Hanna Gronkiewicz-Waltz konsekwentnie odmawia stawienia się przed komisją reprywatyzacyjną Patryka Jakiego. Nie chciała też odebrać stosownego wezwania. Jak usłyszeliśmy, przed urzędnikami z Ministerstwa Sprawiedliwości, kryli ją pracownicy warszawskiego ratusza: – Nikt nie chciał powiedzieć, gdzie jest i kiedy będzie – mówi jeden z informatorów Fakt24. Prezydent stolicy udało się w końcu odnaleźć. Została zaskoczona na Uniwersytecie Warszawskim.
Przez wiele miesięcy Hanna Gronkiewicz-Waltz unikała stawiennictwa przed komisją reprywatyzacyjną. A Patryk Jaki, jako jej przewodniczący i wiceminister sprawiedliwości, konsekwentnie nakładał kolejne grzywny na prezydent Warszawy. Niewiele to jednak dało, więc PiS poszedł o krok dalej. Od stycznia komisja ma nowe uprawnienia m.in. zwiększono wysokość grzywien. Za pierwsze niestawiennictwo Gronkiewicz-Waltz zapłaci 10 tys., za kolejne już 30 tys. zł. A jeśli to nie pomoże, może zostać przymusowo doprowadzona na obrady…
Jak dotąd prezydent Warszawy dobitnie pokazywała, że gwiżdże na postanowienia Patryka Jakiego i jego ludzi. Nie chciała nawet przyjąć wezwania do stawiennictwa na komisji! Według źródeł Fakt24 stołeczni urzędnicy kryli swoją szefową. – Kiedy byliśmy w urzędzie miasta nikt nie chciał powiedzieć, gdzie jest i kiedy pojawi się pani prezydent – mówi nasz informator z resortu sprawiedliwości. Szybko jednak okazało się, że poszukiwania Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie to nie to samo, co szukanie igły w stogu siana.
Urzędnicy z ministerstwa ruszyli na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W połowie marca prezydent Warszawy uczestniczyła tam w posiedzeniu Rady Wydziału, kiedy zaskoczyli ją pracownicy resortu Zbigniewa Ziobry. – Ktoś dał jej cynk, że przyjdziemy. Próbowała czmychnąć bocznym wyjściem, ale wezwanie udało się skutecznie dostarczyć – śmieje się informtor Fakt24. Teoretycznie Gronkiewicz-Waltz nie ma teraz wyjścia i musi stawić się na pierwszym posiedzeniu komisji na tzw. zasadach ogólnych.
– Działania komisji weryfikacyjnej są niekonstytucyjne, ponadto wtorkowa rozprawa nie dotyczy żadnego adresu. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz nie będzie wspierała kampanii szefa komisji Patryka Jakiego – mówił enigmatycznie rzecznik stołecznego ratusza, Bartosz Milczarczyk. Z naszych informacji wynika jednak, że jeszcze w poniedziałek Gronkiewicz-Waltz nie podjęła decyzji czy pojawi się na posiedzeniu komisji. Czy zostanie więc doprowadzona?
Kiedy rozmawiamy z politykami PiS, którzy zasiadają w komisji weryfikacyjnej, wszyscy są raczej ostrożni. – Jeśli pani prezydent się nie stawi to pewnie posypią się kary. Najpierw 10 tys., a potem 30 tys. zł – w rozmowie z nami komentuje Jan Mosiński, poseł PiS z komisji reprywatyzacyjnej. Kiedy pytamy go o potencjalne doprowadzenie odpowiada: – Jest jeszcze za wcześnie, żeby rozmawiać na ten temat i snuć jakiekolwiek scenariusze – usłyszeliśmy.
Doskonale wiadomo, że przymusowe doprowadzenie Hanny Gronkiewicz-Waltz jako polityka Platformy Obywatelskiej mogłoby politycznie zaszkodzić partii rządzącej. Dlatego PiS niechętnie sięga po siłowe rozwiązanie. – Chcemy ją wzywać, ale liczymy na presję opinii publicznej. Nie spieszy się nam, bo coraz więcej wiemy i mamy coraz więcej pytań – zdradza jedno z naszych źródeł w komisji.
Na wtorkowe posiedzenie komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji wezwała szefową Rady Warszawy, Ewę Malinowską-Grupińską oraz właśnie Hannę Gronkiewicz-Waltz. Pierwsza z pań zadeklarowała, że pojawi się podczas spotkania gremium.