Radiowa Trójka znowu w ogniu polityczno-medialnej awantury. Miejsce w którym przez pięć lat (2006-2010) prowadziłem poranne rozmowy polityczne ma w mojej pamięci miejsce szczególne. Nigdy nie myślałem, że można osiągnąć takie stadium miłości własnej, jak to udało się zespołowi tej stacji. I że można w tak prymitywny sposób fundować nielubianym współpracownikom pewne chamskie „przyjemności”, a także urządzać takie nagonki na zewnątrz. Cóż, kwestia stylu, a może także dziedzictwa i wyszkolenia. Warto pamiętać, że kompletowano ten zespół tuż po stanie wojennym, po wyrzuceniu poprzedniej „trójkowej” ekipy.
Nie tęsknię.
Uważam jednak, że warto odnotować jak sami siebie postrzegają dziennikarze tej stacji. I tak z dodatku specjalnego „Gazety Wyborczej” o Trójce dowiadujemy się, że jest ona „nasza” – czyli ich, „Wyborczej”. Że wyjątkowość intelektualna polegała na tym, że przywozili sobie słodycze z podróży. A teraz już nie przywożą – PiS to zniszczył. Ale prawdziwą wiedze przynosi „Newsweek”. W tekście Wojciecha Cieśli (w tym wypadku można wierzyć) wypowiada się anonimowy „dziennikarz X”:
Trójka zawsze starała się siedzieć okrakiem na barykadzie. Nie zawsze się to udawało. Tak, była radiem politycznym, nawilżała PO, ale nigdy nie była radiem propagandowym. Teraz? Wystarczy posłuchać serwisów.
No i masz babo placek! Jak biedny człowiek ma rozwikłać tę subtelną różnicę między klaskaniem Platformie a biciem brawo PiS? Jak uczciwy dziennikarz może coś takiego powiedzieć? Jak to się w tych trójkowych głowach poukładało w spójną, pełną wyższości moralnej, całość.
Ale najważniejszy jest inny wniosek: establishment medialny III RP nie ma problemu z robieniem propagandy i otwarcie nam to mówi. On ma problem z robieniem propagandy o zabarwieniu pisowskim. Mamy więc do czynienia nie z różnicą moralną, a estetyczną i towarzyską właściwie. To płatnik czyni im tę różnicę.
Porażające.
To ja już wolę z dala od tego legendarnego ducha „Trójki”.
A Wiktorowi Świetlikowi, obecnemu dyrektorowi stacji życzę, by przekonał zespół tej publicznej stacji iż naprawdę nie warto nikomu za pieniądze klaskać. Nawet Platformie.
MICHAŁ KARNOWSKI
Obrzydliwe. Jak wszystko, co firmuje pan Karnowski.