Walczyła o fortunę – 5 mln zł! Ale, jak ustalił „Super Express”, europosłanka PiS Beata Gosiewska (46 l.) nie otrzymała od szefa MON Antoniego Macierewicza (69 l.) ani złotówki tytułem zadośćuczynienia za śmierć jej męża Przemysława Gosiewskiego (+46 l.) w katastrofie smoleńskiej. – W sądzie toczyły się dwa postępowania. W żadnych z tych postępowań nie zawarto ugody – informuje nas sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
W warszawskich sądach były dwie sprawy dotyczące starań Gosiewskiej o odszkodowanie. – W żadnym z tych postępowań nie zawarto ugody. Było to wezwanie do zawarcia ugody, gdzie wnioskodawczynią była Beata Gosiewska – ujawnia nam biuro prasowe warszawskiego sądu.
Chodziło o astronomiczne pieniądze. Najpierw Gosiewska walczyła o 5 mln zł. Ale szybko okazało się, że wdowa po Przemysławie Gosiewskim nie ma co liczyć na takie pieniądze. Z prostego powodu: Ministerstwo Obrony Narodowej takich pieniędzy nie oferowało żadnemu członkowi rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej. Więc Gosiewska obniżyła swoje żądania do 750 tys. zł – po 250 tys. zł dla dwójki niepełnoletnich dzieci i dla niej. Ale i w tym przypadku MON powiedziało „nie”. Co na to europosłanka? – Sprawa odszkodowań to moja prywatna sprawa i moich dzieci. Nie chcę tego komentować – powiedziała nam wczoraj. Ale jakiś czas temu nie kryła rozczarowania. – Zgodnie z prawem należą mi się pieniądze, ale MON uważa co innego. Sąd uznał, że szef MON nie ma woli wypłacenia środków, bo jego pełnomocnik się nie stawiał i nie ma woli zawarcia ugody. Jeśli ktoś daje słowo i go nie dotrzymuje, to jest to nie w porządku – ubolewała w marcu Gosiewska.
Przypomnijmy, że europosłanka i dwójka jej dzieci po katastrofie smoleńskiej otrzymali już po 250 tys. zł zadośćuczynienia. Ponadto Kancelaria Sejmu wypłaciła Gosiewskiej 100 tys. zł odszkodowania. Pytany o sprawę, MON nie odpisał nam do zamknięcia numeru.
SYLWESTER RUSZKIEWICZ