Gdy Eryk J. (22 l.) dokonywał krwawej zemsty na rodzinie swojej byłej dziewczyny, w jej domu były małe dzieci. Ale ich obecność kompletnie nie przeszkadzała zabójcy. Zarzynał domowników, nie przejmując się, że one mogą na to patrzeć.
To, co zdarzyło się w Cerekwicy Starej, jest tyleż straszne, co niepojęte. Mieszkańcy wioski zachodzą w głowę, co też pchnęło do zbrodni Eryka J., bo nie pojmują, że był to jedynie strach przed ojcostwem. – On był fanatycznym graczem komputerowym. Może pomyliła mu się rzeczywistość wirtualna z realną? – zastanawiają się.
Tymczasem wygląda na to, że zbrodniarz działał jak w amoku. Gdy wdarł się do domu swojej byłej dziewczyny, zamierzał chyba wykończyć każdego, kto stanie mu na drodze. Najpierw zaatakował jej rodziców. Grażyna i Julian K. zginęli od ciosów nożem we śnie. Potem dopadł Natalię (25 l.). Ostatnie stadium ciąży utrudniało jej ucieczkę przed oprawcą, a on zadawał ciosy precyzyjnie, przede wszystkim w brzuch. Na pomoc Natalii ruszyła jej siostra Beata. Ją też próbował zabić. Krzyki ranionych kobiet obudziły kolejnych domowników – Ania i jej partner Karol B. byli u rodziców z malutkimi córeczkami. Czy zabójca je widział? Zapewne, ale to go nie powstrzymało.
– Wszystko, co działo się w tym domu, było bardzo dynamiczne – kwituje Maciej Meler z ostrowskiej Prokuratury Okręgowej, która prowadzi śledztwo. Ostatecznie zabójcę spłoszył Karol B., który zaczął ciskać w niego różnymi przedmiotami.
Eryk J. jest już za kratkami. Usłyszał zarzut podwójnego zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Tymczasem lekarze wciąż walczą o życie jego syna, który przyszedł na świat zaraz po ataku. W śpiączce farmakologicznej jest też Natalia. O jej życie medycy są już spokojniejsi.
SE.PL