Przed Sądem Krajowym w Berlinie rozpoczął się w środę 13 września proces dwóch Polaków oskarżonych o zamordowanie 47-letniego muzyka Jima Reevesa. Do zbrodni doszło w lutym 2016 roku w jednym z berlińskich hosteli. Oskarżonym zarzucono brutalne znęcanie się nad ofiarą. Zdaniem prokuratury motywem zbrodni była homofobia.
Biseksualny Jim Reeves i jego domniemani oprawcy nocowali w sześcioosobowym pokoju w jednym z hosteli w Berlinie. Następnego ranka personel hostelu znalazł ciało martwego muzyka.
W akcie oskarżenia zarzucono obu Polakom brutalne znęcanie się nad ofiarą z nienawiści do homoseksualistów. Sprawcy bili mężczyznę pięścią i krzesłem, a następnie zgwałcili go za pomocą długiego przedmiotu. Ofiara ataku zmarła wskutek wewnętrznego krwotoku. Agencja dpa podkreśla, że obaj oskarżeni w wieku 23 i 30 lat nie okazują podczas rozprawy żadnych emocji i milczą.
Domniemani sprawcy są robotnikami budowlanymi. W Berlinie zatrzymali się przejazdem. Po zbrodni odjechali samochodem innego Polaka. Kierowca i jeden z pasażerów zostali powołani na świadków. Prokuratura opiera się m. in. na materiale DNA zabezpieczonym w miejscu zbrodni.
23-latek zatrzymany został w Polsce 18 dni po dokonaniu zbrodni. Po odbyciu w Polsce kary za inne przestępstwo, został wydany władzom niemieckim. Drugi z Polaków wpadł w ręce policji pod Barceloną w Hiszpanii w lutym br. Funkcjonariusze znaleźli przy nim dwa sfałszowane dowody osobiste, paralizator, trzy telefony komórkowe i 7000 euro w gotówce.
Pochodzący z Kolonii Reeves był liderem zespołu Squeezer, który największe sukcesy osiągał w latach 90. Do największych przebojów zespołu należały utwory „Blue Jeans” i „Sweet Kisses”. W okresie późniejszym artysta pracował jako aktor i model.
PAP