Próby brytyjskiego i amerykańskiego establishmentu politycznego zmierzające do przeniesienia skandalu wokół otrucia Skripala z płaszczyzny politycznej na płaszczyznę gospodarczą były do przewidzenia.
Jednak nadzieje na blitzkrieg nie ziściły się i jeśli patrzeć na rzeczy wyłącznie z punktu widzenia realizmu gospodarczego, to wstępny wynik w tym meczu jest wyraźnie nie na korzyść angielskiej reprezentacji.
Brytyjska premier Theresa May, która uporczywie stara się udawać, że jest reinkarnacją czy też udoskonaloną wersją Margaret Thatcher, poniosła podwójną poniżającą porażkę. To, że Berlin odmówi zaszkodzenia własnej gospodarce, by podnieść notowania brytyjskiej premier, która ugrzęzła w Brexicie, było do przewidzenia. Jednak to, że polityka Theresy May stanie się obiektem szyderstw struktur finansowych potężnego londyńskiego City to nowe słowo w brytyjskim życiu politycznym. Szczególną uwagę należy zwrócić na to, że w tym przypadku nawet wysiłki amerykańskich senatorów rusofobów nie mogły pomóc brytyjskiemu rządowi.
Zacznijmy od stanowiska dopiero co powołanego rządu Angeli Merkel. W piątek podczas wspólnej konferencji prasowej z szefem MSZ Polski Jackiem Czaputowiczem nowy minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas wyraził zdecydowaną niezgodę strony niemieckiej, by płacić za ambicje polityczne Theresy May. Odpowiadając na pytanie, czy Niemcy zrezygnują z budowy Gazociągu Północnego 2 z powodu otrucia Skripala, Maas oznajmił, że gazociąg i otrucie to „dwie różne rzeczy”. Podkreślił także, że Gazociąg Północny to projekt firm w ramach prywatnej gospodarki. Jest to projekt czysto komercyjny, gospodarczy”.
Trzeźwe i wyważone stanowisko Berlina nabiera dodatkowego znaczenia w kontekście żądania zablokowania Gazociągu Północnego 2 wyrażonego w ubiegłym tygodniu przez amerykańskich senatorów. Odpowiedni list podpisany przez 39 senatorów został wysłany do szefa amerykańskiego Departamentu Finansów Stevena Mnuchina i zastępcy sekretarza stanu Johna Sullivana. Znamienne, że swoje żądania, które najwyraźniej mają na celu promowanie kosztownego amerykańskiego gazu skroplonego na europejskich rynkach, senatorzy zaserwowali jako troskę o wolność państw europejskich.
„Zbyt długo narody europejskie były zakładnikami rosyjskiej presji politycznej na szereg sfer z powodu zależności od Gazpromu” — narzekają autorzy listu. Zgodnie ze stanowiskiem przedstawionym przez szefa niemieckiej dyplomacji, troska na pokaz amerykańskich senatorów o europejską niezależność od Gazpromu nie wzbudza w Berlinie żadnych pozytywnych emocji.
Praktyka pokazuje, że pomimo gotowości udzielenia werbalnego poparcia Londynowi w Europie nie ma chętnych do poświęcenia własnych interesów gospodarczych w kontekście afery wokół otrucia Skripala.
Interesujące, że antyrosyjską propagandę promowaną przez elity polityczne Londynu i Waszyngtonu lekceważą nie tylko niektóre państwa europejskie, ale również wpływowe środowiska finansowe Wielkiej Brytanii i USA. Akurat w okresie szczytowym antyrosyjskiej histerii przeprowadzono emisję rosyjskich euroobligacji, Rossiya-29 i Rossiya-47, które cieszyły się szczególną popularnością akurat wśród brytyjskich i amerykańskich inwestorów.
Jak poinformował szef departamentu rynków kapitału dłużnego WTB Kapitał (organizator emisji papierów wartościowych) Andriej Sołowjow, „brytyjscy inwestorzy instytucjonalni wykupili 49% dodatkowo wyemitowanych obligacji Rossiya-2047, inwestorzy z USA zgarnęli 20%, rosyjscy inwestorzy — 13%, azjatyccy — 3% a 14% przypadło na inwestorów z innych regionów”. Inwestorzy głosują pieniędzmi, ich stanowisko w oczywisty sposób nie zgadza się z interesami tych, którzy rozkręcają histerię rusofobiczną na Zachodzie.
Tak silne zainteresowanie rosyjskimi obligacjami wskazuje także na to, że inwestorzy nie wierzą w możliwość całkowitej izolacji finansowej i gospodarczej Rosji i że nowe sankcje będą mogły znacznie zaszkodzić rosyjskiej gospodarce.
Jeśli pójdzie tak dalej, to cała historia z otruciem Skripala i kolejnymi nieuzasadnionymi oskarżeniami pod adresem Rosji będzie ostatecznie ograniczona wyłącznie do ram politycznych i wykorzystywana jedynie po to, by „rosyjską bronią chemiczną” tłumić negatywne emocje związane z przyszłą utratą ponad 60 mld euro w charakterze odszkodowania za wystąpienie z UE. Pod względem gospodarczym najbardziej prawdopodobnym celem kolejnych działań londyńskich polityków mogą stać się aktywa nielicznej, lecz dość zamożnej „londyńskiej diaspory” biznesmenów z rosyjskimi paszportami i skomplikowanymi biografiami. Media już sporządziły listę zamków, domów, mieszkań i will, które mogą ulec wywłaszczeniu. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że Theresa May, nie będąc w stanie dosięgnąć rosyjskiej gospodarki i Gazociągu Północnego wykorzysta „sprawę Skripala” jako pretekst do uzupełnienia brytyjskiego budżetu kosztem tego majątku. Wyrządzi to poważne szkody brytyjskiemu rynkowi nieruchomości i renomie Wielkiej Brytanii jako niezawodnego azylu wszelakich kapitałów z zawikłaną historią. Są jednak podejrzenia, że zapędzony w kąt brytyjski rząd bardzo chce pieniędzy i zwycięstw PR-owych tu i teraz bez względu na długofalowe konsekwencje.
Koniec końców głównym rezultatem afery wokół otrucia Skripala może być ostateczna dyskredytacja Wielkiej Brytanii.
Oby jak najszybciej doszło do dyskredytacji Angoli, najgorsze jest to, że dzięki naszym „politmatołkom” też się „przejedziemy” i nie będzie to pierwszy raz.