Rząd podkreśla, że od początku sprawnie działał, by pomóc mieszkańcom Rytla – wsi którą piątkowa nawałnica niemal zrównała z ziemią. Ale to nieprawda. Dopiero w poniedziałek późnym wieczorem, po wielu apelach ludzi stamtąd i po wielu pytaniach od dziennikarzy, ekipa Beaty Szydło ruszyła z faktyczną pomocą.
Michał Sagrol, lokalny dziennikarz zaangażowany w pomoc potrzebującym w Chojnicach, alarmował w poniedziałkowe południe na Twitterze: „Brakuje wszystkiego. Rytel będzie bez prądu przez kilka tygodni. Agregaty, paliwo, woda, jedzenie, ludzie do pomocy!”.
Kilka godzin wcześniej Mateusz Radomski, miejscowy strażak-ochotnik pisał do polityków PiS: „Mamy gdzieś te przepychanki polityczne. Tu trzeba rąk do pracy, piłkarek do drewna, folii, gwoździ. Mamy poniedziałek, gdzie była pomoc?!?!”. Obaj nie chcą się wikłać w politykę. To jednak najlepiej pokazuje prawdziwość wczorajszych zapewnień premiera, MON czy MSWiA.
Faktycznie, Beata Szydło (54 l.) wróciła z urlopu w sobotę rano, tuż po tragicznych nawałnicach. Pojechała do Gdańska. Były rządowe narady, postanowiono przeznaczyć blisko 31 mln zł na pomoc ofiarom. Tyle że w tamtej chwili nie o pieniądze chodziło, a o każdą parę rąk, każdą piłę, każdy ciężki sprzęt. Strażacy ochotnicy pracowali bez snu i chwili wytchnienia, by z powalonych drzew oczyścić dojazdy do domów, w których nawałnica pozrywała dachy.
Niestety, wojsko pojawiło się na miejscu dopiero w poniedziałek ok. godziny 21. Fakt, że było to tuż po podpisaniu decyzji przez szefa MON Antoniego Macierewicza (69 l.), ale dlaczego zapadła ona tak późno? Bo wojewoda pomorski Dariusz Drelich (50 l.) nie wysłał wcześniej wniosku o taką pomoc! A przecież było od razu oczywiste, że jest ona konieczna!
Jak relacjonował na łamach „Gazety Pomorskiej” sołtys Rytla Łukasz Ossowski, lokalne władze zwracały się o pomoc do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego już w piątek. – Centrum połączyło się nawet z ministerstwem obrony, ale tam decyzja była jedna i przekaz był taki sam: nie ma takiej potrzeby – wspominał sołtys.
Na wtorek rano premier zwołała odprawę ministrów. Kilka godzin później, po uroczystościach wojskowych, pojechała na miejsce. Zaczęli się tam zjeżdżać też inni ministrowie. Lepiej późno niż wcale?
FAKT.PL
Piszecie nieprawdę.