„M jak Miłość” jest serialem, bez którego wiele osób nie wyobraża sobie anteny Telewizji Polskiej. W ciągu osiemnastu lat emisji serialu w jego obsadzie pojawiło się wiele znanych osobistości, które zaczęły się udzielać również w innych dziedzinach życia społecznego. Jedna z nich padła właśnie ofiarą niewyobrażalnego hejtu w, zdawałoby się, najszczęśliwszym momencie swojego życia. „M jak Miłość” to jeden z tych seriali, do których można powracać wielokrotnie. Nawet po dłuższej nieobecności w świecie Mostowiaków bardzo szybko można nadrobić przeróżne nowe wątki, które pojawiły się w tym czasie. Takie powroty dotyczą nie tylko telewidzów, ale także aktorów. Jedna z gwiazd, które można powtórnie zobaczyć w hicie TVP2, przechodzi właśnie przez bardzo ciężkie chwile.
Gwiazda „M jak miłość” zmiażdżona w sieci
Anna Wendzikowska pojawia się na planie „M jak Miłość” z przerwami od 2011 roku. Wciela się w postać Moniki Ochman, która w tym roku ponownie pojawiła się na ekranach. W ostatnim czasie aktorka skupiała się głównie na swojej karierze dziennikarskiej. Współpracuje głównie z telewizją TVN, gdzie zajmuje się doniesieniami ze świata kina.
Bardzo dużo energii i czasu pochłonęło jej również macierzyństwo. W zeszłym tygodniu na świat przyszło jej drugie dziecko. Córka otrzymała imię Tońka, o czym gwiazda poinformowała za pośrednictwem swojego konta na Instagramie. – Nasza Tońka już z nami… Kornelia została starszą siostrą, ja mamą dwóch wspaniałych dziewczynek, a mój ukochany po raz pierwszy został tatą… Trudno wyobrazić sobie większe szczęście – napisała pod zdjęciem prezentującym jej maleństwo. Po tak wielkim przeżyciu Wendzikowska bardzo mocno zaskoczyła telewidzów pojawiając się w pracy, już na sześć dni po narodzinach swojej córki. Nie spotkało się to z przychylnym odbiorem.
Dla tych, którzy nie mogli obserwować gwiazdy na żywo w studio Dzień Dobry TVN, Wendzikowska przygotowała specjalną instagramową „wrzutkę”. Nie mogła się jednak spodziewać aż tak zdecydowanie negatywnego oddźwięku. Wiele internautek zarzuca jej, że nie poświęca się teraz dziecku, tylko swojej karierze. – Sześć dni po porodzie kobieta powinna być w domu z dzieckiem. Po coś chyba wymyślili urlop macierzyński… – komentuje internautka. – Odnoszę wrażenie że ostatnimi czasy osoby publiczne prześcigają się w szybkości powrotu do pracy… Pani chyba pobiła wszystkie – dodaje kolejna. – Nie rozumiem po co celebrytki rodzą dzieci, skoro ani się nimi nie zajmują, ani nawet nie mają ochoty tego robić… Biedne tylko te dzieci… – stwierdza następna użytkowniczka Instagrama. – 6 dni po porodzie trudno nazwać: determinacja? chęć zaistnienia? bijemy rekord? w udowadnianiu „bycia” w mediach! – kwituje kolejna komentująca.