Gdybyśmy mieli dobre relacje w UE, moglibyśmy powiedzieć tak: „Słuchajcie, po co wywołujecie z nami ostry, medialny konflikt. Przecież jesteśmy jedynym dużym proizraelskim państwem w Europie i tylko przez nas możecie coś w Brukseli załatwić”. Ale dzisiaj Polska jest sama. Kaczyński zrozumiał, że jest między młotem a kowadłem. Z jednej strony ma „godnościowe” roszczenia narodowych radykałów, z drugiej – kryzys dyplomatyczny z Izraelem, w którym Polska nie ma sojuszników – podkreśla obecny polityk PO, który kiedyś współpracował z prezesem PiS.
Fakt: Sytuacja wydaje się patowa. Premier Izraela wzywa polskie władze do zmiany nowelizacji ustawy o IPN, polskie władze mówią: jesteśmy suwerennym krajem, nie posuniemy się ani o krok. Co dalej?
Paweł Zalewski, były szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych: Najbardziej zabawne jest to, że wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki powiedział, że ten zapis był wcześniej konsultowany ze stroną izraelską. Został udostępniony raport dotyczący rozmów na ten temat ze stroną izraelską, z którego wynika, że niektóre uwagi ambasady zostały uwzględnione. Możemy lepiej zrozumieć, na czym polega suwerenny proces legislacyjny, w ramach którego odrzucane są propozycje opozycji, lecz uwzględniane uwagi ambasady.
Jak widzi to Izrael?
– Wczoraj przejrzałem reakcje prasy izraelskiej. Na pierwszych stronach są hasła typu: „Nie zabierajcie mojej babci możliwości wspominania holokaustu tak, jak on wyglądał”. Izrael jest krajem niebywale różnorodnym, skonfliktowanym wewnętrznie. I ten świat nagle został zjednoczony przeciw Polsce. Nic ich nie połączyło tak bardzo jak fakt, że babci zabierają pamięć. I to jest coś bardzo poważnego, bo wrażenie u ludzi zostanie na lata. W sensie politycznym – atmosfera się rozpłynie. To nie jest główny temat kampanii wyborczej. Binjamin Netanjahu rozgrywa to w kontekście wewnętrznej walki, choć osobiście nie emocjonował się dotąd tym tematem. Yair Lapid, lider opozycji, który wywołał tę burzę, jest oczywiście tym zainteresowany, ale jak długo można eksploatować ten temat?
Czyli co? Nie robić nic?
– Problem w tym, że dziś powiązania Izraela i Polski są bardzo silne. Nie mówię o młodzieży, która przyjeżdża do Polski i nie widzi nic oprócz Auschwitz. Mówię o powiązaniach biznesowych. Na przykład biznes deweloperski to w głównej mierze kapitał izraelski. Do tej pory poza kwestiami historycznymi nie było powodów, aby Polska nie była tam lubiana. Nagle teraz powstaje gigantyczna plama.
Jak pan to widzi, jako były wiceprezes PiS, człowiek który zna Jarosława Kaczyńskiego?
– Mówiono mi, że prace nad tą ustawą, które trwały ponad dwa lata, zostały nagle przyspieszone. Być może Kaczyński chciał pokazać, iż mimo, że mamy światowego premiera i eksperyment z ministrem spraw zagranicznych, to wciąż stoimy na straży obrony naszych interesów. Czyli, że to jest swoista kontrybucja dla bardzo twardego, narodowego elektoratu.
Któremu nie podobało się odwołanie Antoniego Macierewicza, wymiana premiera i inne zmiany w rządzie?
– Jest interes polityczny, który pchnął Kaczyńskiego do zagrania na fortepianie obrony dumy narodowej, wcześniej ją obrażając zdymisjonowaniem Macierewicza. Ta obrona dumy narodowej jednak nie bardzo się udała. Okazuje się, że Polska, która powinna być partnerem Izraela, ze względu na gospodarkę i rangę w niechętnej Tel Awiwowi Unii Europejskiej, w ciągu chwili przestaje się dla niego liczyć. Jednego dnia Izraelczycy mogą zgrupować całą swoją elitę polityczno-dyplomatyczno-dziennikarską i rzucić ją na front przeciwko Polsce, tak jakby nasz kraj był ich wrogiem, choć nie jest.
Jest jeszcze jedna rzecz na którą chciałbym zwrócić uwagę: gdzie jest Kaczyński? Okazuje się, że Polska, która teoretycznie powinna być bardzo ważnym partnerem Izraela, ze względu na gospodarkę i rangę w niechętnej Tel Avivowi Unii Europejskiej, w ciągu chwili przestaje się dla niego liczyć. Jednego dnia Izraelczycy mogą zgrupować całą swoją elitę polityczno dyplomatyczno dziennikarską i rzucić ją na front przeciwko Polsce tak, jakby Polska była głównym wrogiem Izraela, choć nim nie jest.
O czym to świadczy?
– O bardzo niskiej pozycji międzynarodowej Polski. Gdybyśmy mieli dobre relacje w UE, moglibyśmy powiedzieć tak: „Słuchajcie, po co wywołujecie z nami ostry, medialny konflikt. Przecież jesteśmy jedynym dużym proizraelskim państwem w Europie i tylko przez nas możecie coś w Brukseli załatwić”. Ale dzisiaj Polska jest sama. Kaczyński zrozumiał, że jest między młotem a kowadłem. Z jednej strony ma „godnościowe” roszczenia narodowych radykałów, z drugiej – kryzys dyplomatyczny z Izraelem, w którym Polska nie ma sojuszników.
A w którą stronę powinna pójść Polska?
– Teraz każde rozwiązanie urazi albo elektorat PiS, albo Izrael. Na samym początku zamiast reagować niedyplomatycznym wpisem na Twitterze, ambasada mogła namówić autorytet z Izraela, aby skomentował, że mówienie o „polskich obozach” jest sprzeczne z prawdą. Tyle, że dziś nikt nie mówi już o obozach, ale o tym, że Polacy chcą zabronić mówienia o swoim udziale w Holokauście. Potrzebna jest akcja, która pokaże, że ten zarzut jest niesłuszny. Twórcy ustawy mogą pojechać do Knesetu albo zaprosić Izraelczyków do Polski. Można wysłać historyków z IPN, aby pokazali zakresy śledztw i badań historycznych, które były i są prowadzone w sprawach o przestępstwa wobec Żydów dokonanych przez Polaków w czasie II wojny światowej. Od tego trzeba zacząć.
FAKT.PL