Praktycznie wszystkie polskie czołgi, gdyby stosować do nich normy ze świata cywilnego, powinny jeździć na żółtych tablicach rejestracyjnych, czyli zabytkowych. Co trzeci jest jednak naprawdę stary. Chodzi o około 300 czołgów T-72. Według MON są nadal 'skuteczne’, choć według ekspertów to kontrowersyjna teza, ponieważ są żywcem wzięte z lat 70. Będą unowocześniane, ponieważ na naprawdę nowe maszyny jeszcze długo nie ma szans.
Zabytkowe wozy są „skuteczne”
Dyskusja na temat wartości T-72 rozgorzała z powodu odpowiedzi MON, którą otrzymał na zadane przez siebie pytania poseł PO Krzysztof Brejza oraz zdawkowej informacji w biuletynie związków zawodowych jednej z firm zbrojeniowych.
W odpowiedzi dla posła Sekretarz Stanu Wojciech Skurkiewicz informuje, że ministerstwo planuje modernizować „ponad 300” czołgów T-72. Stwierdza przy tym, że „wymagania współczesnego pola walki wskazują na potrzebę posiadania na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP środków walki zdolnych do rażenia różnorodnego uzbrojenia oraz dysponujących znaczną zdolnością ochrony żołnierzy. Czołg T-72 okazał się w tych względach skuteczny, szczególnie po przeprowadzeniu modernizacji.”
Standard radziecki z końca lat 70.
Z odpowiedzi MON wynika więc, że T-72 jest „skuteczny” w atakowaniu wroga i obronie swojej załogi. Nie jest o tym przekonany Jarosław Wolski, dziennikarz miesięcznika „Nowa Technika Wojskowa” i „Wozy Bojowe Świata”. – Nasze czołgi T-72 absolutnie nie odpowiadają wymogom współczesnego pola walki. To standard radziecki z 1979 roku. Sprzed prawie 40 lat – komentuje w rozmowie z Gazeta.pl. Nieco lepiej jest z T-72 zmodernizowanymi w latach 90. do standardu PT-91 Twardy. O nie może chodzić Skurkiewiczowi w fragmencie „szczególnie po przeprowadzeniu modernizacji”. Jednak zdaniem Wolskiego, to też nie są maszyny przystające do współczesnego pola walki. Nie ma do nich skutecznej amunicji i są mało celne w ruchu.
Tylko garstka względnie nowoczesnych
Jak wynika z odpowiedzi Skurkiewicza, polskie wojsko utrzymuje w służbie 257 oryginalnych T-72M, produkowanych w latach 80. w Polsce na radzieckiej licencji. Była to wersja eksportowa, czyli zubożona względem tego, co otrzymywało wówczas wojsko ZSRR w postaci T-72B. Dodatkowo w magazynach jest kilkadziesiąt oryginalnych T-72M. To około 1/3 całej liczby polskich czołgów. Kolejna 1/3 to PT-91. Reszta to niemieckie Leopard 2 w wersjach A4 i A5. W praktyce tylko te ostatnie można uznać obecnie za dość nowoczesne. Jest ich nieco ponad sto. Za kilka lat drugie tyle Leopard 2A4 ma zostać zmodernizowanych do wersji 2PL i wówczas Polska będzie miała około 250 przyzwoitych czołgów rzeczywiście mogących „odpowiadać wymogom współczesnego pola walki”.
Rosjanie gwałtownie skoczyli do przodu
Największym problemem polskich czołgistów jeżdżących w większości na zabytkowych T-72 i nie najnowszych PT-91, jest fakt, że Rosjanie w ostatnich latach gwałtownie zmodernizowali swoje T-72. Ponad tysiąc takich maszyn rodem z lat 80. unowocześniono do standardu T-72B3. Otrzymały między innymi nowe armaty, systemy kierowania ogniem i możliwość użycia nowoczesnej amunicji. Jak mówi Wolski, to przykład racjonalnej modernizacji, bo istotnie podniosła możliwości tych maszyn za stosunkowo nieduże pieniądze. T-72B3 okazały się takim sukcesem, że na razie wyhamowano drogi program budowy czołgu nowej generacji T-14 Armata.
Modernizacja na wzór rosyjski
– Powinniśmy zrobić to samo co Rosjanie – uważa Wolski. Jego zdaniem z zabytkowych T-72 można rzeczywiście zrobić maszyny przydatne na współczesnym polu walki. Wymienia między innymi konieczność wymiany armaty i szeregu elementów odpowiadających za jej celność, zapewnienie skutecznej amunicji i obłożenie czołgu polskim pancerzem reaktywnym ERAWA. Mające przeprowadzić modernizację zakłady Bumar-Łabędy przygotowały kilka wariantów i zaproponowały je MON. Od najprostszych i tanich po droższe, ale lepsze. – Nie będzie to najnowocześniejszy sprzęt, ale dość dobry na większość zagrożeń mogących nadjechać ze wschodu – zaznacza Wolski.
MON trzyma karty przy orderach
Nie wiadomo jednak jak konkretnie ma wyglądać zapowiadana modernizacja. MON w tej sprawie zachowuje milczenie, choć spekulacje trwają już od lat. Sam fakt, że modernizacja ma się rzeczywiście odbyć, stał się pewny w niecodzienny sposób – poprzez najnowszy biuletyn związków zawodowych zakładów zbrojeniowych MESKO. Zamieszczono w nim fragmenty protokołu z posiedzenia Zespołu Trójstronnego ds. Rozwoju Przemysłowego Potencjału Obronnego i Technicznej Modernizacji Sił Zbrojnych. Wiceminister MON Sebastian Chwałek powiedział na nim, że do modernizacji „w najbliższym czasie” jest przeznaczonych 318 czołgów T-72. Nie wiadomo jednak właściwie kiedy, za ile i w jakim stopniu stare czołgi mają zostać odmłodzone.
Mogło być łatwiej
Jak mówi Wolski, mogło być lepiej, gdyby około dziesięciu lat temu z powodów politycznych i finansowych nie przerwano rozwoju maszyn PT-91. W tym okresie sprowadzono z Niemiec używane Leopardy 2, co pozwoliło pozornie uznać sytuację polskich czołgistów za przyzwoitą. Ograniczono wydatki na prace nad modernizacjami T-72, uznając je za nieperspektywiczne. Postanowiono tworzyć „lekkie czołgi” Gepard, które po kilku latach analiz uznano jednak za niemożliwe do stworzenia. Do tego czasu zlikwidowano jednak między innymi kluczową fabrykę silników w Warszawie i możliwość produkcji wież czołgowych. Dzisiaj, kiedy odmładzanie T-72 okazało się znów konieczne, Polska ma do tego znacznie gorsze możliwości niż dziesięć lat temu.
MACIEJ KUCHARCZYK