to określają to wojskowi, przed pasem lądowiska.
– To niebezpieczna sytuacja. Mógł zaryć nosem samolotu w ziemię, zniszczyć podwozie, jednak wtedy major uratował maszynę – opowiadają świadkowie. W wojskowych dokumentach nie ma śladu takiego zdarzenia.
Nie zmienia to faktu, że pomimo dobrego wyszkolenia naszych pilotów, MiG-i 29 przestają być bezpiecznymi maszynami. Na przestrzeni dwóch lat Polska straciła trzy takie maszyny: w Kałuszynie (grudzień 2017), Pasłęku (lipiec 2018) i teraz – pod Stoczkiem. W lipcu zginął pilot, kapitan Krzysztof Sobański (†33 l.).
Czy to możliwe, że Rosjanie zdalnie wyłączają te samoloty?