Horror w Nowej Wsi koło Włocławka! W środku nocy 36-letnia Jolanta K. postanowiła pozbyć się swojej córeczki, którą urodziła zaledwie przed miesiącem. Wyniosła nagie maleństwo na pole, cisnęła nim o ziemię i wróciła do domu. 10-stopniowy mróz dokonał reszty.
– Ona tak się cieszyła, że będzie miała dziecko – mówią sąsiedzi. Nie mieści im się w głowie, jak Jolka mogła zrobić coś tak potwornego. – Gdyby była z tym Tomkiem, ojcem Lenki, to może do tego by nie doszło. Ale rzuciła go i uciekła do matki – dodają.
Katarzyna K. przyjęła córkę z radością. A gdy urodziła się Lenka, nie posiadała się ze szczęścia. Do głowy jej nie przyszło, że córka zechce pozbyć się dziecka. – Ona kiedyś leczyła się z depresji, do końca życia miała łykać leki. Ale jak zaszła w ciążę, to przestała je brać. Może to od tego? – rozmyśla matka zabójczyni.
Tej nocy temperatura spadła do minus 10 stopni. Do tego mocno wiało. Jolanta obudziła się o 3.30. – Pomyślałam, żeby pozbyć się dziecka – powie później prokuratorowi. Wyjęła Lenkę z łóżeczka i niemal nagą wyniosła z domu. Szła przed siebie jak zahipnotyzowana. Na polu dwa razy cisnęła dzieckiem o zamarzniętą ziemię, potem uklękła i przydusiła. Na koniec przykryła ciało maleństwa szlafrokiem i wróciła do domu. – Wyrzuciłam dziecko – powiedziała zmartwiałej z przerażenia matce.
Kiedy Katarzyna K. znalazła wnuczkę na polu, Lenka była już sztywna. Lekarze nie zdołali jej uratować. Ale o tym, co się stało, zawiadomili policję. Jolanta K. została zatrzymana. Nie powiedziała, dlaczego uśmierciła córeczkę. Usłyszała już zarzut zabójstwa. Grozi jej nawet dożywocie.
SE.PL
Jak po miesiacu to porodowe wzieła 500 + również to po co jej kłopot ale to nie matka brak słów ,bo te które bym napisała to obraza kompa a w nich osób.Zule a nie mogła zostawic w szpitalu lub oddać ,psu sie takiego czegoś nie robi a co dopiero małej istotce.Brrrr