To farmaceuta, nie lekarz, określi stopień odpłatności za lek – zakłada projekt rozporządzenia ws. recept. Zdaniem ekspertów nowe prawo sprawi, że za leki zapłacimy więcej.
Jeśli na recepcie lekarz nie określi poziomu odpłatności za lek, wyrób medyczny lub środek spożywczy specjalnego przeznaczenia żywieniowego, będzie musiał upewnić się, czy pacjentowi przysługuje na nie refundacja związana z płcią czy wiekiem. Regulacja, zawarta w paragrafie 8 nowego rozporządzenia do ustawy – Prawo farmaceutyczne, wywołała burzę w środowisku farmaceutów. Oznacza bowiem, że gdy w okienku na wpisanie poziomu odpłatności medyk nie napisze „100 proc.” lub „X”, farmaceuta zostanie zmuszony do ustalenia odpłatności za lek.
Dziś, jeśli pacjent jest „ubezpieczeniowy”, a lekarz nie zaznaczył, czy dopłata pacjenta ma być zerowa, ryczałtowa (3,20 zł), wynosić 30 czy 50 proc., apteka wydaje lek z najmniej korzystną zniżką.
Teraz, zgodnie z projektem Ministerstwa Zdrowia, aptekarz zabawi się w lekarza i spróbuje określić poziom odpłatności.
– Kłopot w tym, że nie mamy do tego ani narzędzi, ani warunków, ani wiedzy – mówi Mariusz Politowicz z Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA). – Nie znamy rozpoznania choroby ani określonego przez lekarza kodu Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób ICD-10. Nie mamy też warunków do ustalenia go np. na podstawie wyników badań. A to może rodzić problemy – ostrzega farmaceuta. Jakie? Przykładem może być pacjentka z receptą na lek dla mężczyzn. – Według projektu Ministerstwa Zdrowia aptekarz powinien zapytać, i to przy innych pacjentach stojących w kolejce, czy pani jest mężczyzną, transwestytą, czy może jest już po zmianie płci, bo musi ustalić odpłatność. Przypadek jest może jaskrawy, ale nie niemożliwy – tłumaczy Mariusz Politowicz. Podobna sytuacja dotyczyłaby mężczyzny kupującego refundowane środki antykoncepcyjne dla kobiety albo rodziców kupujących dla dzieci lek na przeziębienie (jeśli dziecko ma infekcję wirusową, odpłatność wynosi 30 proc.). – To lekarzowi płacą za diagnozowanie i wypisanie na recepcie odpłatności wynikającej z diagnozy. Aptekarz nie dostanie pieniędzy za diagnozę, ale jeśli postawi błędną, będzie za nią odpowiadał karnie – podkreśla Mariusz Politowicz. Jego zdaniem prawdziwym diagnostą stanie się w tym przypadku pacjent, który sprawdzi w internecie, co powiedzieć w aptece, by zapłacić jak najmniej.
Zdaniem farmaceutów zapis to ukryty sposób na zaoszczędzenie na refundacji leków.
Projekt nowego rozporządzenia w sprawie recept wpisuje się w obietnicę odbiurokratyzowania zawodu lekarza, zawartą w porozumieniu ministra zdrowia z rezydentami Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). Niektórzy rezydenci podnosili, że obowiązek określania odpłatności należy w całości przerzucić na farmaceutów.