Polsce prorokują los Turcji. Wpływowy w USA blog ostrzega

Blog zerohedge.com zwraca uwagę, że Polska może iść drogą Turcji. Podkreśla podobieństwa między tym, co się dzieje w naszym kraju, a polityką Erdogana. Czy to fakty, czy rosyjska wojna hybrydowa?

Blog zerohedge.com to jeden z bardziej wpływowych w USA serwisów komentujących świat gospodarki i polityki. W rankingu Alexa zajmuje miejsce w pierwszej pięćsetce najchętniej czytanych w USA i 1,7 tys. na świecie. Może nie jest to poziom zainteresowania niebotyczny, ale w segmencie informacji finansowych już znaczący. Szczególnie jeśli chodzi o komentowanie rzeczywistości.

W niedzielę zerohedge zajął się Polską, a konkretnie wskazał na wysokie ryzyko, jakie miałoby się wiązać z naszą walutą. Cytuje Murray’a Gunna, szefa działu analiz globalnych Elliott Wave International, który w swojej analizie pyta, „czy Polska jest kolejną Turcją?”.

Chodzi o wpływ politycznej buńczuczności prezydenta Erdogana na gospodarkę dobrze dotąd rozwijającego się kraju. Turcja, choć przez wiele lat szybko zwiększała PKB, teraz straciła zaufanie rynków, a za tym poszedł ostry spadek waluty i problemy ekonomiczne.

Według Gunna autorytaryzm w Polsce może przyśpieszyć i doprowadzi do podobnych wydarzeń.

– Gdybyśmy wrócili z Marsa po kilkuletnim tam pobycie, zauważylibyśmy, że ludzie na całym świecie stali się bardziej gniewni. Widać to szczególnie na peryferiach Europy, w krajach takich jak Węgry, Turcja, gdzie rządzą ludzie nietolerancyjni dla tych, którzy się z nimi nie zgadzają. Po długich negatywnych trendach w nastrojach społecznych, które można nazwać „rewolucją populistyczną” miało to swój konsekwencje w wyborach we Włoszech i Polsce – podaje Gunn.

W przypadku Polski analityk zwraca uwagę na obecne zmiany w sądownictwie, sprawiające, że sędziowie według niego wcześnie przejdą na emeryturę. Abstrahując od tego, czy powszechny wiek emerytalny to dla sędziów wcześnie, czy późno, analityk ocenia, że to krok w kierunku kontroli nad wymiarem sprawiedliwości.

Przyjmuje argumenty instytucji unijnych. Uważa, że to wysoce prawdopodobne, że Polska zacznie być izolowana na poziomie międzynarodowym.

Jednocześnie zwraca uwagę, że kurs walut euro i złotego jest po wieloletniej konsolidacji, która skończyła się na początku roku. – Wygląda na to, że para euro-złoty wchodzi w fazę silnego wzrostu, co może prowadzić do eksplozji. Bądźcie przygotowani do tego, jeśli dojdzie do dalszych przełomów w międzynarodowych relacjach z Warszawą – ostrzega.

Zauważa przytomnie, że do ewentualnych sankcji względem Polski konieczna jest zgoda 27 krajów UE, a Polska ma sojuszników, czyli głównie Węgry. Czechy, Słowacja oraz Rumunia mają przy tym podobne stanowisko w odniesienie do imigracji.

Wskazuje, że Polska już jednak prawdopodobnie straci, bo UE rozważa ograniczenie dostępu do funduszy rozwojowych w budżecie po 2020 roku. Nasz kraj jest największym beneficjentem netto unijnego budżetu, a przy dotychczasowym podziale dawało to wzrost PKB o prawie aż 1 pkt. proc. rocznie. Nie wspomina jednak, że choć straci to nie wszystko, bo nawet pomniejszony budżet nie odbierze nam przecież całego wspomnianego „procenta PKB”.

Więcej krytyki z Komisji Europejskiej może według Gunna podminować obecny status Polski jako bezpiecznej inwestycji, a polskiej waluty jako tej, która przetrwała ostatni turecki kryzys lepiej, niż większość swoich wschodnioeuropejskich odpowiedników.

Gunn za główny czynnik niebezpieczeństwa uważa zadłużenie zagraniczne. Ewentualne tąpnięcie złotego spowoduje problemy z jego spłatą. A Polska ma długi u zagranicznego kapitału tak duże jak Turcja.

Analityk widzi, że pełnych analogii nie ma. Polska jest członkiem UE i nie może być z tego grona usunięta. Chyba że sama tego zechce. Wiążą nas z UE silne powiązania umowami handlowymi. A to gospodarce daje dużą stabilizację wzrostu.

Gunn twierdzi, że gra przeciw złotemu w euro wygląda obecnie na rozsądna, choć może zająć sporo czasu, zanim da się na tym zarobić. Co więcej, sam na razie takiej gry nie planuje.

Być może powstrzymuje go przed tym świadomość, że pomiędzy sytuacją Polski a Turcji są też inne wyraźne różnice. Głównie ta w postaci bilansu handlu zagranicznego o czym w analizie nie wspomniano.

W połowie 2018 r. ujemne saldo obrotów towarowych wyniosło zaledwie 1,2 mld euro i to głównie przez rosnące ceny ropy. A w ostatnich latach wielokrotnie notowaliśmy nadwyżki. By podkopać siłę złotego, trzeba czegoś więcej, niż polityczne utarczki pomiędzy instytucjami unijnymi a Polską.

A przecież należy jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że skład parlamentu UE i Komisji Europejskiej też się zmieni. Wskazują no to wyniki wyborów we Włoszech czy Austrii oraz rosnącą siłę AfD w Niemczech. Nacisk Wspólnoty może znacznie zelżeć po przyszłorocznych wyborach.

JACEK FRĄCZYK

Więcej postów