Polski rząd chciał, by prezydent Francji Emmanuel Macron przyjechał do Warszawy rozmawiać o pracownikach delegowanych – dowiedziała się agencja Reutera z dwóch źródeł. Reuters zwraca uwagę także na to, że w sprawie pracowników delegowanych może nastąpić rozłam w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Ma świadczyć o tym między innymi wypowiedź premiera Słowacji. Prezydent Francji Emmanuel Macron w dniach 23-25 sierpnia odwiedzi Austrię, Rumunię i Bułgarię, by rozmawiać z europejskimi przywódcami o nowelizacji unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych.
Macron spotka się z kanclerzem Austrii Christianem Kernem, premierem Czech Bohuslavem Sobotką, premierem Słowacji Robertem Fico, prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem i premierem Rumunii Mihai Tudose oraz z prezydentem i premierem Bułgarii – Rumenem Radewem i Bojko Borysowem. Jak wyjaśniają źródła w Pałacu Elizejskim, wizyty Macrona mają uhonorować kraje „najbardziej przywiązane do swego zakotwiczenia w Europie”, jak również przywiązane do idei wspólnej europejskiej obronności, której orędownikiem jest francuski prezydent.
Reuters: polski rząd chciał spotkania z Macronem
Agencja Reutera, powołując się na dwa źródła w polskim rządzie, pisze we wtorek, że próbowano zaprosić Macrona także do Warszawy. – Ale nie widzieliśmy zbytnich chęci [ze strony francuskiej – red.] – powiedziało Reuterowi źródło. Wiceminister infrastruktury Justyna Skrzydło powiedziała w rozmowie z agencją, że polski rząd wierzy w „dalszą jedność i solidarność krajów Europy Środkowej”. – Uważamy, że Europa Środkowa oznacza konkurencyjność w europejskiej gospodarce – stwierdziła. – Jesteśmy całkowicie pewni, że tak będzie w przyszłości. Jednak – jak zauważa agencja Reutera – inne środkowoeuropejskie kraje wysyłają sygnały, że są otwarte na kompromis i dostosują się do nowej propozycji UE w sprawie pracowników delegowanych.
– Jestem bardzo zainteresowany regionalną współpracą w ramach wyszehradzkiej czwórki, ale podstawowe znaczenie dla Słowacji ma Unia Europejska – powiedział premier Słowacji Robert Fico.
Macron chce reformować
Reuter pisze, że pracownicy delegowani to tylko jeden z tematów, jaki Macron będzie chciał poruszyć z wschodnioeuropejskimi liderami. Zdaniem agencji, będzie chciał pozyskać sojuszników dla szerszych reform w Unii Europejskiej, między innymi pogłębienia współpracy wojskowej, harmonizacji fiskalnej i wprowadzenia wspólnego budżetu dla strefy euro. Doradcy Macrona twierdzą, że francuska dyplomacja przez długi czas zaniedbywała środkową Europę. – Chce zacząć w Europie. Im szybciej zacznie budować te stosunki, tym większy kapitał polityczny zgromadzi do wykorzystania w późniejszym czasie – powiedział Antonio Barroso, analityk Teneo Intelligence
Pracownicy delegowani
W ubiegłym roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.
Ma mu przysługiwać nie tylko płaca minimalna, jak jest obecnie, lecz także inne obowiązkowe składniki wynagrodzenia, takie jak premie czy dodatki urlopowe. Gdy okres delegowania przekroczy dwa lata, pracownik delegowany – zgodnie z propozycją KE – byłby objęty prawem pracy państwa goszczącego. Dla polskich firm, które delegują prawie pół miliona pracowników, to skrajnie niekorzystne zapisy. Francja, wspierana przez kilka innych zachodnich krajów, forsuje ograniczenie delegowania do 12 miesięcy. Obecne rozwiązanie, zgodnie z którym firma płaci składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek kraju pochodzenia, Macron i wielu innych polityków na Zachodzie nazywają „dumpingiem socjalnym”. Ministrowie pracy krajów UE mają się zająć nowelizacją dyrektywy na spotkaniu 23 października w Luksemburgu.
ŹRÓDŁO: REUTERS, PAP, TVN24.PL